Jeszcze nie minęły echa irlandzkiego referendum aborcyjnego, a już kolejne państwo zastanawia się nad zalegalizowaniem zabijania nienarodzonych. Trybunał Konstytucyjny Korei Południowej pracuje nad rozszerzeniem dostępu do aborcji, a w kraju na ten temat trwa ożywiona debata.
W Korei Południowej przeprowadzenie aborcji uzasadnione jest jedynie w sytuacjach zagrożenia życia matki oraz w przypadku, gdy ciąża nastąpiła na skutek gwałtu. W kraju panuje jednak istna plaga nielegalnych aborcji, a antyaborcyjne prawo stosowane jest bardzo luźno.
Wesprzyj nas już teraz!
Postulaty wystosowane podczas trwającej już całe lata debaty, dotarły na poziom legislacyjny. Trybunał Konstytucyjny pracuje nad przepisami ułatwiającymi dostęp do aborcji. Jednym z głównych inicjatorów pro aborcyjnej agendy jest tamtejszy oddział Human Rights Watch, organizacji non-profit mającej na celu walkę o prawa człowieka. Dla międzynarodowej organizacji prawem człowieka najwyraźniej jest prawo matki do zabicia swojego dziecka.
Obecne przepisy zostały wprowadzone w życie w 1953 roku i od tego czasu nie zostały zmienione.
– To prawo jest anachroniczne. Utknęliśmy w 1953 r. – powiedziała Kim Dong Sik, związana z Koreańskim Instytutem ds. Rozwoju Kobiet.
W 2017 r. zebrano ponad 230 tys. podpisów pod postulatem o zmianę obecnego prawa. Niektórzy koreańscy komentatorzy uważają aborcję i antykoncepcję za doskonałe narzędzia do kontroli liczby populacji, które przydają się np. w czasie klęski lub kryzysu.
– Kraj ma bogatą historię cichego przyzwalania na aborcję i zachęcania do stosowania antykoncepcji, kiedy należy zredukować populację. Jeżeli liczba narodzin za bardzo spadnie, wtedy zaostrza się stosowanie antyaborcyjnego prawa – wskazują członkowie organizacji Womenlink’s Jay Kim.
Taka sytuacja mała miejsce w latach 60. XX w., kiedy krajowe drogi przemierzały „aborcyjne busy”, których personel dokonywał nielegalnych aborcji. Korea była w tym czasie biednym, wyniszczonym wojną krajem, a władze zachęcały do posiadania jedynie jednego dziecka w rodzinie.
Źródło: churchmilitant.com / straitstimes.com
PR