27 kwietnia 2013

Orzeł z lwiego grodu

Wiosną 1919 r. nad Lwowem często rozlegał się warkot silników lotniczych. Mieszkańcy z niepokojem zerkali wówczas na niebo, pospiesznie szukając schronienia. Od czasu odparcia wojsk ukraińskich to udręczone miasto wciąż nie doznawało wytchnienia. Ukraińcy próbowali terroryzować je ostrzałem z dział, zaś po odrzuceniu ich sił poza zasięg ognia artyleryjskiego, rozpoczęli bombardowania lotnicze. Ogółem przeprowadzili 18 nalotów powietrznych na Lwów.

 

29 kwietnia 1919 r. wysłali do boju dwie maszyny. Wywiadowczemu Hansa-Brandenburg C.I (często wykorzystywanemu jako bombowiec) towarzyszył jako eskorta myśliwski Nieuport 11. Nagle w pobliżu pojawił się jeszcze jeden samolot. Był to Fokker E.V/D.VIII ozdobiony biało-czerwoną szachownicą.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Wkrótce na niebie rozegrała się walka. Ukraińcy rozpoczęli odwrót, jednak polski pilot nie zadowolił się tym sukcesem. Skoncentrował uwagę na wrogim myśliwcu i prażył do niego ogniem z karabinów maszynowych. Po wystrzeleniu kilku serii ujrzał, jak wroga maszyna mocno dymiąc znika w tumanie mgły unoszącym się nisko nad ziemią.

 

Polak rozejrzał się wokoło w poszukiwaniu drugiego przeciwnika. Bezskutecznie – wywiadowczy Brandenburg skorzystał z zamieszania i salwował się ucieczką.

 

Pora było wracać do bazy. Polski pilot szczęśliwie wylądował. Jeszcze tego samego dnia otrzymał radosną wiadomość. Jednostki naziemne potwierdziły, że ostrzelany przez niego ukraiński Nieuport rozbił się w pobliżu linii frontu. Porucznik Stefan Stec z III Grupy Lotniczej mógł zapisać na swym koncie kolejne zwycięstwo powietrzne. Nie bez kozery lwowska ulica śpiewała o nim:

…A jak Fokker niesie Steca

To w powietrzu istna heca!

 

Na wielu frontach

 

Stefan Stanisław Stec przyszedł na świat we Lwowie w roku 1889. Na tutejszej politechnice zdobył dyplom inżyniera.

 

Gdy wybuchła Wielka Wojna, został powołany do armii austro-węgierskiej. Po ukończeniu szkoły oficerskiej początkowo służył w oddziale saperów. Następnie otrzymał przydział do lotnictwa. Jako obserwator przez dwa lata wykonywał podniebne misje w eskadrze rozpoznawczej Flik 3 na froncie wschodnim. Tam właśnie odniósł swoje pierwsze zwycięstwo powietrzne, zestrzeliwując rosyjskiego Nieuporta. Dowództwo odkryło w nim talent łowcy i skierowało go na kurs pilotów myśliwskich. Po jego ukończeniu, w maju 1918 r. Stec trafił na front włoski. Latał na dwupłatowych myśliwcach Albatros D.III. Wojnę zakończył w stopniu porucznika. Miał na koncie 182 loty bojowe (103 odbył jako obserwator, 79 jako pilot), udział w 40 walkach powietrznych oraz 3 potwierdzone i udokumentowane zestrzelenia samolotów wroga (przy czym niektórzy dziejopisowie przypisują mu strącenie aż 7 samolotów oraz 2 balonów obserwacyjnych).

 

W październiku 1918 r. Stec powrócił do Lwowa. W mieście wrzało. Polskie organizacje niepodległościowe niemal otwarcie przygotowywały się do przejęcia władzy. Niespodziewanie w dniu Wszystkich Świętych miasto opanowały oddziały ukraińskie. W odpowiedzi polska ludność chwyciła za broń.

Stefan Stec od kilku miesięcy był zaprzysiężonym członkiem Polskiej Organizacji Wojskowej. Teraz bez wahania rzucił się w wir wydarzeń. Jego kwalifikacje pilota wojskowego i doświadczenie wojenne wkrótce miały zostać należycie spożytkowane.

 

W obronie Lwowa

 

Polskie lotnictwo wojskowe rodziło się w bólach, w ogniu walk, jakie natychmiast wybuchły na granicach odradzającego się państwa.

We Lwowie polscy emisariusze udali się na lotnisko Lewandówka, położone na Błoniach Janowskich. Natrafili tu jednak na zdecydowany opór austriackiego komendanta tej bazy powietrznej. Oświadczył on Polakom, że zgodnie z rozkazami dowództwa przekaże lotnisko wraz z samolotami, ale… siłom ukraińskim. Tymczasem na lotnisko wtargnęła liczna banda rabunkowa, która przystąpiła do grabieży magazynów. Wystraszeni Austriacy wahali się z podjęciem interwencji. Na pomoc pospieszył im polski patrol, który po zaciętej wymianie ognia zmusił bandytów do ucieczki. Teraz Austriacy raptownie zmienili zdanie. Zgodzili się oddać strzeżony obiekt Polakom, uzyskawszy od nich pisemne zaświadczenie, że „ulegli przemocy”.

 

Sprzęt zdobyty w bazie na pierwszy rzut oka wyglądał okazale – 18 samolotów, 20 zapasowych silników, warsztaty remontowe, magazyn bomb i amunicji – jednak większość aeroplanów znajdowała się w fatalnym stanie technicznym i wymagała gruntownego remontu. Stopniowo przywracano je do stanu używalności.

 

5 listopada 1918 roku miał miejsce pierwszy lot bojowy w historii polskiego lotnictwa. Z Lewandówki wystartował do walki samotny dwumiejscowy Hansa-Brandenburg C.I. Jego załogę stanowili: por. pil. Stefan Bastyr oraz por. obs. Janusz de Beaurain. Lotnicy przeprowadzili rozpoznanie, następnie zrzucili 3 bomby na żołnierzy ukraińskich okupujących stację Persenkówka, po czym bezpiecznie powrócili do bazy. Dwa dni później swój pierwszy lot w służbie Rzeczypospolitej odbył Stefan Stec.

Ogółem do chwili nadejścia odsieczy garstka lotników lwowskich wykonała 69 lotów bojowych (najwięcej por. Bastyr – 28 oraz por. Stefan Stec – 19). Lotnicy mieli wielkie zasługi w bojach o Cytadelę, Wysoki Zamek i Górę św. Jacka, udzielając wsparcia jednostkom naziemnym. Atakowali baterie artylerii ostrzeliwującej miasto, stanowiska piechoty, pociągi z zaopatrzeniem, stacje kolejowe. Podczas nalotów na pozycje ukraińskie używali lekkich bomb o wadze  4, 10, 12 i 15 kg (ogółem zrzucono ich 250).

 

Ponadto lotnictwo zapewniało podtrzymanie łączności z resztą kraju. Przeprowadzono loty kurierskie do Krakowa, Przemyśla i Warszawy. M.in. w dn. 9 listopada, w maszynie pilotowanej przez por. Steca, jako pasażer zajął miejsce prof. Stanisław Stroński, który miał zasiąść w Polskiej Komisji Likwidacyjnej w Krakowie. Wyprawa pełna była przygód. Nad Przemyślem aeroplan został ostrzelany przez Ukraińców i poważnie uszkodzony. Stec zdołał dolecieć w okolice Łańcuta, gdzie lądował przymusowo. Obaj awiatorzy powierzyli maszynę opiece kolejarzy, sami zaś dotarli do Krakowa zarekwirowanym parowozem. Po naprawieniu samolotu por. Stec udał się następnie drogą powietrzną do Warszawy, gdzie złożył meldunek Naczelnikowi Państwa, Józefowi Piłsudskiemu.

 

Szachownica

 

Samolot, na którym Stec przybył do stolicy, ozdobiony był biało-czerwoną szachownicą. Symbolu tego ów dzielny pilot używał, jako swego godła osobistego, już podczas Wielkiej Wojny, na froncie włoskim.

Nie on jeden – przed nim tak ozdabiali swe samoloty inni piloci lotnictwa austriackiego: pochodzący z Sanoka Marian Gaweł, urodzony w Krakowie Franciszek Linke-Crawford (syn Czecha i Angielki), a także Chorwat Mirosław Navratil.

 

W pierwszych dniach niepodległości samoloty lotnictwa polskiego posiadały rozmaite oznakowania wykorzystujące biało-czerwone barwy narodowe – tarcze herbowe, pasy, czerwone litery Z w białym kwadracie. Szachownica na samolocie porucznika Steca, którym przybył on ze Lwowa do Warszawy, wyjątkowo przypadła do gustu ppłk Hipolitowi Łossowskiemu, szefowi Sekcji Żeglugi Napowietrznej. Zaproponował on ją jako godło polskiego lotnictwa. Rozkaz nr 38 Szefa Sztabu Generalnego z dn. 1 grudnia 1918 r. stwierdzał: „Wszystkie samoloty Wojsk Polskich mają być w najkrótszym czasie niżej podanym znakiem, w przepisanych miejscach, zaopatrzone…”

 

Zwycięstwo

 

Wojna polsko-ukraińska trwała nadal. Obie strony zaangażowały w nią swe skromne siły lotnicze.

Zmorą trapiącą zarówno polskich, jak i ukraińskich lotników były częste awarie zużytego sprzętu. Poza tym dowództwo polskie z czasem zaczęło wycofać część eskadr, przerzucając je na front bolszewicki. Na początku czerwca 1919 r. Polacy mogli przeciwstawić Ukraińcom zaledwie 6 sprawnych samolotów. Liczba ta wzrosła nieco w następnych tygodniach, by w momencie zakończenia działań osiągnąć wciąż niezbyt imponującą wielkość 21 aparatów.

 

Na szczęście swoje kłopoty przeżywał również przeciwnik. W kwietniu 1919 r. służący u niego najemni piloci austriaccy odmówili przedłużenia kontraktów i powrócili do swego kraju. W owym czasie siły powietrzne Armii Halickiej liczyły na papierze 50 samolotów; w rzeczywistości tylko kilkanaście było sprawnych.

 

Lotnictwo obu stron prowadziło przede wszystkim rozpoznanie oraz ataki na cele naziemne. Walki między samolotami należały do rzadkości – przez całą wojnę odnotowano zaledwie 4 zwycięstwa powietrzne, wszystkie odniesione przez Polaków z eskadr lwowskich. Niekwestionowanym liderem wśród uczestników podniebnych pojedynków był por. Stefan Stec. Oprócz wspomnianego na wstępie ukraińskiego Nieuporta zestrzelił również balon obserwacyjny. W owym czasie Stec dowodził  7 Eskadrą Wywiadowczą, wchodzącą w skład III Grupy Lotniczej ze Lwowa. Tylko w kwietniu 1919 r. lotnicy lwowscy wykonali 200 lotów bojowych i zrzucili na pozycje ukraińskie 3700 kg bomb.

Wojna zakończyła się w lipcu całkowitym zwycięstwem Polaków. Swój wkład wniosły ich młode siły powietrzne.

 

Ostatni lot

 

W październiku 1919 r. Stec udał się na studia wojskowe do Francji, do paryskiej Ecole Superieure d’Aeronautique.

Rok później wrócił do Polski i rozpoczął prace na rzecz tworzenia rodzimego przemysłu lotniczego. Objął stanowisko kierownika wydziału w Departamencie III Żeglugi Powietrznej Ministerstwa Spraw Wojskowych.

 

Niestety, nie dane mu było wprowadzić w życie swoich pomysłów i innowacji. W dniu 11 maja 1921 r. na płycie lotniska mokotowskiego roztrzaskał się samolot myśliwski Spad XIIIC1. Za jego sterami zginął Stefan Stec – as przestworzy, kawaler Orderu Virtuti Militari i wielu innych odznaczeń, rycerz biało-czerwonej szachownicy.

 

Ciało pilota sprowadzono do jego rodzinnego Lwowa i pochowano na Cmentarzu Obrońców miasta. Spoczął tam obok swego dowódcy Stefana Bastyra, obok ochotników z Eskadry Kościuszkowskiej i setek innych towarzyszy broni.

 

Andrzej Solak

 

{galeria}

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie