Jako młoda muzułmanka była molestowana i miała myśli samobójcze. Gdy po wyjeździe do USA dowiedziała się o Jezusie Chrystusie jej życie nabrało sensu. Została chrześcijanką i uciekła z islamskiego domu. Chociaż nawet ze strony krewnych grozi jej śmierć, to Rifqa Bary nie ukrywa, że kocha rodzinę i modli się za bliskich.
W roku 2000 Rifqa Bary wraz z rodziną opuściła Sri Lankę i udała się do USA. Formalnie powodem były jej problemy zdrowotne – kobieta nie widzi na jedno oko. Faktycznie jednak dramat młodej muzułmanki polegał na molestowaniu przez krewnego i kulturze islamskiej, która hańbą otacza ofiarę przemocy seksualnej, a nie sprawcę.
Wesprzyj nas już teraz!
– Żyjąc w muzułmańskim domu, byłam uczona, że nie mam żadnej wartości – opowiada cytowana przez gosc.pl Rifqa Bary. Jak dodaje, nie chciała takiego życia i miała myśli samobójcze. Jej życie odmieniło jedno spotkanie. Za sprawą koleżanki-chrześcijanki dowiedziała się o Jezusie Chrystusie. Poznała Boga, który kocha człowieka.
Rifqa Bary w wieku 12 lat została chrześcijanką. Gdy ojciec dowiedział się o decyzji córki, groził, że ją zabije. W wieku 16 lat uciekła z domu. Później, do osiągnięcia pełnoletności, tułała się – mieszkała u rodzin zastępczych, była nawet przez krótki czas w rękach policji. Islamscy rodzice cały czas próbowali odzyskać córkę, ale ona obawiała się śmierci.
Na tym jednak jej problemy się nie skończyły. Dziewczyna zachorowała bowiem na raka. Lekarze prognozowali, że umrze w ciągu roku, jednak w jej życiu nastąpił kolejny cud – żyje, ma 24 lata i studiuje. Mimo krzywd modli się za rodzinę, otwarcie przyznaje, że ją kocha i wybaczyła ojcu, który groził jej śmiercią.
– Próbowałam islamu i nie działa. Poszukiwanie prawdy zmieniło moje życie. Jezus jest odpowiedzią, ale jest także podróżą. Chciałabym, żeby [muzułmanie] wiedzieli, że są kochani, ważni. Moje życie zmieniło się, gdy zaczęłam rozmawiać z Bogiem. Chciałabym, żeby tego spróbowali. Żeby poprosili Jezusa, by im się ukazał – mówi cytowana przez serwis „Gościa Niedzielnego” Rifqa Bary.
Źródło: gosc.pl
MWł
