21 września 2012

Parafrazując tytuł filmu braci Coen z 2007 r., Polska „To nie jest kraj dla rodzin wielodzietnych”. Do takiego wniosku doszedł ekonomista Krzysztof Rybiński, który na swoim blogu rozpoczął debatę na temat polskiej polityki demograficznej. Odzew oraz poziom dyskusji przeszedł jego oczekiwania.

 

Rybiński zadał na swoim blogu trzy pytania: czy istnieją przykłady skutecznej polityki demograficznej na świecie, a jeśli tak, to co zdecydowało o tym, że była skuteczna? Czy w Polsce istnieje polityka demograficzna, a jeśli tak, to jakie są jej główne instrumenty działania? Czy możemy zatrzymać nadchodzące demograficzne tsunami w Polsce, a jeśli tak, to w jaki sposób?

Wesprzyj nas już teraz!

 

Efekt był dość nieoczekiwany, ponieważ w ciągu dwóch dni pojawiło się niemal 400 komentarzy. Jak zaznacza Rybiński, nie miały wiele wspólnego z pieniactwem, tak powszechnym w internetowych dyskusjach, ale raczej z wysokim poziomem merytorycznym, wiele z nich odsyłało do fachowej literatury. Gdyby je wydrukować, zajęłyby 130 stron formatu A4. Powstała zatem, wspólnym wysiłkiem, jak napisał Krzysztof Rybiński, „książka o demografii pisana przez specjalistów zajmujących się demografią, przez rodziców dzielących się swoimi problemami i przemyśleniami oraz przez obywateli, którzy widzą, że sprawy idą w złym kierunku”.

 

Na pytanie, jaki cel powinna stawiać sobie polityka demograficzna, nie padła jednoznaczna odpowiedź.  Większość udzielających się w dyskusji osób stwierdziła, że ważnym celem jest to, by naród się nie kurczył. Inni są natomiast zdania, że istnieją pewne korzyści związane z mniejszą liczbą ludności, pod warunkiem, że rozwój będzie mądrzejszy (większa innowacyjność i lepsze wykorzystanie automatyzacji produkcji i usług).Jako ekonomista, Krzysztof Rybiński przychyla się do zdania większości, silny spadek liczby ludności można utożsamiać z wymieraniem narodu, a ekonomicznie koszty tego zjawiska są znacznie większe niż korzyści.

 

Wszyscy są natomiast zgodni co do tego, że polityka demograficzna w Polsce nie istnieje, a często mamy wręcz do czynienia z polityką antyrodzinną, zniechęcającą do posiadania i wychowywania potomstwa. Wskazywane przez respondentów przyczyny można podzielić na cztery główne kategorie: działania państwa uderzające w rodzinę; działania państwa uniemożliwiające osiągnięcie dochodu pozwalającego na posiadanie dzieci; brak infrastruktury wspierającej posiadanie dzieci; przyczyny kulturowe, promowane wzorce.

 

Nie będzie zaskoczeniem, że koszt wychowania dzieci częstokroć jest dla wielu rodzin nie do udźwignięcia. Mowa tu choćby o drogich podręcznikach, których wykaz zmienia się co dwa lata i brak jest możliwości posługiwania się używanymi. Koszty zakupu mieszkania zostały podniesione przez, uwaga dla polityków, rządowy program „Rodzina na swoim”. Bardzo trudno również zapewnić dzieciom publiczną opiekę zdrowotną na przyzwoitym poziomie w sytuacji, gdy opieka prywatna wciąż dla wielu jest zbyt droga. Tzw. gawrony, czyli drogie żłobki dla nielicznych, fundowane są przez państwo przy jednoczesnym zmniejszaniu wsparcia dla prywatnych placówek. Studenci kształceni są po to, by stać się bezrobotnymi. Krytyka nie ominęła również wysokich podatków, restrykcji dotyczących prowadzenia firmy i przerośniętej biurokracji. Dodatkowo, w mediach promuje się model samotnego życia starych kawalerów czy starych panien, modnie określanych „singlami”, fałszywie pojmowaną „niezależność”, patologie, konsumpcjonizm i zachowania antyrodzinne.

 

Tomasz Tokarski

 

Źródło: www.forsal.pl

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 126 274 zł cel: 300 000 zł
42%
wybierz kwotę:
Wspieram