23 listopada 2018

Obowiązki wypływające z wiary

(Św. Jan Maria Vianney)

Czy zewnętrzne praktyki naszej wiary świętej są tak trudne i odstraszające? Czy może się boimy modlitwy, nabożeństw, postów, sakramentów świętych i miłości względem bliźniego? […]

Czy modlitwa jest uciążliwa? Czy czas, poświęcony rozmowie z Panem Bogiem, nie powinien liczyć się do najmilszych chwil życia? Czy w czasie modlitwy nie jednoczymy się ze Stwórcą, jak z najlepszym przyjacielem? Czy ona nie jest początkiem tego, co kiedyś będzie naszym ustawicznym zajęciem wraz z aniołami w niebie?

Czy małe to szczęście, że niezmierzony i dobry Bóg przypuszcza do siebie tak nędzne istoty i udziela im wszelakich pociech? Czy nie od Niego pochodzi wszystko, co posiadamy? Czy nie jest słuszną i sprawiedliwą rzeczą, byśmy Go za to z całego serca miłowali i cześć Mu oddawali? Czy tak trudną jest rzeczą złożyć każdego poranka Bogu w ofierze swe uczynki i zajęcia, by je błogosławił i wiecznie nagrodził? Czy tak uciążliwą jest rzeczą poświęcić na służbę Bożą jeden dzień w tygodniu?

Wesprzyj nas już teraz!

Czy nie powinniśmy z weselem witać niedzieli, w której uczą nas o dobrym Bogu, o naszych obowiązkach względem Stwórcy i bliźniego, o znikomości świata i szczęściu niebieskim? W dniu tym z nauk katechizmowych poznajemy, jak strasznym nieszczęściem jest grzech, na jak wielkie zasługuje kary. Ach, człowiek nie poznaje należycie swojego szczęścia!

Czy może was spowiedź tak zraża? Powiedzcie, czy to małe szczęście, że w ciągu trzech minut możemy pojednać się z Bogiem i zamienić nieszczęśliwą wieczność na szczęście i wesele bez końca? Czy spowiedź nie przywraca nam przyjaźni z Bogiem? Czy nie ucisza wyrzutów sumienia, które nas dręczą nieustannie? Czy nie przywraca pokoju duszy i nie ożywia świętej nadziei? Czy w tej szczęśliwej chwili nie rozdziela Jezus Chrystus niewyczerpanych skarbów swego miłosierdzia? Jak mało mielibyśmy świętych, gdyby nie było sakramentu pokuty!

Czy może post utrudnia nam tak bardzo służbę Bożą? Pamiętajcie, że Kościół nie nakłada nigdy takich ciężarów, których nie moglibyśmy udźwignąć. Mówi nam wiara święta, że przez drobne umartwienia możemy uniknąć płomieni czyśćcowych.

Czy dla zdrowia i z pobudek w ogóle samolubnych ludzie nie skazują się dobrowolnie na daleko cięższe posty? Czy z tego powodu nie porzuca nieraz młoda niewiasta swego gospodarstwa i nie zostawia swych dzieci w rękach obcych?… Czy nieraz ludzie nie spędzają całych nocy po szynkach wśród pijaków i nie słuchają szkaradnych i bezecnych rozmów? Czy niektóre wdowy nie oddają się występkom, nie gorszą całej parafii, jak gdyby rozum utraciły? Ostatnie chwile życia marnie tracą, zamiast opłakiwać błędy swej młodości.

Jak prędko zaludniłoby się niebo, gdyby chrześcijanie tyle zechcieli czynić z miłości ku Bogu, co czynią dla świata! Gdyby przyszło wam trzy lub cztery godziny spędzić na modlitwie w kościele, jak czynicie to w szynkach i na tańcach, jak ciężkim by się to wam wydawało! Gdybyście na kazanie musieli iść kilka mil nie chcielibyście tego uczynić, mielibyście w pogotowiu różne wymówki i powody, by uwolnić się od tego obowiązku.

Dla doczesnych widoków, dla zaspokojenia chciwości, odbywacie nieraz dalekie podróże, nie zważacie na trudy i mozoły, choć częstokroć narażacie się w skutek tego na utratę duszy, Boga i nieba. Słusznie powiedział Pan Jezus, że synowie tego świata roztropniejsi są nieraz od synów Bożych, którzy boją się trudów i poświęceń dla najważniejszej sprawy zbawienia (Łk 16, 8). Dla osobistych przyjemności ludzie czynią wielkie wydatki i zadłużają się, a biedakowi żałują nawet maleńkiej jałmużny. Ponieważ świat miłują, czynią dlań wszystko, a dla Boga są skąpymi.

Jaki powód, że nie chcemy służyć Bogu? Bo chcielibyśmy równocześnie służyć Bogu i światu. Chcielibyśmy pogodzić ambicję i pychę z pokorą, skąpstwo z duchem ewangelicznego ubóstwa, zepsucie ze świętością, niebo z piekłem. Gdyby religia pozwalała na zemstę i nienawiść, rozpustę i cudzołóstwo, bylibyśmy dobrymi chrześcijanami; wśród swawoli i występków nie czulibyśmy wyrzutów sumienia. Niestety, służenie Bogu nie pozwala na takie rzeczy, a więc trzeba albo wyłącznie oddać się Bogu albo Go porzucić.

Św. Jan Maria Vianney, Kazania, Wydawnictwo Diecezjalne, Sandomierz 2010, s. 242-244.

 

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 624 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram