Premier Nadrenii Północnej-Westfalii, chadek Armin Laschet, przestrzega przed wzrostem nastrojów antysemickich w całych Niemczech. Odpowiadają za to między innymi islamscy uchodźcy.
Armin Laschet w wywiadzie udzielonym izraelskiemu „Haaretz” i niemieckiemu „Kölner Stadt-Anzeiger” przyznaje, że antysemityzm jest w Niemczech poważnym problemem – z jednej strony ze względu na neonazistów, z drugiej – muzułmanów z Bliskiego Wschodu. Polityk zapewnia, że niemieckie władze nigdy nie zaakceptują tego zjawiska. Jego zdaniem jednym z podstawowych zadań oświaty staje się dziś wyjaśnienie imigranckim uczniom „szczególnych aspektów niemieckiej historii”.
Wesprzyj nas już teraz!
– Musimy jasno powiedzieć niektórym imigrantom, którzy wyrośli w częściowo antysemickiej tradycji, a teraz przyjechali do Niemiec, że nie będziemy nigdy antysemityzmu tolerować – stwierdził Laschet.
Polityk przypomniał, że w niektórych miastach sytuacja jest pod tym względem naprawdę trudna.
– W Berlinie na przykład znane są przypadki systematycznego obrażania i prześladowania żydowskich uczniów. Prosiłem naszą minister szkolnictwa, by podjęła dodatkowe kroki i uczuliła szkoły na antysemicki mobbing – powiedział premier.
Laschet jest jednak dobrej myśli co do integracji muzułmanów. Uważa po pierwsze (a przynajmniej tak mówi), że masowa islamska imigracja… niczego w Niemczech nie zmieni. Napływających do RFN Arabów porównuje z Polakami czy Włochami, uznając, że to przecież to samo. – Ufam, że uchodźcy, którzy przybyli do nas w 2015 roku, staną się częścią naszej tradycji wspólnego życia w Niemczech – albo już się nią stali – deklaruje.
Laschet sądzi też, że w przypadku antysemityzmu większym problemem są wciąż „prawicowi ekstremiści”. – Antysemityzm istnieje w Niemczech od stuleci – ubolewa Laschet.
Źródło: Kölner Stadt-Anzeiger
Pach