14 sierpnia 2020

Posępne grono obrońców „Margot”. Czyli rzecz o antychrześcijańskim sojuszu [OPINIA]

(Fot. Marek Lapis/ Forum)

Czołowy oskarżyciel Polski o antysemityzm, lewaccy działacze, twórca doktryny gender, radykalni antykatolicy, feministka, były kapłan, miłośnik darkroom-ów i zwolennik dyskusji nad zniesieniem zakazu kazirodztwa – oto sygnatariusze apelu „badaczy i badaczek” o uwolnienie Michała Sz. („Margot”), aktywisty LGBT podejrzanego m.in. o niszczenie mienia obrońców życia i spowodowanie uszczerbku na zdrowiu jednego z nich. Pikanterii sprawie dodaje jeden szczegół. Owo posępne grono obrońców tęczowego agresora samo obwołało się mianem „Naukowców z całego świata”.

 

Na łamach „Gazety Wyborczej” 12 sierpnia 2020 roku ukazał się apel „Naukowców z całego świata” wzywających do uwolnienia Michała Sz., określającego się jako kobieta o imieniu „Margot”. Przedstawiony w liście obraz sytuacji w Polsce budzi, delikatnie mówiąc, wątpliwości. Podobnie jak dobór osób pod nim podpisanych.

Wesprzyj nas już teraz!

 

„My, niżej podpisane i podpisani badaczki i badacze, wyrażamy głębokie zaniepokojenie bezprecedensowym atakiem na społeczność LGBT+ w Polsce” – czytamy w apelu naukowców krytykujących aresztowanie Michała Sz. pseudonim „Margot”.

 

Cóż, gdyby w Polsce dochodziło do ataku na społeczność LGBT, to istotnie byłby on bezprecedensowy. W przeciwieństwie bowiem do krajów, z których pochodzą niektórzy sygnatariusze listu, w Rzeczypospolitej kontakty homoseksualne nigdy nie były karane. Wyjątek stanowi tu – co symptomatyczne – okres zaborów.

 

Jednak trudno mówić jakoby dziś dochodziło do jakiegoś ataku na społeczność LGBT+. Przeciwnie to owa społeczność prowokując i profanując drogie wielu Polakom symbole, dopuszcza się przemocy symbolicznej. Przykład stanowi tu atak na pomnik Chrystusa z krzyżem pod Bazyliką św. Krzyża w Warszawie – tuż przed rocznicą Powstania Warszawskiego.

 

Sygnatariusze listu otwartego ponadto „z całą mocą” potępiają aresztowanie „działaczki LGBT+”, pisząc o Michale Sz. jak o kobiecie – Małgorzacie („Margot”), który odbierają jako nie tylko „niepotrzebny i nieproporcjonalny środek zapobiegawczy”, ale także jako „kolejny – po ogłoszeniu niektórych części Polski strefami wolnymi od LGBT – etap homofobicznej kampanii prowadzonej przez polskie władze”.

 

Tymczasem według warszawskiej prokuratury zatrzymanie Michała Sz. (pseudonim „Margot”) wynikało z podejrzenia go o nielegalny udziału w zbiegowisku, rękoczyny wobec działacza fundacji pro-life, a także niszczenie mienia należącego do organizacji obrońców życia. Chodzi więc o działania zagrożone karą do 5 lat pozbawienia wolności – podał portal wpolityce.pl.

 

Czy jednak podpisani naukowcy mają rację, że dwumiesięczny areszt tymczasowy przed procesem stanowi „niepotrzebny i nieproporcjonalny środek zapobiegawczy”? Otóż po pierwsze, decyzję wydał niezależny sąd. Dlaczego środowiska, które uznają za niedopuszczalne podważanie wyroków sędziów, teraz czynią inaczej? Czy aktywiści mają znajdować się ponad prawem tylko dlatego, że wyznają „słuszne” poglądy?

 

Ponadto  – jeśli już mamy podejmować się dyskusji na temat wyroków niezawisłych sądów – to areszt tymczasowy wobec Michała Sz. i tak jest trudny do podważenia. Portal w polityce.pl dotarł bowiem do uzasadnienia decyzji sądu. A zgodnie z nią:

Po pierwsze: nagranie z monitoringu jasno pokazuje, że Michał Sz. brał udział w uszkodzeniu mienia i szarpaninie. W związku tym, zdaniem sądu, prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa jest bardzo wysokie.

Po drugie: zarówno prokuratura, jak i sąd uznali, że gdyby Michał Sz. pozostawał na wolności, to mógłby kontaktować się z innymi uczestnikami zajścia i próbować mataczyć w sprawie.

Po trzecie: z racji braku stałego miejsca zamieszkania Michała Sz. jego ponowne aresztowanie mogłoby okazać się trudne. Sam jako adres korespondencyjny podał namiary reprezentującej go kancelarii prawnej.

 

Portal dodaje, że Michał Sz. jest podejrzany o złamanie artykułu 135 § 2 oraz art. 224 § 2 kodeksu karnego już w 2018 roku. Miał wówczas obrazić Prezydenta RP, pisząc na chodniku pod Pałacem Prezydenckim obraźliwe słowa pod adresem prezydenta Andrzeja Dudy. Następnie podejrzany szarpał się z policją.

 

Wygląda zresztą na to, że Michał Sz. nie ukrywa swego braku szacunku do prawa. „Łania” z kolektywu „Stop Bzdurom” podczas demonstracji solidarnościowej w Warszawie mówiła, że gdy „Margot” wyjdzie z aresztu to „nie chciałaby wychodzić i zobaczyć Polski, jaką jest teraz, tylko troszkę inną, troszkę bardziej naszą…” dodając niecenzuralnie słowo o rozmontowaniu państwa prawa. Co na takie deklaracje odpowiedzą szacowni liberałowie i obrońcy „państwa prawa”?

 

Brutalność policji?

Jak piszą sygnatariusze listu otwartego „niepokoi nas również brutalność, z jaką polskie siły policyjne interweniowały wobec osób uczestniczących w demonstracji” wspierającej Michała Sz. 7 sierpnia. Wezwali też polskie władze do natychmiastowego uwolnienia podejrzanego i do „zagwarantowania praw osób LGBT+”.

 

Tymczasem warto zobaczyć, jak wygląda sytuacja na nagraniach opublikowanych przez Policję na „Twitterze”. Słychać jak tłum skanduje wulgarne okrzyki wobec funkcjonariuszy Policji. Można usłyszeć również jak osoby uczestniczące w manifestacji krzyczą obelżywe słowa do konkretnego policjanta.

 

To typowe dla nazistów dążenie do dehumanizacji przeciwników politycznych. To skandaliczne odmawianie im statusu ludzi. Oto prawdziwa twarz rewolucji LGBT. Dlaczego to nie niepokoi sygnatariuszy omawianego listu?

 

Dziwi też ich wezwanie do zagwarantowania praw osób LGBT+ Ale jakich praw? Z kontekstu listu wynika, że chodzi raczej o stworzenie grupy nadludzi znajdujących się ponad prawem z racji poglądów politycznych czy orientacji seksualnej.

 

Kto podpisał list

Warto się także przyjrzeć sylwetkom kilku sygnatariuszy listu. Wśród nich znajduje się Jan Tomasz Gross, znany z oskarżania Polaków o antysemityzm. Nie chodzi tu tylko o książkę „Sąsiedzi” o Jedwabnem, lecz również o artykuł na łamach „Project Syndicate Eastern Europe’s Crisis of Shame”. „Polacy, którzy zasłużenie są dumni z oporu ich społeczeństwa wobec nazistów, faktycznie zabili w czasie wojny więcej Żydów niż Niemców” – napisał. List otwarty wpisuje się właśnie w tego typu oczernianie Polski.

 

Kolejny sygnatariusz, to znany z radykalnie lewicowych poglądów Noam Chomsky. Do tego dochodzi Judith Butler, jedna z czołowych twórców doktryny gender. Jej zdaniem nawet feminizm stanowi zbyt ciasny nurt, a płeć kulturowa (gender) nie musi opierać się na płci biologicznej. Charakterystycznym aspektem jej myśli jest wynoszenie na piedestał przyjemności seksualnej.

 

Wśród sygnatariuszy nie zabrakło też Magdaleny Środy – radykalnej feministki i antykatoliczki. „Ja osobiście nieraz też mam ochotę podrzeć Biblię za pełne agresywnych i nawołujących do przemocy treści” – powiedziała profesor w wywiadzie z „Super Ekspresem”. „Nie rozumiem jednak krytyki odnoszącej się do chrześcijaństwa. Bardziej niebezpieczne niż Nergal wydaje mi się głoszenie misji w oparciu o wartości chrześcijańskie” – stwierdziła w tymże wywiadzie komentując dokonane przez black-metalowca podarcie Pisma Świętego.

 

Nawiasem mówiąc – pomijając już w ogóle aspekt religijny – podarcie przez Nergala tak istotnej dla kultury i cywilizacji księgi stanowiło gest barbarzyństwa i przemocy symbolicznej – podobnie jak są nim profanacje pomników dokonywane przez aktywistów LGBT+.

 

Wśród sygnatariuszy znajduje się także profesor Stanisław Obirek. Były ksiądz-jezuita w marcu 2020 roku w wywiadzie dla „Onetu” szkalował polski Kościół. „Zastanawiające jest dla mnie to, czy przypadkiem Kościół nie stał się zakładnikiem własnego myślenia. Już nie prawicowego, ale wręcz faszyzującego. Odejście od takiej instytucji i ostrzeganie przed takimi zachowaniami jest wręcz obywatelskim wymogiem chwili. Jeżeli chcemy uratować Polskę jako społeczeństwo otwarte, demokratyczne, pluralistyczne, to musimy powiedzieć nie Kościołowi, który idzie w zupełnie innym kierunku” – mówił.

 

Nie dziwi też podpis pod apelem profesora Jacka Kochanowskiego z Katedry Socjologii Moralności i Aksjologii Ogólnej, Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych UW. „Chwali się on, że chodzi do darkroomu i to jest powód do dumy” – powiedział o nim ksiądz Dariusz Oko cytowany przez „Rzeczpospolitą”.

 

Kolejna podpisana to prof. Małgorzata Fuszara, która podczas konferencji naukowej „Nienormatywne praktyki rodzinne” na Uniwersytecie Warszawskim w maju 2012 roku podjęła dyskusję nad dopuszczeniem związków kazirodczych. „Pytanie, które na Zachodzie się w tej chwili stawia dotyczy innej takiej normy, która jest rzadko dyskutowana, i uważana jest zwykle za niepodważalną, to znaczy zakaz kazirodztwa. I on jest w tej chwili dyskutowany w Wielkiej Brytanii i w Niemczech. Przede wszystkim podważa się sens utrzymywania zakazu kazirodztwa w kontekście rodzeństwa. I pytanie o to, czy w dzisiejszych czasach rzeczywiście taki jest sens utrzymywania zakazu małżeństwo między rodzeństwem”.

 

Oto osoby znajdujące się w gronie sygnatariuszy listu „naukowców z całego świata”. Tyle, jeśli chodzi o obiektywizm.

 

Marcin Jendrzejczak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie