My tedy po szczeblach, jedne po drugich, musimy zwyciężyć wszystkie pokusy, iżby przyjść do zatwierdzenia w nas miłości Bożej. Jest to sprawa całego naszego życia. Jest jeszcze i inna różnica pokusy Adama i naszych, a mianowicie, że na Adama uderzyła ona wprost, nie kryjąc się, aż do dna pokazując, czym jest, uderzyła przeciw wszystkiemu: Będziecie jako bogowie. To wyrażenie wywracało wszystko Boże do gruntu.
Adama bowiem pokusa oszukać nie mogła. Dla nas i pod tym względem pokusa jest rozłożona. Gdyby nam od razu powiedziała: będziecie jako bogowie, przelęklibyśmy się, a nie jest w interesie pokusy z góry odstraszać, ale powoli, nieznacznie pociągać. Na nas tedy pokusy biją stopniowo. Każdy dobry uczynek, który mamy zrobić dla Boga, jest zaczepiony przez pokusę, ale na końcu jest zawsze owo: zostań bogiem. Tak np. przeciwko wierze przyjmujemy pewne opinie, że piekło nie jest wieczne, że wieczność piekła nie zgadzałaby się z miłosierdziem Bożym itp. Przychodzi tedy z początku mała jakaś wątpliwość co do jednego jakiegoś dogmatu; ale kiedy na to zezwolimy, pokusa idzie coraz dalej. Jak raz tylko na jedną człowiek się zgodzi, przepadł, bo choć jeszcze długo wierzy w Boga, ale już nie wierzy prawdziwie, bo gdyby wierzył prawdziwie, powinien by był wszystkie Jego słowa jako prawdę przyjmować. I dlatego, kto jednemu tylko postanowieniu Bożemu zaprzeczył, postępując dalej, zaprzeczy wszystkim a w końcu i Bogu samemu. W gruncie taki człowiek od razu stawia się na miejscu Boga, bo sam sądzi, co jest godnym Boga. Sam wtedy jest twórcą prawdy, on wie, co dobre a co złe, sam stanowi prawo, a więc jest Bogiem wiedzącym wszystko. Wszędzie się tedy sprawdza owo: Będziecie jako bogowie wiedzący dobre i złe, i ostatnim słowem każdej pokusy jest: zostań bogiem.
Tylko że pokusa do tego przychodzi z daleka i powoli. Gdy zwyciężymy jedną pokusę, przychodzi druga, trzecia i dziesiąta, aż póki nie staniemy na tym punkcie, który niszczy grunt pokus przeciwko wierze, to jest, aż póki nie uznamy, że tylko Pan Bóg jest źródłem prawdy i wiary, póki Go prosić nie będziemy, żeby On mówił sam w nas, co jest dobre a co złe, aby On nam rozkazywał. Jak dojdziemy do tego punktu, wszelka pokusa przeciwko wierze zniknie.
Ks. Piotr Semenenko, O pokusach Alleluja, Kraków 2001, s. 42-43.