28 kwietnia 2014

O islamie mity prawdziwe

Każdy, kto twierdzi, że muzułmańscy imigranci nie stanowią w Europie najmniejszego powodu do obaw i nie powodują zagrożeń, bierze na swoje ramiona monumentalnych rozmiarów ciężar odpowiedzialności.


Pojawiła się kolejna pozycja książkowa, której nie może zabraknąć w biblioteczce człowieka światłego. Jest nią The Myth of the Muslim Tide (Mit muzułmańskiego przypływu) autorstwa Douga Saundersa. W swoim dziele rozprawia się on z 10 mitami dotyczących muzułmanów na Zachodzie. Publikacja ta trafiła na listy bestsellerów jeszcze zanim została opublikowana. Saunders, redaktor „The Globe and Mail”, drugiej największej gazety w Kanadzie, już czterokrotnie był laureatem National Newspaper Award, będącej tamtejszym odpowiednikiem Pulitzera. Jaki pisarz był już nie tylko znany, ale i uznany na salonach. Nie ma zatem wątpliwości, że i jego najnowsza książka zostanie przyjęta entuzjastycznie. Tym bardziej, że jej przesłanie jest proste i słuszne. Brzmi ono – nie należy się martwić, gdyż islam i imigracja muzułmańska nie są żadnym problemem! Niestety, jeden tylko rzut oka wystarcza, by przekonać się, że twierdzenia redaktora Saundersa przynależą do kategorii „pobożnych życzeń”, zaś rzekome „mity”, które stara się on obalić są prawdziwe.

Wesprzyj nas już teraz!

1: Muzułmanie mają wyższą dzietność niż inne religie i przejmą władzę dzięki zmianom demograficznym

Biorąc pod uwagę fakt, że muzułmanie już przejęli całe dzielnice w wielu miastach Europy Zachodniej, przypuszczam, że red. Saunders powinien udać się właśnie w te miejsca, gdzie po kątach szepcze się o „eksodusie białych” (white flight) i przekonywać ludzi, że nie ma się czym martwić. Nie zaszkodziłoby też, aby dziennikarz udał się z wizytą do angielskich, francuskich, belgijskich lub niemieckich szkół podstawowych i zobaczył jakie są liczebne proporcje dzieci o korzeniach imigranckich w stosunku do rdzennych Anglików, Francuzów, Belgów czy Niemców.

Według prognoz, w ciągu następnych 20 lat muzułmanów na świecie przybywać ma dwa razy szybciej niż pozostałych grup. Do roku 2030 będą oni stanowić ponad jedną czwartą ludzkości, zaś liczba ta ma szansę wzrosnąć do niemal 40% w roku 2100. Zgodnie z szacunkami ONZ opublikowanymi w raporcie WorldPopulation Prospects: the 2012 Revision, w samej tylko Afryce, która jest przecież w znacznej mierze muzułmańska, liczba ludzi wzrośnie (według danych z 2010 r.) z miliarda, co stanowi 14.9 proc. całkowitej populacji świata, do 4 miliardów, czyli 38.6 proc. ludzi na świecie. A przecież już obecnie presja emigracyjna z Afryki na Europę jest wyższa niż kiedykolwiek a dziesiątki tysięcy imigrantów corocznie nielegalnie przekraczają granice Unii Europejskiej.

Ponadto, patrząc na ostatnie wydarzenia na świecie trzeba przyznać, że muzułmanie nie potrzebują osiągnąć bezwzględnej większości, by zdestabilizować państwo. Wystarczy przywołać przykład Filipin, Nigerii, Birmy, czy Republiki Środkowoafrykańskiej – wystarczy dużo mniej. 15-procentowa mniejszość muzułmańska w Republice Środkowoafrykańskiej zdecydowała się wystąpić przeciw chrześcijańskim władzom tego kraju oraz zdołała przejąć władzę w tym kraju w przeciągu zaledwie trzech miesięcy. W wyniku niesłychanej przemocy i terroru ze strony fanatycznych islamistów straciło życie tysiące chrześcijan.

