31 października 2014

Przewodnicząca Państwowej Komisji Dziedzictwa Narodowego Gražina Drėmaitė twierdzi, że najbardziej skomplikowana sytuacja z doglądaniem cmentarzy jest w dużych miastach. Zwłaszcza dotyczy to Wilna. Podkreśla przy tym istotną rolę Polaków.

 

– Wiele razy byłam u merów Wilna, zawsze mi odpowiadali pytaniem: ,,To my musimy doglądać jeszcze cmentarze?” (…). Jest mnóstwo samorządów, które nawet nie wiedzą, ile znajduje się cmentarzy na ich terytorium – powiedziała Drėmaitė. Jej zdaniem władze lokalne zawsze „po macoszemu” traktowały nekropolie. W czasach sowieckich studenci za pójście na Rossę mogli być wyrzuceni z uczelni. Dzisiaj natomiast tylko nieliczne samorządy prowadzą rejestr i doglądają cmentarzy.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Drėmaitė poinformowała, że to właśnie z inicjatywy Polski, a nie Litwy, powstał plan rejestracji oraz renowacji pomników na Cmentarzu Bernardyńskim.

 

– W Wilnie cmentarze są na ostatnim miejscu. Sytuacja jest bardzo skomplikowana, chociaż z roku na rok się polepsza. Dotyczy to Cmentarza na Rossie, na którym trawa koszona jest nie dwa, ale trzy razy w ciągu lata – wyjaśniła Drėmaitė.

Obecnie na Litwie jest prawie 20 tys. obiektów będących na liście dziedzictwa narodowego. 16-17 proc. stanowią cmentarze lub pojedyncze groby.

 

Źródło: zw.lt

KRaj

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 105 295 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram