Portugalska władza atakuje niezależne sądownictwo. Czy wobec tego Lizbona doczeka się – tak jak Warszawa – wizyty Komisji Weneckiej? Raczej nie, gdyż kwestionowanie decyzji tamtejszych sędziów odbywa się w imię „postępu”.
Pewna Portugalka zdradzała męża i w końcu się z nim rozwiodła. Następnie porzuciła także kochanka. Obydwaj panowie doszli do porozumienia i postanowili się wspólnie zemścić. Kochanek kobietę trzymał, a były mąż wymierzył jej… lanie.
Wesprzyj nas już teraz!
Sprawa trafiła do sądu, który skazał mężczyznę na karę 15 miesięcy więzienia w zawieszeniu i 1750 euro grzywny. Prokuratura uznała jednak, że kara jest za niska i wniosła apelację żądając dla sprawcy pobicia 3,5 roku bezwzględnego więzienia. I tutaj dochodzimy do sedna sprawy.
Sąd apelacyjny w Porto nie tylko apelację odrzucił, ale w uzasadnieniu wyroku użył argumentacji sięgającej do Pisma Świętego i prawnej tradycji kraju. Wedle sędziów cudzołóstwo kobiety naraziło mężczyznę na upokorzenie, co jest dla jego czynu okolicznością łagodzącą. Przypomniano też, że w tradycji biblijnej akt taki był karany nawet śmiercią, a w prawie portugalskim z roku 1976 w sprawach o zabójstwo niewiernej żony sprawców karano łagodnie.
Warto tu dodać, że w krajach południa Europy przez długie lata system prawny znał pojęcie zabójstwa honorowego. We Włoszech zostało ono potępione dopiero w 1981, razem z wycofaniem argumentu „honoru” w obronie prawnej. Wcześniej wyroki w takich sprawach były dość łagodne. Podobnie działo się w Hiszpanii, krajach Ameryki Południowej czy właśnie w Portugalii. Dzisiaj jest to głównie problem państw i społeczności muzułmańskich, ale niemal w każdej kulturze cudzołóstwo było na różne sposoby potępiane i karane.
Decyzja sądu w Porto okazała się jednak dla współczesnych szokująca. Do ataku przystąpiły feministki. Zapowiedziano protesty, pojawiły się internetowe petycje. Co ciekawe, najbardziej „szokujące” dla feministek było… powołanie się sędziego na Biblię. W podobnym duchu głos zabrała też Amnesty International, która wezwała do respektowania laickości państwa i skrytykowała wprowadzanie religijnych odwołań do argumentacji prawnej (swoją drogą trudno nie uznać, że np. Dekalog to ważna część historii tworzenia się tegoż prawa).
Nagonka na niezależny sąd przybrała wymiar międzynarodowy i przekroczyła granice Portugalii. Prezydent Marcelo Rebelo de Sousa zastosował tu polityczny unik i enigmatycznie stwierdził, że „stoi na straży konstytucji z 1976 roku”, ale naciski okazały się na tyle duże, że do sprawy wkroczyła Najwyższa Rada Sądownictwa. Wszczęła ona procedury przeciw sędziom z Porto. Jeszcze raz okazuje się, że sądownictwo ma być „niezależne”, ale tylko do granic wyznaczanych przez postępowe elity.
Bogdan Dobosz