25 listopada 2020

Polacy narodem „ruskich agentów”? Lewica „lustruje” katolików

(Fotograf:SPUTNIK/Archiwum:Reuters/FORUM)

Przez wiele lat istnienia III RP przed aktywnością w Polsce rzeczywistych, domniemanych i wydumanych „ruskich agentów” ostrzegała szeroko pojęta centro-prawica oraz część prawicy. Z kolei środowiska lewicowe i liberalne niemalże w głos śmiały się z powodu każdej sugestii dotyczącej aktywności służb specjalnych w życiu publicznym, pośrednio lub bezpośrednio zarzucając autorom takich koncepcji brak stabilności emocjonalnej. Dziś role się odwróciły i przyjęły kształt doprawdy absurdalny.

Obecnie bowiem to postępowcy w doszukiwaniu się wszędzie sługusów Kremla próbują dorównać niegdysiejszemu „PiS-owskiemu betonowi”. Problem w tym, że częściej zdają się posługiwać „pałką prorosyjskości” pod adresem politycznych i ideowych oponentów niż tropić ludzi rzeczywiście oddanych Moskwie. W to mi graj! – mogą mówić włodarze Kremla widząc co pisze nadwiślańska prasa liberalna i lewicowa. Działanie zgodne z zasadą divide et impera staje się jeszcze prostsze! Spasiba!

Wesprzyj nas już teraz!

 

Macierewicz idolem lewicy?

Przedstawiciele środowisk postępowych, szczególnie tych, które uznały za obiekt swej fanatycznej nienawiści prawników z Ordo Iuris, zdają się myśleć w następujący sposób: po co mówić, że środowiska prawicowe, autentycznie konserwatywne, katolickie czy narodowe mają odmienną od naszej – lewicowo-liberalnej – wizję świata, po co dowodzić swoich racji, po co prezentować uzasadnienia, skoro na stole leży „pałka prorosyjskości”, swoista „karta-pułapka”, która obala wszelkie argumenty przeciwników naszej narracji? I trudno udawać, że taka metoda się nie sprawdza. Wszak kto chciałby poważnie dyskutować z agentem obcych służb lub przynajmniej człowiekiem zapatrzonym we Władimira Putina jak w obrazek? Lata skutecznego korzystania z takiego narzędzia przez centro-prawicę, uniemożliwiającą w ten sposób rozwój konkurencyjnych dla siebie środowisk politycznych, pokazały, że to oręż wręcz wyborny.

 

Szermowanie przez centro-prawicę agenturalnymi insynuacjami pod adresem różnorakich oponentów z prawej strony nie miało zwykle związku z faktami i tak samo jest w przypadku podobnych działań wykonywanych przez lewicę, która – czy tego chce czy nie – tropi obecnie „ludzi Kremla” niczym znienawidzony, ale i wyśmiewany przez nią Antonii Macierewicz czy prorządowe media w stylu „Gazety Polskiej”. Postępowcy najzwyczajniej w świecie atakują chochoła.

 

Putinowska narracja fundamentem narracji antyputinowskiej

Oto bowiem sugerowanie, że niektóre polskie środowiska katolickie, konserwatywne czy narodowe (w tym wspomniane Ordo Iuris czy portal PCh24 oraz Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej) realizują putinowską wizję świata opiera się na dawaniu wiary… Putinowi. A konkretnie na dawaniu wiary fałszywemu złudzeniu (umiejętnie podsycanemu przez Kreml), zgodnie z którym prezydent Rosji jest istotnie obrońcą starego porządku, konserwatystą – i dlatego pozostaje w konflikcie z lewicującym światem zachodnim. Tymczasem wieloletni oficer KGB działa w zgodzie z praktyką swojej niegdysiejszej „firmy” – bywa fałszywym „konserwatystą” wtedy, gdy wymaga tego interes polityczny państwa i zarządzającego nim środowiska. Gdy zaś trzeba, może być i „najszczerszym” lewakiem ciepło spoglądającym na demolowanie Stanów Zjednoczonych przez anarchistyczną bojówkę Antifę. Skoro tylko geopolityczny wróg traci…

 

 

W warstwie symbolicznej ów dysonans obrazuje jednoczesne odwoływanie się do dziedzictwa prawosławnych carów i „cara czerwonego” – Józefa Stalina – oraz jego zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami. W warstwie zaś politycznej i w obszarze dążenia do osiągnięcia określonych korzyści oznacza popieranie tego, kto może zdestabilizować układ polityczny w innym państwie o mniej lub bardziej antyrosyjskiej orientacji. W praktyce Rosja nie stroni więc zarówno od popierania skrajnej lewicy jak i skrajnej prawicy (w rozumieniu ruchów fundamentalnie nacjonalistycznych, choć nie tylko). Dla Moskwy – świadomej swojej słabszej pozycji międzynarodowej niż w czasach sowieckich czy carskich – ważnym orężem pozostaje bowiem sianie zamętu. Ten zaś można uzyskać właśnie poprzez stawianie na mniejszościowe, ale zorganizowane grupy, których głos może być słyszalny. Dotyczy to tak ruchów anarchistycznych, pacyfistycznych, ekologistycznych, homoseksualnych, separatystycznych jak i nacjonalistycznych czy tradycjonalistycznych – wszystko w zależności od specyfiki danego kraju (a nic nie stoi na przeszkodzie, by w razie potrzeby wspierać liczne środowiska autentycznie ze sobą walczące). Czy to jednak oznacza, że każdy aktywny w życiu publicznym katolik jest agentem Kremla? Czy każdy przeciwnik aborcji służy Putinowi? Czy każdy ostrzegający przed „tęczową” ideologią pracuje na rzecz Rosji? A może wręcz każdy niegłosujący na lewicę Polak dostaje z Moskwy przelewy za swój „faszyzm”? Jeśli na te pytania odpowiemy twierdząco, to chcąc pozostawać uczciwym intelektualnie należy stwierdzić także, że dla Moskwy działa bez wyjątku każdy homoaktywista, każdy „zielony”, każdy ateista i każdy zwolennik legalizacji aborcji. Jeśli natomiast zaprzeczamy tezie o zupełnej, stuprocentowej podległości prawicy Władimirowi Władimirowiczowi – co podpowiada rozum – winniśmy zastanowić się nad rzeczywistym celem Rosji względem Polski.

 

 

„Kremlowski szaman” o rosyjskich celach

Nigdy dość przypominania słynnego wywiadu Grzegorza Górnego z niegdysiejszym ideologiem Kremla Aleksandrem Duginem. – Rosja w swoim geopolitycznym oraz sakralno-geograficznym rozwoju nie jest zainteresowana w istnieniu niepodległego państwa polskiego w żadnej formie. Nie jest też zainteresowana istnieniem Ukrainy. Nie dlatego, że nie lubimy Polaków czy Ukraińców, ale dlatego, że takie są prawa geografii sakralnej i geopolityki – powiedział w opublikowanej na fronda.pl rozmowie rosyjski filozof, politolog i zarazem ideolog eurazjatyzmu. Ów kremlowski doradca twierdził wtedy (rok 1998) także, że „Polska musi wybrać: albo tożsamość słowiańska, albo katolicka”. Tertium non datur.

 

Rosja Putina fałszywą nadzieją dla chrześcijaństwa. Kliknij i zobacz Raport PCh24

 

Na pytanie czy z jego „punktu widzenia korzystne są wszelkie działania antykatolickie w Polsce?” odpowiedział: Dokładnie tak. Trzeba rozkładać katolicyzm od środka, wzmacniać polską masonerię, popierać rozkładowe ruchy świeckie, promować chrześcijaństwo heterodoksyjne i antypapieskie. Katolicyzm nie może być wchłonięty przez naszą tradycję, chyba że zostanie głęboko przeorientowany w kierunku nacjonalistycznym i antypapieskim. Gdyby w Polsce działała loża w rodzaju irlandzkiej Złotej Jutrzenki, której liderzy, np. William Butler Yeats czy Maud Gonne, z jednej strony byli katolikami, z drugiej zaś – fanatycznymi okultystami zainspirowanymi kulturą celtycką, to można mieć jakąś nadzieję. Tacy ludzie mogliby rozkładać katolicyzm od wewnątrz i przeorientowywać go w kierunku bardziej heterodoksyjnym, a nawet ezoterycznym. Moi znajomi w Polsce mówią mi zresztą, że są u was takie grupki, mające związek z telemizmem czy dorobkiem Alistaira Crowleya.

 

Zarówno oni (tzn. Nowy Światowy Porządek), jak i my (Eurazjaci) chcemy pozbawić was waszego katolicyzmu – dodawał ubolewając, że w polskim komunizmie nie rozwijał się nurt pogański.

 

Komunizm? Nowa prawica? Byle przeciw Polsce katolickiej!

Dugin, syn wysokich rangą pracowników sowieckiej GRU wysłany w latach 80. XX wieku na Zachód w celu nawiązywania kontaktów z „nową prawicą” – na co zwrócił uwagę w programie „Prawy Prosty” historyk i sowietolog prof. Andrzej Nowak – w rozmowie z Grzegorzem Górnym wyrażał także nadzieje na możliwość współpracy z polską prawicą. Taaak! Filozof szepczący do ucha Putinowi mówi o współpracy z polską prawicą! – może triumfalnie zakrzyknąć lewica. Rzecz w tym, że Dugin mówi wprost: nie interesuje go prawica katolicka (jak chociażby nasze środowisko, bombardowane obecnie przez postępowe ośrodki medialne za rzekome związki z Rosją; zob.: publikacje red. Piątka, red. Suchanow, red. Wielowieyskiej czy red. Rzeczkowskiego), ale interesuje go prawica pogańska. Polskę katolicką rosyjski ideolog chciałby… zniszczyć, co oczywiście łączy go z polską lewicą – czyż nie? Czyż to nie ona wypełnia marzenie myśliciela pragnącego rozkładowych ruchów świeckich i chrześcijaństwa heterodoksyjnego (a więc nie nawiązującego do ortodoksji, czego najlepszym przykładem mogą być środowiska próbujące przekonywać, że między realizacją postulatów ruchu LGBT a nauczaniem Kościoła nie ma sprzeczności)?

 

„Konserwatyzm” Putina – propaganda vs rzeczywistość

Widać więc jak na dłoni, że cele zbieżne z putinowską Rosją (przynajmniej w rozumieniu Dugina) mają nie tyle katolicy walczący o przestrzeganie zasad moralnych w życiu publicznym, co raczej wrogowie chrześcijańskiej wizji państwa i narodu. Owszem, Kreml stylizuje się na obrońcę ładu, ale wszystkim obserwatorom rzeczywistości wiadomo, że to jedynie fasada, element propagandy, w której Rosja od czasów cara Piotra I, a szczególnie jego zdolnej następczyni Katarzyny II, radziła i nadal radzi sobie doskonale powodując, że świat zachodni myśli o niej dokładnie to, czego chcą w Moskwie czy Petersburgu.

 

Polecamy 92. numer „PCh24 Co Tydzień”.

Aby go pobrać wystarczy kliknąć TUTAJ.

 

Choć bowiem narracja państwa kierowanego przez Władimira Putina zapewnia ludzkość o swoim przywiązaniu do wartości, to właśnie w kraju nad Wołgą dokonuje się największą (lub – zależnie od lat i danych – jedną z największych) liczbę aborcji na świecie i to tam – wbrew sloganom o rodzinie – szerzy się plaga patologii i nałogów niszczących rodziny, a ilość rozwodów względem nowo zawieranych małżeństw znacząco przekracza 50 proc. Czy więc można uznać za konserwatystę niemal wszechwładnego w swoim kraju lidera, który patrząc na ów obraz nędzy i rozpaczy, zamiast walczyć z problemami swojego społeczeństwa próbuje „naprawiać” świat i „uczyć” go czym jest ład i porządek? Wystarczy odrobina wysiłku intelektualnego, by pojąć, że „konserwatyzm” Putina to jedynie pozór, spektakl dla gawiedzi. Ale tego wysiłku na lewicy od dłuższego czasu brakuje.

 

Katolicy natomiast – zamiast traktować poważnie absurdalne insynuacje postępowych mediów stanowiące raczej zarzuty pod adresem lewicy niż prawicy – powinni pamiętać, że walcząc o nieustanne opieranie polskiego życia publicznego na trwałych chrześcijańskich fundamentach walczą także o siłę Polski w relacjach międzynarodowych, o oporność Ojczyzny na zgubne działania agentów – mówiąc językiem Dugina – Nowego Światowego Porządku oraz Eurazjatów, stronników zgniłego Zachodu i niemniej zgniłego (wbrew propagandzie) Wschodu, które – mimo różnic – łączy wrogość wobec Świętej Wiary Katolickiej i wszystkiego, co z Niej wyrasta.

 

 

Michał Wałach

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(17)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie