7 sierpnia 2014

Orle gniazda Sudetów

(Zamek w Bolkowie, GNU/commons)

Wielką zasługą epoki romantyzmu było odkrycie na nowo piękna średniowiecza. We Francji szczególną rolę na tym polu odegrał autor Geniuszu chrześcijaństwa, Chateaubriand. W Niemczech zachwycał się średniowieczem wybitny poeta Novalis, a wkrótce po nim – Achim Arnim i Klemens Brentano.

 

To zdumiewające, ale wcześniej ta najbardziej chrześcijańska z epok – choć pozostawiła po sobie tyle wspaniałych dzieł – nie fascynowała, nie budziła podziwu i zachwytu. Nawet najwspanialsze gotyckie katedry pogardzane były przez wielbicieli pogańskich świątyń starożytnej Grecji i Rzymu. W tym właśnie kontekście warto umiejscowić wystawę „Zamki sudeckie – historia i legenda”, którą do niedawna można było obejrzeć we wrocławskim Muzeum Etnograficznym.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Zamki przedstawione na ponad stu grafikach (pochodzących ze zbiorów Muzeum Narodowego we Wrocławiu), choć później uległy licznym przebudowom, powstały właśnie w średniowieczu. Niektóre z nich zdewastowali w XV wieku husyci; zostały one jednak odbudowane. Te, które zniszczono w czasie wojny trzydziestoletniej, nigdy nie miały już wrócić do dawnej świetności. Trudno się temu dziwić – w Polsce po potopie szwedzkim także wiele budowli nie zostało odbudowanych i dopiero druga wojna światowa okazała się kataklizmem większym od szwedzkiej okupacji. W czasie wojny trzydziestoletniej wiele zamków sudeckich – m.in. Bolczów, Bolków i Grodno – zostało zrujnowanych właśnie przez Szwedów. Rozwój techniki wojennej, który nastąpił w XVII w., spowodował, że zamki górskie traciły coraz bardziej na znaczeniu, tak iż nie warto było inwestować w ich odbudowę. W ich miejsce powstały w XVIII wieku nowoczesne fortece, takie jak twierdze w Kłodzku (1680-1702, później rozbudowywana) czy na Srebrnej Górze (1765-1777), do dzisiaj stanowiące wielką atrakcję turystyczną.

Malownicze górskie warownie zaczęły ponownie budzić zainteresowanie, choć już z zupełnie innych powodów, w drugiej połowie XVIII stulecia. Sudety, a zwłaszcza okolice ich najwyższego szczytu – Śnieżki, cieszyły się coraz większą popularnością jako miejsca wypoczynku. Rozkwitały sudeckie kurorty, takie jak Duszniki czy Lądek, a ich bywalcy chętnie odwiedzali ruiny dawnych siedzib książęcych i rycerskich – i tak na przykład w latach 1788-1799 powstała z myślą o nich aleja wiodąca z Dusznik do zamku Homole, którą regularnie kursowały powozy ze zwiedzającymi. Wtedy też pojawiła się moda na grafiki z widokami odwiedzanych miejsc, jako pamiątek z podróży, bardzo często przedstawiające również zamki. Jak zaznacza kurator wystawy, Ewa Halawa, zamki jako malownicze elementy pejzażu, niejednokrotnie jeszcze z czytelnym układem architektonicznym, stały się tematem licznych rysunków, szkiców robionych podczas wędrówek, także często obrazów olejnych powstających na podstawie wcześniejszych szkiców. W takich okolicznościach powstały najstarsze z prezentowanych na wystawie prac – grafiki topografa Fryderyka Bernarda Wernera z lat 60-tych XVIII wieku. Prawdziwa „eksplozja” zainteresowania ruinami zamków nastąpiła jednak pół wieku później – kiedy skończyła się napoleońska zawierucha, a zaczął rozkwitać romantyzm. Przypomnijmy sobie zachwyt nad zamkową ruiną Hrabiego z Pana Tadeusza, a zrozumiemy ten nagły „wysyp” romantycznych obrazków o tym temacie:

 

Pierwszy raz widział zamek z rana i nie wierzył,

Że to były też same mury, tak odświeżył

I upiększył poranek zarysy budowy;

Zadziwił się pan Hrabia na widok tak nowy.

Wieża zdała się dwakroć wyższa, bo stercząca

Nad mgłą ranną; dach z blachy złocił się od słońca,

Pod nim błyszczała w kratach reszta szyb wybitych,

Łamiąc promienie wschodu w tęczach rozmaitych;

Niższe piętra oblała tumanu powłoka,

Rozpadliny i szczerby zakryła od oka.

Krzyk dalekich myśliwców, wiatrami przygnany,

Odbijał się kilkakroć o zamkowe ściany:

Przysiągłbyś, że krzyk z zamku, że pod mgły zasłoną

Mury odbudowano i znów zaludniono.

 

Do najsławniejszych artystów przedstawiających zamki sudeckie należał berliński sztycharz Daniel Gottfried Berger, któremu za wzór posłużyły wcześniejsze obrazy Sebastiana Karola Krzysztofa Reinhardta. Szczególnie nastrojowa, utrzymana w stonowanych odcieniach szarości, jest rycina przedstawiająca ruiny zamku Grodziec. Zgoła odmienne sztychy pozostawił po sobie Ernest Knippel. Są to pełne ciepła sielankowe pejzaże z postaciami wieśniaków przy pracy, rysowników szkicujących malownicze sceny czy też – jak na rycinie przedstawiającej zamek Chojnik – przechadzających się po okolicy kuracjuszy, zapewne z pobliskich Cieplic oraz dam niesionych w lektykach. Artystą, którego twórczość można uznać za kwintesencję romantyzmu, był pochodzący z Londynu (ale pracujący w Lipsku) Albert Henry Payne. Na jednym z jego stalorytów widoczne są aż dwa sudeckie zamki – na pierwszym planie (jeśli nie liczyć charakterystycznej dla epoki scenki rodzajowej) Bolków, a w oddali Świny. Te kilka przykładów nie wyczerpuje bogactwa rozmaitych typów przedstawień reprezentowanych na wystawie. Grafik z widokami siedemnastu sudeckich zamków, było przeszło sto – w wielu przypadkach można znaleźć podobieństwa widoczne w sposobie ukazania tej samej budowli – często ujętej z podobnej perspektywy, jak i różnice, wynikające zarówno z odmiennego czasu powstania (a zatem także stopnia zniszczenia budowli), jak i z niepowtarzalnego stylu każdego artysty.

Jak pamiętamy, kiedy Hrabia samotny wzdychał, poglądał na mury, wyjął papier, ołówek i kreślił figury, zaraz pojawił się Klucznik Gerwazy, żeby opowiedzieć przybyszowi mrożącą krew w żyłach historię zbrodni popełnionej w pradawnej siedzibie Horeszków. Nie zabrakło tego typu „dopowiedzeń” również na wrocławskiej wystawie – obok rycin z widokami zamków umieszczono tablice z opisami dziejów każdej budowli a także legend związanych z nimi.

 

Zwiedzających wystawę z pewnością zastanowiła nieobecność na niej jakiejkolwiek grafiki przedstawiającej najsławniejszy bodaj z sudeckich zamków – wałbrzyski Książ. Bogata ikonografia tego zabytku zgromadzona w zbiorach Muzeum Narodowego ma stać się przedmiotem osobnego opracowania, a zapewne także wystawy.

 

 

Piotr Tadeusz Waszkiewicz

Tekst ukazał się w 11 nr. magazynu „Polonia Christinana”

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 140 669 zł cel: 300 000 zł
47%
wybierz kwotę:
Wspieram