2: Zaleją nas imigranci z krajów muzułmańskich

W 2010 roku w Europie żyło około 44 milionów muzułmanów, zaś liczba ta do roku 2030 ma wzrosnąć do 58 milionów i to przy założeniu, że utrzymane zostaną restrykcyjne prawa emigracyjne. Jednak bez względu na nie mieszkańcy wielu miast europejskich, od Birmingham po Mönchengladbach, mają prawo czuć się „zalani” przez muzułmańską falę.

Na całym kontynencie powstaje archipelag wysp islamu, tzw. no-go-zones – stref, do których niewierni nie mają wstępu. Radykalne meczety, imamowie wygłaszający laudacje na temat dżihadu, nieformalne sądy, patrole obywatelskie pilnujące przestrzegania prawa koranicznego w przestrzeni publicznej – to wszystko jest codziennością wielu dzielnic w europejskich miastach. Jednocześnie nie są to miejsca, w których niemuzułmanie mogą czuć się bezpiecznie, zaś przedstawiciele państwa są tam regularnie atakowani. Szwedzkie Bergsjön (dzielnica Göteborga) jest jednym z takich zdominowanych przez muzułmanów miejsc, których z obawy przed przemocą unikają nawet policjanci.

3: Muzułmanie staną się większością w miastach europejskich

Red. Saunders z konsekwencją i uporem rozprawia się także z mitem numer 3, będącym wariacją na temat poprzednich dwóch twierdzeń. Dodać można, że nawet jeżeli akcesja muzułmańskiej Turcji (74 miliony mieszkańców) do Unii Europejskiej nie nastąpi szybko, to pamiętać należy, że Komisja Europejska, w typowy dla siebie sposób, a to jest cichcem i tylnymi drzwiami, negocjuje dla Turków ruch bezwizowy. Rosnąca populacja muzułmańska w Europie oznacza też przetasowania na arenie politycznej. Muzułmanie głosują na ugrupowania lewicowe, które oferują im wysokie zasiłki społeczne i łatwe życie na koszt Europejczyków. To właśnie dzięki muzułmańskim głosom socjaliści wygrali wybory we Francji i Danii. Tworzone są też nowe, muzułmańskie partie, w których aktywni są radykałowie i neofici w rodzaju Arnouda van Doorna, który po swojej konwersji założył Islamską Partię Jedności.

4: Muzułmanie staną się dominującą grupą kulturową

Dziwnym trafem coraz więcej europejskich polityków podkreśla jak ważne jest zrobienie z muzułmanów Europejczyków – zjawisko nie do zrozumienia jeśli przyjmiemy, że ich nadchodząca dominacja kulturowa na kontynencie jest jedynie mitem. Być może jednak należy uznać, iż prawdą jest, że muzułmanie przemieniają Europę w miejsce przypominające ich kraje pochodzenia. Kobiety noszące na ulicach burki, aranżowane małżeństwa, zabójstwa honorowe prawo szariatu sączące się powoli do prawodawstwa oraz postępujące dławienie tożsamości narodowych za pomocą poprawności politycznej i ideologii multikulturalizmu to tylko niektóre z aspektów ogromnych zmian, jakie zaszły w europejskich miastach w ciągu zaledwie jednego pokolenia.

Objawy tej powolnej transformacji widać wszędzie – od kultury wysokiej, po popkulturę. Wystawa „Sułtanowie nauki” zorganizowana nie tak dawno w Oslo niemal w karykaturalny sposób to unaocznia. Jest to próba napisania historii na nowo. Podobne przesłanie niosła ekspozycja zorganizowana w 2010 r. w Londyńskim Muzeum Nauki, gdzie myślą przewodnią była konstatacja, że wszystko to, co potocznie przyjmowane jest jako owoce cywilizacji Zachodu, tak naprawdę zawdzięczamy właśnie islamowi. Zatem, według kuratorów wystawy, tylko dzięki muzułmanom cieszymy się uniwersytetami, bibliotekami i księgarniami. Wszystkie dyscypliny naukowe od matematyki przez medycynę (i użycie szczoteczki do zębów!) po rolnictwo mają swoje korzenie w islamie. Podobnie jak tamy, młyny, handel, papier, szkło, wytwarzanie biżuterii i używanie pieniądza. Słowem, nie ma nic, czego nie wynalazłby islam, łącznie z architekturą krajobrazu i sposobem budowania miast. Dziś się z tego śmiejemy – za kilka lat te rewelacje mogą być traktowane niczym prawdy objawione.

5: Muzułmanie na Zachodzie mają te same “zacofane” przekonania, co muzułmanie z Bliskiego Wschodu i Pakistanu

W książce możemy wyczytać, że red. Saunders jest zupełnie innego zdania. A jakiego zdania są sami muzułmanie? Ankieta przeprowadzona wśród 9 000 muzułmanów mieszkających w Europie stwierdza, że dwie trzecie z nich uważa szariat za ważniejszy od praw demokratycznych, zaś trzy czwarte wierzy, iż Koran powinien być rozumiany dosłownie i muzułmanie muszą się stosować do jego zaleceń. „Zaledwie” 58 procent zaś jest zdania, że muzułmanie powinni mieć jeszcze bardziej fundamentalistyczne przekonania. Ponieważ nieustannie przekonywani jesteśmy, jaką to islam jest religią pokoju, może się wydawać, że nie ma w tych wynikach nic niepokojącego. Jednak najbardziej nawet pobieżna lektura Koranu, przekonuje: powodów do zmartwień jest wiele, przy czym nie najmniej istotnym jest fakt, iż święta księga islamu wielokrotnie wzywa do zabijania niewiernych (2:191; 4:89; 9:5). Sam ten fakt uświadamia jak problematyczna jest kwestia ortodoksji muzułmańskiej.

6: Muzułmanie są bardziej lojalni wobec swojej religii niż państwa, w którym mieszkają

Co ciekawe, red. Saunders się z powyższym stwierdzeniem zgadza, ale nie uważa, aby było to problemem wskazując, że duża część chrześcijan prezentuje bardzo podobną postawę. Czego jednak nie widzi ani on, ani wielu jemu podobnych, to fakt, że kultura krajów Zachodu wyrosła na fundamencie chrześcijaństwa i jest nim dogłębnie przesiąknięta, podczas gdy muzułmanie są lojalni wobec religii, która jest nie tylko obca, ale w wielu przypadkach sprzeczna z podstawowymi wartościami cywilizacji zachodniej. To właśnie jeden z powodów, dla których presja, by zaadaptować zachodni porządek rzeczy do wymagań stawianych przez Koran jest tak ogromna, a lista ustępstw na rzecz szariatu tak obszerna i wciąż się wydłuża.

7: Zachód zalewają biedni muzułmanie z przeludnionych państw islamskich

Z książki możemy się dowiedzieć, że państwa islamskie wcale nie są przeludnione. To koniec argumentów w arsenale red. Saundersa. Jak wskazywałam wyżej, fakty potwierdzają, że Zachód zalewają biedni muzułmanie. Opublikowany w brytyjskim Sunday Times artykuł stwierdza, że pomiędzy 2001 a 2009 mniejszość muzułmańska w Zjednoczonym Królestwie rosła liczebnie 10 razy szybciej niż reszta populacji. Te zmiany demograficzne wpływają na tkankę społeczną Europy, odmieniają ją kulturowo oraz stanowią ogromne obciążenie socjalne.

8: Muzułmanie na Zachodzie odczuwają złość wobec reszty społeczeństwa

Jeśli tak nie jest, a według red. Saundersa – nie, to doprawdy trudno wyjaśnić czemu w więzieniach Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych mamy taką nadreprezentację wyznawców Mahometa (w Nowym Jorku, muzułmanie to 17-20% wszystkich osadzonych, co stanowi  liczącą 2 000 procent nadreprezentację). Wielu z tych więźniów prezentuje bardzo radykalne poglądy, a gangi muzułmańskie zastraszające innych więźniów, gloryfikujące dżihad i wymuszające konwersje są prawdziwą plagą brytyjskiego systemu penitencjarnego. Można dodać także wzrastającą liczbę gwałtów (w ostatnich 5 latach wszystkie gwałty w Oslo zostały popełnione przez imigrantów), napaści, kradzieży, strzelanin, podpaleń (w tym podpaleń samochodów, które doczekały się już pieszczotliwego określenia car-b-que) oraz innych problemów natury społecznej.

Twierdzenie, że muzułmanie są źli na resztę społeczeństwa, zazwyczaj kwitowane jest stwierdzeniem: złość owa spowodowana jest tym, że są oni dyskryminowani, uciskani i wykluczani, gdyby zaś tak nie było, zmieniliby swoje nastawienie. To z kolei prowadzi do konstatacji, że jedynym rozwiązaniem problemu „muzułmańskiej złości” jest łagodzenie ich na wszystkie możliwe sposoby, spełnianie wszystkich zachcianek i ustępowanie we wszystkim, co jest najkrótszą możliwą drogą do islamizacji państw i społeczeństw.

9: Muzułmanie na Zachodzie kibicują terrorystom

Oficjalna wersja brzmi: wcale nie. To tylko znikoma mniejszość, radykalni ekstremiści, fundamentaliści i odrzucani przez umiarkowaną większość wywrotowcy poważnie traktują nawoływania do świętej wojny i popierają terrorystów.

Jeżeli jakiś mit w tej sprawie istnieje, to jest nim tylko mit „umiarkowanej większości” pokojowo nastawionych muzułmanów. Fakt, że islam dosłownie nawołuje do nienawiści wobec niewiernych i zachęca do stosowania przemocy wobec nich oraz, że żaden muzułmanin nie odważy się zignorować słów Allacha, lub zakwestionować doskonałości objawień proroka Mahometa jest przy tym przemilczany. Tymczasem „umiarkowana większość” muzułmanów jest tak milcząca, że niewidzialna, podczas gdy ideologowie Al Kaidy są fetowani zupełnie otwarcie, także na uniwersytetach i w szkołach. W Wielkiej Brytanii muzułmanie świętują rocznice zamachów z 11 września gloryfikując zamachowców, zaś 11 września 2013 roku na amerykańskim Marszu Miliona Muzułmanów, który miał być manifestacją sprzeciwu wobec używania przemocy motywowanej islamem pojawiło się całe… 25 osób.

10: Muzułmanie są tak liczni, że Mahomet to najpopularniejsze imię dla dziecka

Z faktami nie da się dyskutować. Do opisywanych wyżej trendów demograficznych należy dodać, że znakomita większość Europejczyków nie ma i nie chce mieć dzieci, zaś symptomem postępujących w Europie zmian demograficznych jest niekwestionowany fakt, że w wielu krajach najpopularniejszym imieniem męskim dla dziecka jest Mahomet.

Każdy, kto twierdzi, że muzułmańscy imigranci nie stanowią w Europie najmniejszego powodu do obaw i nie powodują zagrożeń; każdy, kto przekonuje, że islamska imigracja powinna się utrzymywać na istniejącym poziomie, bierze na swoje ramiona ogromny ciężar odpowiedzialności monumentalnych rozmiarów. Tym bardziej, że jeśli twierdzenia takie są błędne – a wszystko wskazuje na to, że takimi właśnie są – ich zwolennicy stają się niczym więcej, jak grabarzami naszej cywilizacji.

Monika Gabriela Bartoszewicz

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie