23 grudnia 2012

Pieniądz to towar jak każdy inny

(Fot. Leonardi/sxc.hu)

Władcy postanowili, że przyznają sobie monopol na bicie pieniądza, tak jak funkcjonowały np. monopole na połowy w lasach, prowadzenie targów itp. Ten monopol pieniężny został ustanowiony nie po to, aby udostępnić ludności dobry środek płatniczy, lecz po to, aby odnosić korzyści z procederu psucia pieniądza – mówi w rozmowie z PCh24.pl Jakub Wozinski, autor książki „Historia pisana pieniądzem”.

  

Na okładce Pana książki możemy przeczytać, że „Historia pisana pieniądzem” odpowiada na pytania, których opinia publiczna woli nie stawiać. Dlaczego tak się dzieje?

Wesprzyj nas już teraz!

 

System fałszowania pieniądza i odnoszenia korzyści materialnych z wprowadzenia monopolu pieniężnego ma zawsze spore grono beneficjentów. Ja starałem się pokazać, że tak było od początku. Z władcami zawsze współpracowały określone grupy interesu. Najpierw byli to mincerze, później kupcy i bankierzy. Było to określone grono osób, które czerpało z tego procederu korzyści. Tak samo dzisiaj – jeśli popatrzymy na grono beneficjentów obecnego systemu, dojdziemy do wniosku, że jest całkiem spore. Ta tematyka, niestety, jest wypierana ze społecznej świadomości. Wprowadzane i promowane są sztuczne, zastępcze problemy.

 

Na kilka godzin przed naszą rozmową przeczytałem na jednym z portali informacyjnych, że polski rząd zastanawia się nad wprowadzeniem nowego planu kryzysowego. Miałby on polegać na tym, iż pracodawcy wypłacaliby swoim pracownikom jedynie 50 procent pensji, pozostałą połowę pokryje skarb państwa. Absurdy socjalizmu przekraczają kolejne granice. Czy była to dla Pana motywacja do napisania swojej pierwszej, drukowanej pozycji?

 

Jedną z motywacji było na pewno to, że wokół nas jest tyle absurdów. Przedstawiony przez Pana przykład to powrót w stronę komunizmu, gdzie państwo ma decydować o zatrudnieniu i polityce kadrowej. Jeśli chodzi o pochodzenie i genezę powstania książki, to było kilka ciekawych czynników, które na nie wpłynęły. Przede wszystkim, są na całym świecie bardzo ciekawe książki o tym, jak powstawały banki centralne i jak one funkcjonowały. Miałem przyjemność tłumaczyć książkę Philippe’a Bagusa „Tragedia Euro”, w której autor opisał, w jaki sposób powstał Europejski Bank Centralny i pieniądz euro. Pokusił się on o wyjaśnienie konkretnych politycznych przyczyn powstania wspólnej waluty. Z kolei sam Bagus wzorował się na innym dziele, które dla mnie również było punktem odniesienia – książce Murray’a Rothbarda „The Case Against the Fed”. W bardzo przystępny i dostępny dla szarego czytelnika wyjaśnia przyczyny ustanowienia Amerykańskiego Banku Centralnego. Ja szukałem polskiego odpowiednika tego typu książek, lecz ich nie znalazłem. Stwierdziłem, że to doskonała okazja do zgłębienia tematu, a może kiedyś mogłaby z tego powstać książka. Do tej pory nikt nie poszedł w kierunku przedstawienia dziejów bankowości centralnej i historii pieniądza w danym kraju.

 

Twierdzi Pan, że państwowy monopol produkcji pieniądza jest instytucją szkodliwą, która powinna zostać rozwiązana. Skąd wziął się ten problem?

 

W telegraficznym skrócie – wszystko zaczęło się w Polsce już w epoce pierwszych Piastów, których kontakt ze złotą monetą nastąpił poprzez relacje z cywilizacją arabską. Kupcy przywozili na nasze ziemie pierwsze złote pieniądze. Władcy postanowili, że przyznają sobie monopol na bicie pieniądza, tak jak funkcjonowały np. monopole na połowy w lasach, prowadzenie targów itp. Ten monopol pieniężny został ustanowiony nie po to, aby udostępnić ludności dobry środek płatniczy, gdyż pod tym względem poddani dobrze sobie radzili – mieli bursztyn czy sól – lecz po to, aby odnosić korzyści z procederu psucia pieniądza. Ten kto ma monopol na produkcję pieniądza, ten może dowolnie obniżać zawartość kruszcu w monetach. W pierwszych wiekach państwowości polskiej pieniądzem był pieniądz kruszcowy, w związku z tym zawartość złota i srebra w monetach ciągle spadała. W pewnym momencie na monety zaczęto mówić plewy, gdyż były cienkie, kruche i łamliwe. Ludność zupełnie im nie ufała i często odchodziła do innych walut.

 

Gdy czasy się zmieniły i na scenę weszli bankierzy, miejsce państwowych mennic, kontrolowanych przez władców, zajęły banki, które przy pomocy kredytów mają moc kreacji pieniądza. Z powierzonych sobie lokat pieniężnych udzielają kredytów, a państwo jest tym czynnikiem, który gwarantuje, że system bankowy jakoś się trzyma. W praktyce oznacza to, że gdy któremuś z banków zabraknie pieniędzy, państwo pożycza mu je, aby zapewniona była płynność. W ten sposób od Piastów poprzez system bankowy, który mamy dzisiaj, trwa nieustannie ten nieuczciwy proceder.

 

Na kartach książki użył Pan pojęcia „zalegalizowana kradzież”. Co rozumie Pan pod tym terminem? Czy chodzi jedynie o psucie pieniądza, czy też np. wysokie podatki nakładane przez państwo?

 

Psucie pieniądza to wyjątkowo perfidny podatek inflacyjny. Płacimy go nieustannie, zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy. Kiedy płacimy jakiś podatek, np. od czynności cywilno-prawnych, to musimy odprowadzić konkretną kwotę. Tak samo przy okazji rozliczeń z urzędem skarbowym. Mamy fizyczny dostęp do odprowadzania tych podatków. W przypadku produkcji pieniądza i monopolu pieniężnego rzecz dzieje się w sposób zawoalowany. Ogromna większość osób zupełnie nie zdaje sobie z tego sprawy. W oficjalnych komunikatach, które przedostają się do opinii publicznej, inflacja oscyluje w granicach kilku procent. Ja w swojej książce pokazuję, że nie jest to ta właściwa inflacja, która cały czas się dokonuje. Trzeba to nazwać wprost kradzieżą.

 

Bardzo chciałbym zwrócić uwagę na to, że gdy współczesna inflacja oparta jest na sztucznej kreacji pieniądza przez banki, to kiedy ktoś pozostawia swoje oszczędności na lokacie w banku, powinien mieć w każdej chwili do nich dostęp. Banki mogą tymi pieniędzmi obracać bez względu na wolę tych, którzy te pieniądze bankowi powierzyli. Trzeba to nazwać elementarnym pogwałceniem prawa własności. Tak jak kradzieżą było zjawisko oddalone od nas o kilka wieków – pomieszanie stopy menniczej w emitowanych pieniądzach i oczekiwanie od społeczeństwa, że będzie traktowało nowe pieniądze, które są mniej warte, w ten sam sposób co poprzednie.

 

Wyzyskują więc nie tylko okupanci, ale również legalna władza.

 

Tak, bez wątpienia. Jest jednak pewna różnica, gdyż ci, którzy okupowali Polskę, dokonywali większego złupienia obywateli. Warto wspomnieć o pewnym mało znanym epizodzie, czyli dziejach pieniądza podczas drugiej wojny światowej. Okupanci emitowali na tereny polskie specjalne waluty, którymi płacił np. Wehrmacht i te pieniądze nie mogły wyciec na teren Niemiec. Były to banknoty specjalnie drukowane po to, aby armia hitlerowska mogła wzbogacić się kosztem Polaków.

 

Trzeba też wspomnieć o przymusowej wymianie pieniędzy, co zarządzali kilkukrotnie i sowieci i Niemcy. To jest być może jeden z czynników decydujących o tym, dlaczego narodowe powstanie przeciwko stalinizmowi w Polsce zostało złamane. W 1949 zarządzono przymusową wymianę pieniędzy przy bardzo skromnym limicie, z dnia na dzień, z soboty na niedzielę. Pozbawiła ona ludzi oszczędności, które nazbierali w czasach powojennych.

 

Czy z istnienia tego „cichego” podatku zdajemy sobie sprawę? Jak ocenia Pan stan edukacji finansowej Polaków?

 

Edukacja finansowa jest u nas znikoma i ludzie nie mają wiedzy o tego typu kwestiach. Dowodem na jest chociażby to, jak bardzo skąpa jest w Polsce literatura na ten temat. Zainteresowanie historyków i ekonomistów w tym względzie jest często znikome. To bagaż jeszcze z czasów komunizmu, gdzie istniał zakaz mówienia o inflacji. Dopiero w latach pięćdziesiątych powstał specjalny artykuł naukowy, napisany przez stalinowskich naukowców. Napisali w nim, że inflacja może się pojawić nawet w tak doskonałym systemie jak komunizm. Polacy są, niestety, w tym względzie analfabetami. Przyczynia się do tego chociażby to, że Narodowy Bank Polski przeznacza spore pieniądze na projekty i publikacje, które mają zaciemnić sprawę. Jeżeli NBP, notabene dzieło Józefa Stalina, przeznacza miliony złotych na to, aby edukować na temat korzyści płynących ze swojego istnienia, to nie ma przeciwwagi w postaci sił, które chciałyby pokazać, że jest inaczej niż edukuje NBP.

 

Co zatem możemy zrobić aby nie dać się zmanipulować?

 

Sytuacja nie rysuje się zbyt kolorowo, gdyż sprawy zaszły już dosyć daleko i centra decyzyjne wyalienowały się od zwykłych ludzi i często zostaje nam po prostu jedynie bierna obserwacja. Na pewno warto czytać, dokształcać się i być czujnym wobec zakusów władzy. W skali makro powinniśmy dążyć do tego, aby pieniądz był maksymalnie zdecentralizowany.

 

W porównaniu do PRL doświadczamy wielu zbawiennych tendencji, które zrodziły się dlatego, że miasta, województwa, powiaty i gminy uzyskały samodzielność finansową. Dzięki temu Polska stanęła na nogi. Dla mnie jest to krok w dobrą stronę, w kierunku tego, że być może kiedyś pieniądz będzie traktowany jako najzwyczajniejszy produkt, taki jak drzwi czy chleb. Według austriackiej szkoły ekonomii, która jest dla mnie ważnym punktem odniesienia, pieniądz to towar jak każdy inny. Musimy również być czujni. Te sytuacje, o których wspomniałem, kiedy władza ogłasza, że następnego dnia zostaje zarządzona przymusowa wymiana pieniędzy przy skromnym limicie, dzieją się również dzisiaj.

 

Trzeba patrzeć bardzo podejrzliwie na papierowe banknoty i cyfry na koncie. Bądźmy wobec nich sceptyczni i wyciągajmy wnioski na przyszłość. Poprzednie pokolenia zaniedbały tę sprawę – powierzyły kontrolę nad pieniądzem organom, które oderwały się od ludzi. Dziś pozostaje nam przyglądanie się tej perfidnej kradzieży, ale nie musi tak być. Mam nadzieję, że podejmowane w mojej książce problemy będą lekcją na przyszłość.

Dziękuję za rozmowę

Rozmawiał Marcin Musiał

 

 

Przeczytaj również naszą recenzję książki Jakuba Wozinskiego: http://www.pch24.pl/od-piastow-do-iii-rp—historia-legalnej-kradziezy,10886,i.html

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie