9 maja 2013

Powołujący się na Biblię stają się najbardziej „znienawidzoną mniejszością”?

(fot.shembrut/sxc.hu)

Według stacji CNN protestanci stali się najbardziej „znienawidzoną mniejszością”, bo jako pierwsi – dla uzasadnienia swojego sprzeciwu wobec zachowań homoseksualnych – powołali się na Biblię. Tym samym dali oni świadectwo, że są „fanatykami”.


Na internetowej stronie CNN można znaleźć obszerny artykuł poświęcony kwestii krytyki sodomii. Wielu ekspertów uzasadnia w nim dlaczego protestanci stali się najbardziej znienawidzoną mniejszością. Okazuje się, że ta wspólnota konsekwentnie sprzeciwia się praktykom homoseksualnym. Protestanci narazili się po raz pierwszy pederastom i lesbijkom, gdy Peter Sprigg z Family Research Council publicznie wyraził swój sprzeciw wobec homoseksualizmu, mówiąc, że jest to grzech.

Wesprzyj nas już teraz!

Zdaniem prof. teologii, Bryana Litfina z Moody Bible Institute chrześcijanie, cytując Biblię dla uzasadnienia swojego sprzeciwu wobec sodomii, tworzą sobie wrogów. Powoływanie się na Biblię i jej dosłowne rozumienie  wywołuje bowiem – jego zdaniem – wrażenie, że dana osoba jest „fanatykiem”. Wykładowca dodaje, że w przeszłości dosłowne cytowanie Biblii było wykorzystywane do uzasadnienia różnego rodzaju nieprawości np. niewolnictwa. Prof. Mark Jordan z uniwersytetu w Waszyngtonie twierdzi, że niektóre wierzenia religijne są „odrażające”. Dlatego też powoływanie się na nie „burzy spokój społeczny”.

Stacja CNN zastanawia się więc, kiedy można stwierdzić, że religijna nauka staje się „mową nienawiści”. Mark Potok z Southern Poverty Law Center z Alabamy uważa, że chociaż nie ma jednoznacznej definicji mowy nienawiści, to jednak i tak wiadomo, kiedy ma się z nią do czynienia.  – To jest po prostu pewne wyrażenie. Mowa nienawiści jest w uchu słuchacza – przekonuje. Edward Johnson, profesor komunikacji na Campbell University w Północnej Karolinie twierdzi, że żyjemy w „postmodernistycznej” epoce, gdzie wszystko jest względne i nie istnieją już powszechnie uznawane prawdy. Jest to środowisko, w którym każdy, kto mówi: „to jest dobre, ale to jest złe” jest uznawany za osobę nietolerancyjną.

Jego zdaniem minął już czas, kiedy ludzie mogli publicznie powiedzieć,  że homoseksualizm jest zły i inni mogli się z tym zgodzić albo nie. – Dziś ludzie zwrócili się w kierunku intelektualizmu plemiennego i są skłonni rozpatrywać danę kwestię z punktu widzenia wyłącznie własnego plemienia.Oni nie są w stanie pojąć, że ktoś może mieć inny pogląd – przekonuje Johnson. Dodaje: – Dla nich każdy, kto ośmieli się zakwestionować dogmat plemienia musi być uważny za osobę, która robi to z nienawiści.

Sprigg, z Family Research Council – instytutu, który powszechnie jest szkalowany w mediach głównego nurtu za nietolerancję – uważa, że potępienie przez niego homoseksualnego postępowania nie zrodziło się z nietolerancji, ale z chęci ochrony homoseksualistów przed szkodliwymi praktykami. Sprigg, jest autorem badań, w których dowodzi, że homoseksualni mężczyźni są bardziej skłonni do seksualnego wykorzystywania dzieci niż mężczyźni heteroseksualni. Pisał też, że homoseksualiści są bardziej narażeni na występowanie różnego rodzaju chorób przenoszonych drogą płciową i choroby psychiczne. Jest przekonany, że upodobania homoseksualne można zmienić – świadczą o tym liczne doświadczenia kliniczne.

Źródło: CNN, AS.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 624 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram