Bawaria nie będzie walczyć o ochronę małżeństwa i zaakceptowała legalność „małżeństw” homoseksualnych. Unia Chrześcijańsko-Społeczna (CSU) uznała, że i tak nie ma szans na zwycięstwo, a ponadto… trzeba pogodzić się z duchem czasu.
W czerwcu ubiegłego roku niemiecki Bundestag podjął decyzję o zalegalizowaniu „małżeństw” homoseksualnych. Inicjatywa określana mianem „Małżeństwa dla wszystkich” była forsowana zasadniczo przez ruchy lewicowe, zwłaszcza socjaldemokratyczną SPD i skrajnie radykalnych Zielonych. Przyjęcie rozwiązania przez parlament stało się jednak możliwe dzięki osobistemu stanowisku kanclerz i szefowej CDU, Angeli Merkel, która pozwoliła członkom swojej partii na głosowanie zgodnie z własnymi, rewolucyjnymi jak się okazało, przekonaniami. Wskutek tego zezwolenia część posłów CDU oraz (w mniejszym stopniu) siostrzanej bawarskiej CSU poparła lewacką ustawę, co przesądziło o jej uchwaleniu. Nowe prawo weszło w życie w listopadzie, zaakceptowane zarówno przez ministra sprawiedliwości jak i prezydenta, obu z SPD.
Wesprzyj nas już teraz!
Odwrócić ten stan rzeczy mógłby już wyłącznie wyrok Federalnego Trybunału Konstytucyjnego z siedzibą w Karlsruhe. Zgodnie z niemieckim prawem mogą do niego zgłaszać skargi landtagi i stosowne kroki prawne zapowiedziała Bawaria. Ten nominalnie katolicki land rządzony jest przez CSU, rozumiejącą swoją misję także jako stanie na straży obecności wartości chrześcijańskich w życiu publicznym. Plan CSU został poparty przez Kościół katolicki głosem przewodniczącego episkopatu, kard. Reinharda Marxa. Teraz okazuje się jednak, że homoseksualnym „małżeństwom” w Niemczech nic już nie grozi, CSU bowiem wycofała się ze swoich zamierzeń.
Taka decyzja zapadła na wtorkowym posiedzeniu bawarskiego parlamentu. Według agencji informacyjnej dpa, o rezygnacji zdecydowały dwie opinie prawne sporządzone na zamówienie szefa CSU i premiera Bawarii, Horsta Seehofera, niedające ewentualnej skardze szans na pozytywne rozpatrzenie przed Trybunałem w Karlsruhe.
To jednak nie wszystko. Jak podaje „Süddeutsche Zeitung”, szef kancelarii rządu Bawarii Marcel Huber z CSU przyznał, że w tej sprawie władze landu były wyjątkowo podzielone. Choć zasadniczo na posiedzeniach gabinetu decyzje zapadają jednomyślnie, w tym wypadku część wskazywała na konserwatywnych wyborców partii, inna część – na konieczność zaakceptowania zmian społecznych zachodzących w Niemczech. Ten głos okazał się ostatecznie silniejszy, a Bawaria rządzona przez „katolicką” partię zrezygnowała z walki o wartości, ulegając dyktaturze „tęczowej” mniejszości.
Pach