Komisja badając okoliczności katastrofy samolotu Tu-154M z 10 kwietnia 2010 roku potwierdziła doniesienia medialne mówiące o odnotwanym przez czujniki nagłym wzroście temperatury. Eksperci są ostrożni we wnioskach, ale media sugerują, że to może być ślad wybuchu.
Informacje z czujników – jako wskazujące na wybuch – zinterpretowała „Gazeta Polska”. Tygodnik uznał, że na wystąpienie eksplozji wskazują „gwałtowne zjawiska towarzyszące ostatnim sekundom lotu”. To nagły wzrost ciepła na czujniku temperatury samolotu.
Wesprzyj nas już teraz!
Podkomisja smoleńska potwierdziła te informacje. Jak podano w komunikacie, przywołany zapis pochodzi z odczytu rejestratora ATM-QAR, z ostatniego prawidłowo zapisanego kadru danych z godziny 8:41:02,0.
„W tym czasie i do pół sekundy wcześniej polski rejestrator zapisał serię gwałtownych zdarzeń, takich jak chwilowe załamania przyspieszenia pionowego i bocznego oraz skokowy wzrost temperatury zatrzymanych strug powietrza (otoczenia zewnętrznego), pobieranych z czujnika temperatury P-5” – podkreślono w komunikacie. Równocześnie rejestrator MARS BM odnotował zaburzenia ciągłości treści (urwana komenda „Pull up” urządzenia generowana przez system TAWS).
Podkomisja po dokonaniu testów czujnika uznała, że najprawdopodobniej doszło do gwałtownej zmiany temperatury w otoczeniu tego czujnika, nie przesądzając jej źródle. Eksperci zaznaczyli, że trwa weryfikacja „możliwych przyczyn zarejestrowanych zjawisk”.
Źródło: wpolityce.pl
MA