27 stycznia 2017

Polska potrzebuje własności prywatnej i zasady pomocniczości

Utrudnienia w handlu ziemią, restrykcje wobec właścicieli mieszkań czy skokowo rosnący dług publiczny to tylko niektóre ograniczenia własności prywatnej we współczesnej Polsce. Konsekwencje są fatalne, tak pod względem ekonomicznym jak i moralnym. Najwyższy czas na powrót Polski do kluczowych zasad katolickich społeczeństw: prywatnego posiadania i pomocniczości. To kluczowe zadanie dla rządzących.


Własność prywatną krótko i precyzyjnie definiuje Słownik Collinsa. Jako „ziemię lub dobytek posiadane przez osobę lub grupę i zatrzymywane do ich wyłącznego użytku”. Ekonomiści zwracają uwagę na liczne korzyści płynące z prywatnego posiadania zasobów produkcyjnych, jak i konsumpcyjnych.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Jak zauważył Milton Friedman, tylko wtedy, gdy dane dobra są przeznaczone dla nas, wiemy jak dobrze je spożytkować, a jednocześnie mamy motywację do ich efektywnego wykorzystania. Potrzeb innych nie znamy w równie dobrym stopniu, co swoich własnych, dlatego też na przykład kupowane prezenty często nie trafiają w gust obdarowanego. Ponadto, jeśli dysponujemy nie naszą własnością, lecz na przykład publiczną, to trudniej o motywację do oszczędnego jej zużywania.

 

Kościół a własność i zasada pomocniczości

Własność prywatna jest nie tylko efektywniejsza ekonomicznie, lecz również uzasadniona z punktu widzenia etyki i nauki Kościoła. Jedna i druga argumentacja często się uzupełniają. Jak wskazywał święty Tomasz, człowiek bardziej dba o dobra, jeśli sam je posiada. Ponadto podział własności lepiej pomaga zachować porządek społeczny i pokój.

Z kolei Leon XIII w słynnej Rerum novarum z 1891 roku podkreślał, że „posiadanie dóbr materialnych na własność jest naturalnym prawem człowieka”. Nauczał, że ludzie, inaczej niż zwierzęta, potrzebują mienia nie tylko do bezpośredniego zużycia, ale i stałego używania. Podkreślał, że kolektywizacja odbiera bodziec do pracy, a robotnikom nadzieję na stanie się posiadaczami. Tymczasem „ człowiek bowiem starszy jest, niźli państwo, a prawo do życia i do troski o ciało otrzymał jeszcze, zanim jakiekolwiek powstało państwo”.

 

Ojciec rodziny powinien dbać nie tylko o siebie, lecz także o swoich podopiecznych. Państwu nie wolno w tym przeszkadzać. „Rodzina więc”, pisał Ojciec Święty „czyli społeczność domowa, jakkolwiek bardzo mała, jest jednak prawdziwą społecznością i jest starsza od wszelkiego państwa; winna też mieć prawa i obowiązki swoje niezależne od państwa. Udowodnione już wyżej prawo posiadania, które – jak widzieliśmy – przysługuje jednostce na podstawie prawa natury, należy zastosować do człowieka, będącego głową rodziny; przy czym – dodać musimy – prawo to tym większą ma siłę, im większą rodzinę dana jednostka swą opieką obejmuje”.

 

Prawa osób i rodzin są zatem pierwotne wobec uprawnień władzy. Wraz z nimi w parze idzie odpowiedzialność. Obowiązek zapewnienia bytu bliskim spoczywa zasadniczo na ojcu, a nie na rządzie. Państwo powinno w tym pomagać, jednak tylko „jeśli się jakaś rodzina znajdzie w wielkich trudnościach i bez rady, że sama z nich się wyzwolić nie może”.

Oto reguła pomocniczości określona przez Piusa XI „najwyższą zasadą filozofii społecznej”. Zgodnie z nią „jak jednostkom ludzkim nie wolno odejmować i przekazywać społeczności tego, co jednostki te z własnej inicjatywy i własną mogą wytworzyć pracą, tak samo jest naruszeniem sprawiedliwość, gdy się to, co mniejsze i niższe społeczności wykonać i dokonać mogą, przydzielić większym i wyższym władzom społecznym”.

 

Warto pamiętać, że autor ogłoszonej w 1931 roku encykliki „Quadragesimo anno” sprzeciwiał się skrajnemu liberalizmowi gospodarczemu. Co najmniej równie silnie protestował jednak przeciwko etatyzmowi.

 

Własność prywatna i zasada pomocniczości – nadal aktualne

Niektórzy mówią o lewicowym przechyle Kościoła w dokumentach Soboru Watykańskiego II i encyklikach niektórych posoborowych papieży. Jednak interpretując je nie możemy zapominać o owej „najwyższej zasadzie filozofii społecznej”. Zasadzie chroniącej między innymi prawa i własność osób i rodzin przed zakusami władz centralnych.

 

W mocy pozostają także aż dwa Przykazania Dekalogu – odnoszące się do własności: „Nie kradnij” i „Nie pożądaj żadnej rzeczy która jego jest”. Nie dziwi więc, że w 1991 roku święty Jan Paweł II w „Centesimus annus” zalecił krajom rozwijającym się system ekonomiczny uznający „zasadniczą i pozytywną rolę przedsiębiorstwa, rynku, własności prywatnej i wynikającej z niej odpowiedzialności za środki produkcji, oraz wolnej ludzkiej inicjatywy w dziedzinie gospodarcze”. Jednocześnie, jak podkreślił Benedykt XVI w ogłoszonej w 2007 roku „Spe salvi” „chrześcijaństwo nie niosło przesłania socjalno-rewolucyjnego jak to, w imię którego Spartakus prowadził krwawe boje i przegrał”.

Właściciele muszą pamiętać o zasadzie powszechnego przeznaczenia dóbr. Dlatego też powinni zarządzać swymi majątkami pamiętając o potrzebach bliźnich. Kościół akceptuje prawo władzy do pewnych interwencji i regulacji gospodarki. Jeśli jednak prowadzi to do wchłaniania praw osób, rodzin czy stowarzyszeń, trudno mówić o zgodności z zasadą pomocniczości czy poszanowaniu prawa do własności prywatnej. 

 

Polska praktyka – utrudnienia w obrocie ziemią

Nawet dość pobieżny przegląd współczesnej rzeczywistości naszego kraju pokazuje, jak silnie odbiega ona od katolickiego ideału. Także w sprawach społecznych. Wspomnijmy najpierw o ziemi. 30 kwietnia 2016 roku weszło w życie prawo regulujące sprzedaż nieruchomości rolnych o wielkości 0,3 hektara i większej. Można je zasadniczo sprzedawać rolnikom indywidualnym. A więc osobom spełniającym kryteria wykształcenia, stażu pracy w rolnictwie, miejsca zamieszkania et cetera.  Ograniczenia nie dotyczą także między innymi przekazywania własności bliskim, jednostkom samorządowym czy państwowym. Zwolniono z nich także związki wyznaniowe. Kto zaś chce sprzedać ziemię nieuprzywilejowanym podmiotom musi udowodnić, że nie mógł jej zbyć choćby rolnikowi indywidualnemu. Wówczas ma szansę na przejście urzędniczej procedury i uzyskanie zgody Agencji Rynku Rolnego. 

 

Mnoży się więc aparat urzędniczy i tworzy pole do korupcji. Paradoksalnie zdarzają się trudności ze sprzedażą ziemi nawet poniżej 0,3 hektara. Cóż z tego, że teoretycznie nowe regulacje jej nie dotyczą, skoro notariusze często są innego zdania? Jak informowała w sierpniu 2016 roku Anna Krzyżanowska na łamach „Gazetaprawna.pl” niekiedy odmawiają oni sporządzania aktów notarialnych. Dzieje się tak, gdy teren mniejszy, niż 0,3 hektara zostaje wydzielany z większych działek.

 

Z kronikarskiego obowiązku odnotujmy, że 30 lipca 2016 roku prezydent Andrzej Duda podpisał nowelę omawianej ustawy. Niestety dokonane zmiany miały w znacznej mierze kosmetyczny charakter.

 

Naruszenie własności lokatorów

Platforma Obywatelska i PiS różnią się pod wieloma względami. Przynajmniej według oficjalnej narracji. Gdy jednak chodzi o naruszenie własności prywatnej, to pojawia się szansa na zgodę. Tak w każdym razie było z przyjętą we wrześniu 2015 roku przez poprzedni Sejm nowelizacją ustaw: Kodeks Karny, Prawo Budowlane i Kodeks postępowania w sprawach o wykroczenia. W styczniu 2016 roku podpisał ją bliski PiS-owi prezydent Andrzej Duda. Chodziło o kryminalizację przemocy pośredniej przeciwko osobom zajmującym lokale mieszkalne.

 

Jak wyjaśnia dr Blanka Julita Stefańska na e.palestra.pl, celem prawodawców było „zapewnienie ochrony prawnokarnej osobom, które w wyniku stosowania wobec nich tzw. przemocy pośredniej mają utrudnione lub wręcz niemożliwe korzystanie z mieszkania”. W uzasadnieniu posłowie nie ukrywali, że chodzi o działania właścicieli mieszkań wobec lokatorów. Takie jak odcinanie od prądu, wody czy zamykanie pomieszczeń na kłódkę. Tego typu operacje, podejmowane często za pośrednictwem firm windykacyjnych wymierzano przeciwko nieuczciwym najemcom, odmawiającym opuszczenia lokalu.

 

Władza postanowiła pochylić się nad ich cierpieniem i de facto pozwolić im zajmować cudze mieszkanie mimo uporczywego niewywiązywania się ze zobowiązań wobec właściciela. Ustawa ta oznacza zatem wywłaszczenie części właścicieli nieruchomości w imię mgliście pojętej sprawiedliwości społecznej.  

 

To prawda, że całkowite pozbawienie potrzebujących, zwłaszcza rodzin, ochrony przed bezdomnością również byłoby niewskazane. Jednak błędem jest przerzucanie kosztów w całości na właściciela. Prowadzi to z resztą do odwrotnych od zamierzonych skutków. Im większe przywileje lokatorów, tym mniej osób decyduje się na oddanie swego mieszkania w najem. Wskutek tego, a także w ramach rekompensaty za ryzyko rosną ceny. Kto miał jakieś doświadczenie na rynku nieruchomości – choćby jako klient – wie jak trudno o znalezienie mieszkania dla rodzin z dziećmi. Dzieje się tak właśnie z powodu trudności w ich eksmisji.

 

Iskra nadziei

Mimo wszystko w ostatnich latach pojawiają się także przepisy chroniące własność prywatną. Warto wspomnieć o ustawie liberalizującej zasady wycinki drzew na swojej posiadłości. Obowiązujące do tej pory prawo, wymagające zgody urzędu, uznano za zbyt restrykcyjne. A jednocześnie bezsensowne. W ogromnej większości przypadków i tak wydawano decyzje pozytywne. Od tej aby wyciąć drzewo na własnej działce nie trzeba już iść po zezwolenie. Takowe jednak pozostaje konieczne w przypadku firm.

 

Ponadto od nowego roku każdy rolnik będzie mógł sprzedawać żywność bezpośrednim konsumentom. Wystarczy, że spełni dość proste wymogi formalne. Ponadto jeśli obroty nie przekroczą 20 tysięcy złotych, nie zapłaci ani złotówki podatku. Powyżej tej sumy będzie odda fiskusowi 2 procent od obrotu. Nie potrzeba kas fiskalnych. Wystarczy zwykły zeszyt. To dobra wiadomość nie tylko dla rolników, ale i dla mieszczuchów zniechęconych do nabywania żywności w supermarketach.

 

Wielu przedstawicieli obecnie rządzącej partii powołuje się na chrześcijaństwo i naukę Kościoła. To bardzo dobrze, jednak same deklaracje nie wystarczą. Niezbędne jest przyjęcie zasad katolickich we wszystkich dziedzinach życia. W aspekcie społecznym niezwykle istotne jest poszanowanie własności prywatnej i zasady pomocniczości. Rząd powinien w razie konieczności wspierać rodzinę, stowarzyszenia oraz samorządy. Wspierać, a nie stale utrudniać im życie i ograniczać gospodarowanie własnym majątkiem.

 

 

 

Marcin Jendrzejczak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie