W Holandii narodową tradycją końca listopada są pochody świętego Mikołaja, któremu od przynajmniej 150 lat w orszaku towarzyszy Czarny Piotruś (Zwarte Piet), osoba przebrana w dawny, często renesansowy strój z wysmarowaną na czarno twarzą. W ostatnich latach Czarny Piotruś stał się ofiarą zmasowanej kampanii lewackich aktywistów, zarzucających jego piewcom rasizm.
Z powodu ataków, tradycyjnie przychylne lewicy władze zaczęły zakazywać udziału postaci Czarnego Piotrusia lub zastępować go kimś innym. W Holandii, jak w całym świecie zachodnim, oskarżenie o „rasizm” czy „faszyzm” prowadzi w praktyce do śmierci cywilnej. Wrogowie Czarnego Piotrusia (w tym tacy, jak prezenterka telewizyjna i niedoszła polityk, czarnoskóra Silvana Simmons, która sama jest znana z rasistowskich wypowiedzi na temat ludzi o białej skórze) zdecydowanie byli więc górą i długo niemal nikt nie śmiał im się przeciwstawić. Wyjątkiem był może Geert Wilders, prawicowy enfant terrible holenderskiej polityki.
Wesprzyj nas już teraz!
Jednakże w ostatnim czasie nawet do Holandii zaczynają docierać widoczne symptomy politycznych zmian. Już rok temu niektóre tamtejsze media odważyły się opublikować sondaże opinii publicznej, z których wynikało, że Holendrzy są bardzo przywiązani do Czarnego Piotrusia jako narodowej tradycji, i większość z nich nie życzy sobie usuwania tego obyczaju. Zwraca się także uwagę, że najbardziej na wrogiej kampanii tracą dzieci, tradycyjny adresat świętomikołajowych imprez; to one padają ofiarą lewackiej agresji, gdyż rozbijanie zabawy przez wrogów Czarnego Piotrusia wywołuje u nich po prostu traumy psychiczne.
W tym roku nastąpiła prawdziwa erupcja oddolnego obywatelskiego nieposłuszeństwa. Najbardziej zdumiewające wydarzenia miały miejsce we Fryzji, cieszącym się pewną autonomią północnym skrawku kraju. Otóż w ostatnią sobotę na wiadomość, że z centralnej, „postępowej” Holandii mają przyjechać lewaccy aktywiści aby zablokować tradycyjny marsz św. Mikołaja z Czarnym Piotrusiem w Dokkum (znanym zresztą z zamordowania w VI wieku św. Bonifacego), mieszkańcy nielegalnie zablokowali autostradę, żeby nie dopuścić do ich wjazdu. Co więcej, adwokat Richard van der Weide zapowiedział, że będzie bronił blokujących, jeśli zostaną pociągnięci do odpowiedzialności karnej; a organizatorka blokady, Jenny Douwes, została ochrzczona „bohaterką Fryzji” i „fryzyjską Joanną d’Arc”. Blokujący mają już nawet własny hymn pt. „Nie przybywajcie tutaj” (Je komt hier niet voorbij).
Inne akcje są mniej spektakularne, ale też budzą zaskoczenie. Na przykład, w położonej na północ od Amsterdamu miejscowości Stede Broec dyrekcja lokalnego centrum handlowego po otrzymaniu gróźb od lewicowców zdjęła bannery z Czarnym Piotrusiem. Wtedy jedna z mieszkanek o imieniu Wendy postanowiła zorganizować manifestację wzywającą do ich przywrócenia. Kiedy opublikowała tę informację na Facebooku, w krótkim czasie swój przyjazd zadeklarowało 150 osób z całej Holandii. Wszyscy mieli być przebrani za Czarnych Piotrusiów. Manifestacja ostatecznie się nie odbyła, bo młoda Wendy nie wiedziała, że w tym celu trzeba zgromadzić piramidę różnych zezwoleń. Przy tej okazji ujawniły się jednak prawdziwe nastroje w kraju, w którym w mediach wszechwładnie panuje lewicowa polityczna poprawność.
Nawet jeśli są to zaledwie pierwsze jaskółki „konserwatywnej kontrofensywy” w kraju wiatraków i tulipanów, to wskazują na początek słabnięcia półwiecznej całkowitej dominacji lewicy liberalnej i marksizmu kulturowego.
Źródła: dagelijksestandaard.nl, telegraaf.nl
dom
