3 czerwca 2016

Obrona życia reglamentowana. Śmiercionośne pigułki będą zabijać bezkarnie

(Szymon Zmarlicki / Foto Gosc / FORUM /Gosc Niedzielny/Forum /Gosc Niedzielny/Forum )

Bezpardonowa krytyka obywatelskiego projektu „Stop Aborcji” płynąca ze strony Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia wzbudza zdumienie oraz uczucie zażenowania. Jednak, co zdecydowanie bardziej niebezpieczne, afirmowanie w apelu autorstwa PFROŻ automatycznej bezkarności dla kobiet dopuszczających się aborcji, może prowadzić do wzrostu liczby tzw. aborcji farmakologicznych.

Opublikowane na łamach tygodników katolickich rozmowy z Pawłem Wosickim zaskakują niechęcią wobec inicjatywy „Stop Aborcji”, zwłaszcza w kontekście mgławicowego charakteru „apelu do parlamentarzystów” skierowanego przez PFROŻ, a dotyczącego podjęcia kroków w kierunku zwiększenia ochrony życia w polskim ustawodawstwie.

Trudno zrozumieć dlaczego obrońcy życia z PFROŻ uznają, że w obecnej sytuacji lepiej iść drogą „apelowania”, niż pracy nad konkretnym projektem, którego wprowadzenie doprowadzi do ocalenia życia nienarodzonych dzieci. Przesadna wiara w różnego rodzaju apele i odezwy trąci nieco myszką, zwłaszcza w czasach, w których promowane są działania o wysokim stopniu profesjonalizacji. W świecie, w którym trudności z przebiciem się przez gąszcz opinii i szum informacyjny mają nie tylko zwykli obywatele, ale również wytrawni politycy, znów znaczenie zyskują twarde fakty, a apele – choć nie pozbawione dobrych intencji – mają marne szanse na zmianę prawnego status quo.

Wesprzyj nas już teraz!

Wosicki pytany przez Irenę Świerdzewską z tygodnika „Idziemy” o wspomnianą słabość apelu PFROŻ odpowiada: Jest to alternatywna ścieżka, absolutnie nie gorsza niż projekt „obywatelski”. Stawiamy na inicjatywę poselską w tej sprawie. Czy Pan Prezes nie zauważył, iż od wyborów wygranych przez ugrupowanie deklarujące swoją postawę pro-life oraz wspierające w poprzedniej kadencji antyaborcyjne projekty, minęło już ponad pół roku? Ile „politycznych” inicjatyw w obronie życia pojawiło się dotychczas? „Stawianie” na inicjatywę poselską w tej sprawie przypomina czekanie na beckettowskiego Godota.

Jednak za afirmowaniem bezkarności kobiet – aborcjonistek – czego de facto oczekują prolajferzy z PFROŻ, kryje się śmiertelne niebezpieczeństwo przyzwolenia na wykonywanie tzw. aborcji farmakologicznych. Zwraca na nie uwagę dr Tymoteusz Zych z Instytutu Ordo Iuris, zdaniem którego „automatyczne wyłączenie odpowiedzialności karnej kobiety za umyślne zabicie dziecka poczętego w praktyce likwiduje ochronę przed aborcją farmakologiczną, do której przeprowadzenia wystarczy zażycie środków chemicznych. Do jej dokonania nie jest potrzebny lekarz ani inna osoba trzecia. Obecnie wymiar sprawiedliwości jest bezsilny wobec takich sytuacji. W praktyce organy ścigania są także pozbawione środków umożliwiających uzyskanie od kobiety informacji na temat dostawców i skuteczne do nich dotarcie”.   

Jak zauważa dr Zych „obowiązujące obecnie rozwiązanie wywodzące się z prawa sowieckiego, naraża także samą kobietę na presję konkubenta lub innych osób często namawiających ją do zażycia środków poronnych, które mogą dodatkowo argumentować, że nie poniesie ona kary”.

Automatyczna bezkarność matek może prowadzić do wzrostu liczby aborcji, także wykonywanych farmakologicznie – potwierdza w rozmowie z PCh24.pl prof. Bogdan Chazan. Lekarz przypomniał, że  obecnie 30 proc. aborcji w Europie to aborcje farmakologiczne, przy których lekarz nie bierze udziału. Kobieta osobiście zabija dziecko przyjmując dwie tabletki. – Czy w takim wypadku powinna także pozostać bezkarna? – pyta znany ginekolog. Prof. Chazan zauważa także, iż „w przypadku utrzymania automatycznej bezkarności matki w przypadku procesu sądowego wszystkie osoby zamieszane w morderstwo prenatalne – być może za zgodą kobiety – będą przenosić na nią całą winę prawną. Czy taki proces może zakończyć się sprawiedliwym wyrokiem?”.

Utrzymywanie automatycznej bezkarności w przypadku dokonania aborcji może mieć zatem proste, a jednocześnie przerażające przełożenie na wzrost „popularności” aborcji farmakologicznej. Już dziś w internecie można odnaleźć koszmarne opisy specyfików, które należy przyjąć, aby „pozbyć się dziecka”. Czy chcemy powrotu z przeszłości upiornych „babek”, które radziłyby nie tylko jak odczynić tzw. urok, ale i sprzedawałby aborcyjne specyfiki? W dobie internetu taka działalność pozostałaby niemal całkowicie bezkarna!

Ceną za „humanitarne” podejście do zagadnienia „karalności” aborcjonistek oraz walkę z propozycjami zmian prawnych zmierzających do zerwania z obowiązującym zabójczym status quo będzie życie dzieci, którym nie dano się narodzić.

 

Łukasz Karpiel

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie