24 września 2015

Paul Gottfried: wojna neokonserwatystów z Południem trwa od lat

(Fot. REUTERS/Jason Miczek/FORUM)

„Od czasu strzelaniny w Charleston, oficjele Partii Republikańskiej dwoją się i troją w spełnianiu lewicowych oczekiwań, by biali z Południa zostali pozbawieni widocznych symboli swojego konfederackiego dziedzictwa” – pisze amerykański historyk idei i paleokonserwatysta, prof. Paul Gottfried.

„Republikanie od lat bagatelizują Konfederację – Jeb Bush w 2001 r. demonstracyjnie usunął banery i insygnia konfederackie z legislatury stanowej na Florydzie. Jednak republikańskie próby usunięcia flagi stanowej Mississipi, w tym i tzw. Krzyża Południa, zostały udaremnione, gdy większość ludności, w tym prawie jedna czwarta czarnych, zagłosowała za jej utrzymaniem” – przypomina amerykański historyk idei.

Wesprzyj nas już teraz!

Gottfried zauważa, że republikańscy partyjni działacze są na tyle głupi, by uważać, że atakując tradycje Konfederacji przejmą czarnoskóry elektorat, zatrzymując przy tym białych z Południa w szeregach własnej formacji. Z obrony wartości wycofał się także amerykański biznes wspierający partię Republikańską. Filozof zauważa, że przeciwko obecności Flagi Konfederackiej w przestrzeni publicznej najsilniej nie protestują wcale najmocniej Murzyni (w Południowej Karolinie 40 proc. z nich opowiedziało się za pozostawieniem jej przed budynkiem władz stanowych), ale media głównego nurtu i… neokonserwatyści.

„Neokonserwatyści od dawna wyróżniają się od reszty Republikanów i członków Spółki Konserwatyzm swą intensywną nienawiścią do białego Południa. I jak ukazuję w swoich książkach nt. amerykańskiego ruchu konserwatywnego, sprawują niemalże całkowitą kontrolę nad konserwatywnym establiszmentem. Finanse, dostęp do mediów i wszystkie wiodące publikacje ruchu są obecnie domeną neokonserwatystów. Inne odłamy konserwatyzmu istnieją, ale są albo zmarginalizowane, jak paleokonserwatyści, albo stanowią grupę tolerowanych dysydentów, jak katoliccy straussiści i społecznie lewicowi libertarianie, szczególnie randyści, którzy głośno wspierają Izrael” – tłumaczy Paul Gottfried.

Jeszcze w latach 80-tych neokonserwatyści prezentowali silnie antychrześcijańskie postawy. Zmieniło się to dopiero po włączeniu amerykańskiej religijnej prawicy do sojuszu z Izraelem. Nie uległ natomiast zmianie ich stosunek do tradycji Południa. Przykładem może być kampania defamacyjna przeciwko Melvinowi Bradfordowi czy walka o usunięcie Trenta Lotta ze stanowiska lidera większości w Senacie. Niedawno atak na Południe przeprowadził redaktor naczelny „National Review”, Rich Lowry, pisząc o „zinstytucjonalizowanym rasistowskim zaścianku”.

„Nie powinno to nas dziwić. Trwałe neokonserwatywne uprzedzenie wobec Południa wynika z etnicznie zaściankowej kultury, w której wzrastało starsze pokolenie neokonserwatystów. W mojej młodości uderzyła mnie zjadliwość, z jaką nowojorscy Żydzi odwiedzający Florydę opisywali swoją podróż przez regiony wiejskich bigotów” – pisze Gottfried na łamach „The Unz Review”.

„W ramach czegoś, co wygląda na próbę prześcignięcia mediów lewicowych, typowo neokonserwatywny New York Post opublikował 25 czerwca b.r. artykuł autorstwa Lou Lumenicka, żądając usunięcia z telewizji i kin tego bardzo kochanego, lecz niewątpliwie rasistowskiego artefaktu, czyli filmu Przeminęło z wiatrem. Choć Lumenick i jego patroni nie uważają, że film ten wymaga aż takiej cenzury – jak inne, bardziej otwarcie pro-konfederackie, jak Birth of a Nation – to to, co czyni Przeminęło z wiatrem szczególnie podstępnym, jest jego subtelny rasizm, ukryty przez fakt, iż jedna z jego murzyńskich gwiazd otrzymała Oscara” – czytamy.

„Bodajże najbardziej kolosalny wyraz nienawiści wobec południa wyszedł spod pióra luminarza Wall Street Journal i Weekly Standard, Maxa Boota. Pisząc na łamach Commentary Boot wyraził irytację, iż walka przeciwko południowym symbolom zatrzymała się w połowie drogi. Według Boota, na tak zaawansowanym etapie nie powinniśmy jedynie usuwać Konfederackich Flag. Kilka lat wstecz oświeceni Amerykanie powinni byli pójść za głosem takich jak on konserwatystów, domagając się zmiany nazwy każdego zabytku lub ulicy zlokalizowanych na terenie byłej Konfederacji, które nosiłyby nazwisko któregoś z konfederackich przywódców” – relacjonuje Gottfried. Boot podkreślał, że pamięć – jeśli ktoś ją już musi kultywować – nie wymaga publicznego prezentowania flagi, ani nazywania ulic imieniem Jeffersona Davisa. Tym bardziej, że zdaniem publicysty „Wall Street Journal”, chodzić ma o upamiętnienia przywódców „odpowiedzialnych za najbardziej kosztowną wojnę w amerykańskiej historii. Ludzi, którzy byli zdrajcami, nałogowymi rasistami i orędownikami niewolnictwa”. Nie obyło się także bez zawoalowanego porównania Południa do… nazistowskich Niemiec.

„Gdy czytałem to wezwanie do dalszego upokarzania białych z Południa, którzy wielokrotnie byli mięsem armatnim w inspirowanych przez neokonserwatystów wojnach, pomyślałem o dziwnej sytuacji, która spowodowała, że Boot – żydowski imigrant z Rosji – stał się tak poważną postacią w amerykańskim konserwatyzmie. Wspiął się tak wysoko w naszym dziwnym społeczeństwie, że jest w stanie dyktować teraz białym gojom z Południa bezwarunkową kapitulację wobec zeitgeistu marksizmu kulturowego” – pisze Gottfried. „To tak, jakby palestyński aktywista, który w tajemniczy sposób zostaje rzecznikiem izraelskiego sumienia, żądał od Izraelczyków likwidacji wszystkich zabytków żydowskiej przeszłości” – dodaje.

Neokonserwatyści chcą przemawiać jako… sumienie ludzkości. A specjalizują się w narzucaniu swoich poglądów moralnych innym – dodaje amerykański filozof, wskazując na szereg przykładów. „Tak więc biali z Południa są ostro krytykowani z powodu swoich grzechów przeszłości, lecz Żydzi mieszkający w Nowym Jorku mogą narzekać na Murzynów i nawet obrzucać ich epitetami” – zauważa.

Paul Gottfried przypomina, że w lutym 1963 roku Norman Podhoretz opublikował na łamach „Commentary” esej pt. „Mój i nasz murzyński problem”. A pisał o Murzynach i ich „paranoidalnym przewrażliwieniu”, „murzyńskim antysemityzmie” i mieszaniu się ras. Nikt wówczas Podhoretza nie potępiał, nie mówiąc już o tym, by był on celem ataków z jakimi spotkał się Mel Bradford czy Trent Lott.

Paul Gottfried – filozof i historyk idei. Jest w Stanach Zjednoczonych jednym z najbardziej cenionych rzeczników tradycyjnego konserwatyzmu („paleokonserwatyzmu”). W ubiegłym roku na polskim rynku pojawił się wybór jego esejów i recenzji pt. „Wojna i Demokracja”.

Michał Krupa

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie