Podczas uroczystości w Caracas, prezydent Wenezueli Nicolas Maduro został zaatakowany przez drony wypełnione materiałami wybuchowymi. W wyniku eksplozji rannych zostało kilku żołnierzy, ale sam socjalistyczny przywódca nie ucierpiał. Prezydent winą za zamach obarczył rząd w Kolumbii oraz „bogatych ludzi z Florydy”.
Socjalistyczny przywódca Wenezueli Nicolas Maduro został zaatakowany przez dwa drony, które były wypełnione materiałami wybuchowymi. Podczas uroczystości związanych z 81. rocznicą powstania Boliwariańskiej Gwardii Narodowej, drony znalazły się w bardzo bliskiej odległości od prezydenta, po czym eksplodowały, raniąc kilku żołnierzy. Samemu Maduro nic się nie stało, ale popłoch na placu w Caracas, który w momencie wybuchu zarejestrowały kamery telewizyjne wskazuje na to, że zagrożenie było poważne.
Wesprzyj nas już teraz!
Po opanowaniu sytuacji, Nicolas Maduro oskarżył o zamach na swoje życie rząd w Kolumbii, z prezydentem Juanem Manuelem Sanchezem na czele. Maduro dodał, że to „prawicowy spisek”, w którym udział mieli brać również „bogaci ludzie z Florydy” z USA. Do oskarżeń odniósł się sam przedstawiciel rządu w Kolumbii, który powiedział, że wszelkie tego typu sugestie są bezpodstawne.
Socjalistycznemu liderowi Wenezueli wtóruje Jorge Rodriquez, były wiceprezydent tego kraju, choć nie kieruje już oskarżeń pod adresem Kolumbii. Zdaniem Rodriqueza, za próbą zabicia Maduro stoi prawicowa opozycja w Wenezueli, która rzekomo nie może pogodzić się z przegraną w wyborach.
Źródło: wprost.pl, dorzeczy.pl
WMa