Dzielnica Ealing w Londynie jako pierwsza w Wielkiej Brytanii wprowadziła bezpieczne strefy przed tzw. kliniką Marie Stopes, w której mordowane są dzieci poczęte. Zdaniem lokalnych władz pozwoli to uchronić pracowników placówki oraz osoby korzystające z ich „usług” przed „szykanami” ze strony obrońców życia.
Radni dzielnicy Ealing uznali, że „bezpieczna strefa” wokół miejsca gdzie mordowane są nienarodzone dzieci powinna wynosić nie mniej niż 100 m. W uzasadnieniu tej decyzji podkreślono, że pozwoli ona na uniknięcie „przykrych incydentów”. Jako jeden z nich przywołali sytuację ze stycznia oraz kwietnia 2017 roku. W pierwszym przypadku działacze pro life protestujący na chodniku przed ośrodkiem aborcyjnym mieli powiedzieć do jednej z „pacjentek”, że jeśli dokona aborcji, to „Bóg ją ukarze”. W drugim z kolei obsługa placówki przyjęła „zapłakaną klientkę nazwaną przez obrońców życia mordercą dziecka”.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak podaje serwis Sky News na decyzję radnych Ealing największy wpływ wywarła organizacja „Sister Supporter” będąca w rzeczywistości grupą lobbingową walczącą o „prawa reprodukcyjne kobiet”, w tym przede wszystkim „prawo do aborcji. – Nie jesteśmy ugrupowaniem proaborcyjnym, nie jesteśmy grupą antyaborcyjną. Jesteśmy grupą przeciwko nękaniu, które dotyczy kobiet przychodzących do legalnego zakładu opieki zdrowotnej – powiedziała telewizji Sky News Anna Veglio-White, założycielka grupy.
Decyzja rady Ealing oznacza, że w odległości 100 metrów od aborcyjnej placówki nie będzie można organizować zgromadzeń, wywieszać plakatów czy odtwarzać filmów dotyczących aborcji. Za złamanie zakazu będzie grozić kara grzywny bądź więzienia. Początkowo „bezpieczna strefa” zostanie wprowadzona na trzy lata, przy czym, jak zastrzegają władze okręgu, „po sześciu miesiącach dokonana zostanie ocena” wprowadzonych przepisów.
We wtorek wieczorem pod budynkiem rady zebrali się działacze pro-life, aby modlić się i protestować przeciwko decyzji.
Wiele wskazuje na to, że władze innych miast w Wielkiej Brytanii są zachwycone tą decyzją, a być może nawet z utęsknieniem na nią czekały. Chodzi m.in. o radnych Birmingham i Portsmouth, którzy planują wprowadzić podobne rozwiązania. To jednak nie wszystko. Jak podaje Sky News w brytyjskim ministerstwie spraw wewnętrznych trwają konsultacje, „czy nie należy stworzyć przepisów, które obowiązywałyby w całym kraju”. – Chociaż każdy ma prawo do pokojowych protestów, jest całkowicie nie do przyjęcia, by ktoś czuł się prześladowany lub zastraszany po prostu za korzystanie z przysługującego mu prawa do opieki zdrowotnej i leczenia – powiedziała Amber Rudd, szefowa Home Office.
Źródło: rp.pl, Sky News
TK
Kim była Marie Stopes? Kto „kazał” jej zaangażować się w ruch kontroli urodzin? – zobacz koniecznie video księdza Piotra Glasa!