4 grudnia 2017

„Nowe nauczanie” a Tradycja, do której należymy

(fot. flickr, pixabay.com)

Czy Kościół powszechny prowadzony przez Ducha Świętego może w dwudziestym wieku mówić, że coś jest cudzołóstwem, a w dwudziestym pierwszym wieku tą samą czynność zwalniać z tego typu określenia? Oczywiście, że nie może.

 

Oznaczałoby to bowiem runięcie całej doktryny (nauczania) Kościoła, nie tylko odnośnie tego przykazania. Skoro bowiem nauczanie odnośnie jakiejś fundamentalnie ważnej kwestii może się zmienić o sto osiemdziesiąt stopni, to może powstać całkiem uzasadnione wrażenie, że albo na początku Kościół się mylił w tak ważnej sprawie, albo mylił się za drugim razem, albo też nie miał racji w obu przypadkach. Każda z tych trzech możliwości oznaczałaby, że mylił się również Duch Święty! Ten zaś nigdy się nie myli. Wiemy bowiem, że Bóg jest nie tylko wszechmocnym i miłosiernym Ojcem, ale i Logosem (Benedykt XVI), a więc nie ma w Nim sprzeczności (czego na przykład nie uznawał Luter). Skoro tak, to trzeba spoglądać na to, co Duch Święty mówił do Kościoła poprzez wieki jego istnienia, czyli trzeba spojrzeć na Tradycję. Jak uczy św. Jan Paweł II w encyklice „Fides et ratio” (1998), nie można twierdzić, że Tradycja należy do nas, ale raczej „to my należymy do Tradycji”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Na tym – w największym skrócie – polega to, co nazywa się „hermeneutyką ciągłości”. Termin ten zazwyczaj jest stosowany w odniesieniu do interpretacji nauczania soboru watykańskiego drugiego. Takie bowiem mamy czasy (tj. tak mało precyzyjną redakcję dokumentów Kościoła), że trzeba specjalnych hermeneutyk, by rozeznać, co „autor miał na myśli”. „Rozeznanie” to także słowo – klucz w odniesieniu do treści i interpretacji ogłoszonej w marcu 2016 roku posynodalnej adhortacji papieża Franciszka „Amoris laetitia” (AL.).

 

Wiele – także na tych łamach – napisano o tym dokumencie. Od jego ogłoszenia zostały ogłoszone „dubia” czterech kardynałów, zbiorowe listy renomowanych teologów zaniepokojonych chaosem pojęciowym i teologicznym, który ujawnił się po publikacji tego dokumentu. Powstało wreszcie „Synowskie upomnienie” zawierające korektę „heretyckich”, jak napisali autorzy, stwierdzeń zawartych w adhortacji. Z kolei kolejne episkopaty w swoich wytycznych odnośnie „duszpasterskiego zastosowania” AL. zawarły niekiedy diametralnie różne interpretacje. Jednak w większości wypadków przyjęto zasadę zezwalającą na udzielanie komunii świętej osobom rozwiedzionym a żyjącym w nowych tzw. związkach cywilnych (a właściwie zatwierdzano – jak w Niemczech – już długo istniejącą praktykę). Jak gdyby to, co przed 2016 rokiem było określone jako czyn wewnętrznie (sam z siebie) zły (tj. cudzołóstwo), po marcu 2016 roku wcale już taki nie jest, rzecz jasna po stosownym „rozeznaniu duszpasterskim”. A przecież „powinno być jasne”, jak czytamy w AL. (par. 298), że sytuacja osób rozwiedzionych żyjących w nowych związkach „nie jest ideałem, jaki proponuje Ewangelia dla małżeństwa i rodziny”.

 

Jasne? Gdyby ktoś miał jednak inne zdanie w tej kwestii papież Franciszek ostrzega: „jeśli ktoś afiszuje się z obiektywnym grzechem tak, jakby był częścią ideału chrześcijańskiego, czy chciałby narzucić coś innego od tego, czego naucza Kościół, to nie może domagać się, by uczyć katechizmu czy przepowiadać, i w tym sensie istnieje coś, co go oddziela od wspólnoty. Musi [on] na nowo usłyszeć Ewangelię i wezwanie do nawrócenia”(par. 297). Czy kardynał Kasper to czytał?

 

Istnieje więc coś takiego jak obiektywny grzech (por. „Veritatis splendor”) i istnieją ludzie, którzy chcą wieść innych na manowce przez podważanie istnienia czynów wewnętrznie złych, przez stwarzanie wrażenia, że grzech jest nawet „częścią ideału chrześcijańskiego”. W AL. została wprost zapisana przestroga przed „myśleniem, iż Kościół popiera podwójną moralność” (par. 300) oraz podkreślenie, że „duszpasterskie rozeznanie” odnośnie par żyjących w tzw. nieuregulowanych związkach „nigdy nie może nie brać pod uwagę wymagań ewangelicznej prawdy” (par. 300). W hermeneutyce ciągłości nazywa się to ścisłym związkiem między wolnością a prawdą (por. „Centesimus annus” i „Veritatis splendor”). W tym nurcie mieści się również przestroga papieża Franciszka przed „nieznośną kazuistyką”, która „zagroziłaby wartościom [moralnym], które powinny być strzeżone ze szczególną starannością” oraz przed „letniością i wszelkimi formami relatywizmu” odnośnie nauczania o małżeństwie (par. 304, 307).

 

Nie chodzi więc o koncentrowanie się na „duszpasterstwie niepowodzeń”, czyli duszpasterstwa odnoszącego się do wspomnianych „nieregularnych” par, bo „dzisiaj bardziej istotny jest wysiłek na rzecz umocnienia małżeństw i w ten sposób zapobieżenia rozpadowi” (par. 307). „Kościół – podkreśla Franciszek – w żadnym przypadku nie może wyrzec się proponowanego ideału miłości, planu Bożego w całej swej okazałości” (par. 307).

 

Brzmi mocno rygorystycznie („w żadnym przypadku”!), a do tego papież dodaje, że „nie należy oczekiwać od tej adhortacji nowych norm ogólnych typu kanonicznego” (par. 300). Skoro tak,  to w mocy pozostają wszystkie istniejące do tej pory normy i ogólne zasady logiki i prawa naturalnego, czyli żadnej podwójnej moralności, żadnego relatywizmu i letniości. Tak zresztą mówi Tradycja, do której należymy.

 

Grzegorz Kucharczyk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie