6 grudnia 2018

Praca winna być powołaniem. Tworzenie wymyślnych nazw dla stanowisk to ślepa uliczka

(Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay.com)

Aby zainspirować młodych indywidualistów wymyślają coraz dziwniejsze i bardziej pretensjonalne nazwy stanowisk pracy. Tymczasem jak zauważa konserwatywny komentator, jest to droga donikąd. Zamiast tego warto poczucie sensowności własnej pracy oprzeć na uznaniu jej za Boże powołanie.

 

Jak zauważa Edwin Benson na łamach portalu „Return to Order”, wczorajszy technik badania i rozwoju, to dzisiejszy technologiczny wizjoner. Z kolei dawny kierownik sprzedaży to obecnie ewangelista produktu. Natomiast technik obsługi w salonach Apple nosi zaś tytuł zawodowy „geniusza”. Wydawnictwo Houghton Mifflin Harcourt nadaje recepcjonistkom tytuł „dyrektora pierwszego wrażenia”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Zdaniem Edwina Bensona owo nagromadzenie tytułów to fenomen charakterystyczny dla współczesności. Wszak w czasach przednowoczesnych większość młodych ludzi przygotowywała się do przejęcia zajęcia po rodzicach. Myślano wówczas w kategoriach stopniowego powiększania rodzinnych majątków, a nie samorealizacji. Jednak wraz z uprzemysłowieniem otworzyły się nowe możliwości. Zburzono bariery tego, ile może osiągnąć dana jednostka, lecz również tego, w jak poważną nędzę może ona popaść.

 

Poważnie brzmiące tytuły zawodowe zaczęły stanowić środek do podkreślenia zawodowych kompetencji i budowy poczucia własnej wartości. Następnie wskutek rewolucji lat 60. awans społeczno-ekonomiczny przestano uznawać za najważniejszy. Za klucz do szczęścia uznano zaś samorealizację. Obecnie nazwy stanowisk pracy służą podkreśleniu wyjątkowości pracownika. Każdy chce bowiem czuć się wyjątkowy bez względu na to, jak zwyczajne zadania wykonuje.

 

Jednak opieranie poczucia spełnienia na pretensjonalnie brzmiących tytułach zawodowych to budowanie domu na piasku – przekonuje Edwin Benson. Znacznie lepszym rozwiązaniem jest uświadomienie sobie, że wykonywanie zawodu to realizowanie powołania. Wszak Pan Bóg daje każdemu określone talenty, by przyczyniał się do rozwoju własnego i wspólnoty. Zdanie sobie z tego sprawy pozwoli na budowę więzi międzyludzkich oraz uświęcenie i rozwój osobisty.      

                         

Edwin Benson trafnie wychwytuje zjawisko obecne również w Polsce. U nas także coraz powszechniejsze są określenia stanowisk pracy, takie jak „inżynier sprzedaży” czy – stanowiące już klasykę gatunku – „konserwator powierzchni płaskich”. To prawda, że wykonując nawet najprostsze zajęcia, można uczynić wiele dobra. Jednak niezbędne do tego jest otwarcie się na Bożą łaskę – a nie wymyślne nazwy stanowisk.  

 

„Widzisz biegłego w swoim zawodzie? Będzie on stał przed obliczem królów, a nie przed ludźmi prostymi” – czytamy w Księdze Przysłów (Prz 22, 29). 

 

Źródło: returntoorder.org

mjend  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 784 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram