Politycy i media mówią zgodnym chórem: to polityczna katastrofa, prawdziwe trzęsienie ziemi niemieckiej demokracji. Po czterech tygodniach trudnych rozmów o stworzeniu rządu CDU/CSU, Liberałów i Zielonych – negocjacje zostały zerwane. Niemcy zupełnie nie wiedzą, co dalej.
Szef liberalnej FDP Christian Lindner o zerwaniu rozmów nad utworzeniem tak zwanej „Jamajki” (od kolorów trzech partii) poinformował w niedzielę przed północą. Jak powiedział, jest „lepiej nie rządzić wcale, niż rządzić fałszywie”, tymczasem strony nie były w jego ocenie w stanie wypracować takiego kompromisu, który nie oznaczałby konieczności całkowitej niemal zdrady własnego programu. Wszystko przez Zielonych, którzy przede wszystkim w sferze gospodarki i imigracji forsowali wizję diametralnie różną od wizji podzielanej przez FDP oraz CDU/CSU.
Wesprzyj nas już teraz!
Chadecja była jednak gotowa zawrzeć każdy kompromis, w „Jamajce” widząc jedyną możliwość sprawowania władzy. Jak powiedziała dziś rano pełniąca obowiązki kanclerza Angela Merkel, jest głęboko zasmucona decyzją FDP, ale nie wie, co dalej. Dziś Merkel poinformuje o aktualnej sytuacji prezydenta Franka Waltera-Steinmeiera, by wspólnie poszukać właściwego rozwiązania.
Możliwe warianty są trzy. Pierwszym jest rząd mniejszościowy CDU/CSU i FDP lub CDU/CSU i Zielonych. Media oceniają go jednak jako skrajnie negatywny, przekonując, że Niemcy potrzebują stabilnej władzy i nie mogą sobie pozwolić na takie eksperymenty. Drugi wariant to nowe wybory, ale te prawdopodobnie umocniłyby przede wszystkim Alternatywę dla Niemiec i nie musiałyby wcale przynieść rozstrzygnięcia. Trzeci wreszcie to powrót do wielkiej koalicji CDU/CSU – SPD. Teraz wszystkie oczy w Niemczech zwrócone są na Martina Schulza. Politycy i dziennikarze pytają powszechnie, czy zmieni swoją decyzję z września i zgodzi się na zawarcie koalicji z Merkel.
Tuż po ogłoszeniu decyzji Lindnera wiceszef SPD Ralf Stegner taką opcję jednak wykluczył. Niemcy są więc w naprawdę krytycznej sytuacji.
Pach
