28 września 2016

Niecne sprzysiężenie

Święty Jan Paweł II w encyklice „Evangelium vitae” opisał swoisty „spisek przeciwko życiu”. Ostatnie wydarzenia w Chile pokazują cały mechanizm i głównych uczestników niecnego sprzysiężenia. W przypadku kolejnych ciosów zadawanych w cywilizację chrześcijańską niezwykle skutecznymi sojusznikami rewolucjonistów są bowiem „dobrzy ludzie” – politycy umiarkowani, kierujący się rozsądkiem, pragmatyzmem i zawsze głosujący w zgodzie z własnym sumieniem

  

Mamy wiedzieć, że wszyscy „kochający inaczej” to fajni, sympatyczni ludzie. Wrycie tego przekazu w umysły miliony osób – zwłaszcza tych (czyli większości), którzy kształtują swój pogląd na świat przez telewizję oraz internet – wymaga czasu i nakładów finansowych. Trzeba na przykład zatroszczyć się o to, by producenci tasiemcowych seriali ze stałą, kilkumilionową publicznością, postarali się o to, by scenarzyści nie omieszkali umieścić w 578. odcinku takiej noweli jakiegoś sympatycznego pederastę, który doradza głównej bohaterce jak wyjść z małżeńskiego kryzysu spowodowanego przez notorycznie zdradzającego jej męża.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Równolegle trwa kampania propagandowa mająca wiązać pederastię (albo inne dewiacje) z heroizmem. Temu służą reklamowane w tzw. prasie kolorowej rozmaite coming outy celebrytów, którzy „po latach milczenia” ujawniają swoje homoseksualne/lesbijskie etc. skłonności. Przekaz jest jasny: czyn ten wymaga heroicznej odwagi, bo przecież wiadomo w jakim kraju żyjemy.

 

Obecnie widzimy, że po etapie „pederasta – najlepszy przyjaciel kobiety” i „heroizm wyznania prawdziwych uczuć” przyszedł czas na kolejną mądrość etapu, czyli „podaj rękę swemu bratu homoseksualiście”. W tym przypadku chodzi o dwie sprawy. Po pierwsze, dalsze oswajanie opinii publicznej, że pederaści et consortes to ludzie o przyjaznych zamiarach. Przy czym, zgodnie z zasadami psychologii społecznej autorzy ostatniej kampanii propagandowej grają na uczuciach ludzi odwołując się do naturalnego odruchu, który mówi, że nie sposób odrzucić wyciągniętą w „znaku pokoju” rękę. Tak jak głupio nie kupić breloczka lub kartki pocztowej podsuwanych nam przez akwizytora, który jest osobą niepełnosprawną.

 

Druga rzecz, dotyczy samych plakatów (bilbordów) towarzyszących całej akcji, na których widoczna jest ręka owinięta w różaniec. Święty Różaniec spotykający się z tęczową opaską – oto co widzą miliony oczu. Autorzy kampanii bronią się przed zarzutami profanacji, powtarzając, że przecież chodzi o „znak pokoju”, a nie obrażanie czyichś uczuć religijnych. To tak, jak na początku lat dziewięćdziesiątych redakcja „Wprost” (ha, kogóż tam wtedy nie było!) tłumaczyła się z umieszczenia na okładce swego periodyku ikony Matki Bożej Częstochowskiej ubranej w maskę przeciwgazową: nikogo nie obrażamy, zwracamy tylko uwagę na zanieczyszczenie środowiska.

 

Celem tego długiej kampanii oswajania polskiej opinii publicznej jest oczywiście wyparcie ze zbiorowej świadomości faktów, które przeczą forsowanemu wizerunkowi. Ot, chociażby agresywnie antykatolickie tzw. parady równości. Ostatnia odsłona tej kampanii w Polsce zbiega się nieprzypadkowo z nadchodzącymi rozstrzygnięciami w parlamencie odnośnie społecznych inicjatyw zmierzających do prawnych gwarancji życia dla osób, której jeszcze się nie narodziły.

 

Cóż łączy te dwie sprawy? Warto w tym kontekście przywołać określenie „spisku przeciw życiu”, którego użył św. Jan Paweł II w opublikowanej w 1995 roku encyklice „Evangelium vitae”. Ostatnie wydarzenia w odległym Chile pokazują zaś cały mechanizm i głównych uczestników niecnego sprzysiężenia.

 

Portal katholisches info cytuje na swoich łamach słowa Rolando Jimeneza, przewodniczącego MOVILH (Movimiento de Liberacion Homosexual de Chile), największej w Chile organizacji homoseksualnego lobby, który w jednym z wywiadów zgłosił pod adresem władz tego kraju postulat: „Pozwólcie nam robić krem z płodów”. W ten sposób homoseksualny działacz, w przeszłości członek chilijskiej partii komunistycznej, obecnie oprócz swoich „zawodowych” obowiązków w MOVILH, związany z radykalnie lewicową Partą Postępową, odniósł się do przeforsowanego w wyższej izbie parlamentu Chile projektu ustawy liberalizującej antyaborcyjne ustawodawstwo w tym kraju w duchu, który nad Wisłą nazywa się „kompromisem”. Odtąd w Chile będzie można zabijać dzieci, jeśli zostanie stwierdzona u nich jakaś wada rozwojowa, jeśli ciąża będzie zagrażać życiu matki lub w sytuacji, gdy dziecko zostało poczęte w wyniku gwałtu.

 

W ten sposób stojąca na czele państwa od 2013 roku i wywodząca się z partii socjalistycznej Michelle Bachelet spełnia swoją najważniejszą obietnicę wyborczą. Przypadek Chile pokazuje po raz kolejny, że w przypadku kolejnych ciosów zadawanych w cywilizację chrześcijańską niezwykle skutecznymi sojusznikami rewolucjonistów są „dobrzy ludzie” – politycy umiarkowani, kierujący się rozsądkiem, pragmatyzmem i zawsze głosujący w zgodzie z własnym sumieniem (nie pytajcie tylko o to w oparciu o co to sumienie zostało uformowane!), którzy troszczą się przede wszystko o to, by chronić politykę od sporów światopoglądowych dzielących społeczeństwo i brzydko wyglądających w sondażach.

 

Forsowany przez socjalistów projekt nie miałby szans w chilijskim senacie, gdyby nie poparli go senatorowie wywodzący się z tamtejszej chadecji. Chadecja – kwintesencja dobrych ludzi – pożytecznych idiotów na służbie rewolucji, to ugrupowanie po obu stronach Atlantyku dzięki któremu prawidłowością staje się cykl (copyright by M. Jurek): dekadencja (rządy lewicy) – stabilizacja dekadencji (rządy dobrych ludzi z centroprawicy) – pogłębienie dekadencji (lewica wraca do władzy) – stabilizacja pogłębionej dekadencji (powrót centroprawicy), itd.

 

Największą organizacją proaborcyjnego lobby w Chile jest „Miles”, otrzymująca regularne wsparcie od amerykańskiego koncernu aborcyjnego dla niepoznaki zwanego „Planned Parenthood”, które z kolei od administracji Obamy – wbrew sprzeciwu obu izb Kongresu USA – otrzymuje roczną dotację w wysokości niemal pół miliarda dolarów. Z „Miles” ściśle współpracuje lobby homoseksualne na czele ze wspomnianym MOVILH. Tak z grubsza wygląda główna struktura spisku przeciw życiu w Chile.

 

Powtórzmy: niegodziwe sprzysiężenie nic by nie zrobiło, gdyby nie wszyscy dobrzy ludzi z tamtejszej chadecji. Porzekadło mówi: dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. I coś w tym jest. Pragmatyzm dobrych ludzi z chadecji otwiera bowiem drogę dla takich potworów, którzy domagają się wyrabiania artykułów kosmetycznych z ciał zamordowanych dzieci. Absurd? Niemożliwe? Przypomnijmy sobie ujawnione w 2015 roku nagrania funkcjonariuszek „Planned Parenthood” – duchowych spadkobierczyń dr. Josepha Mengele, które przy lampkach wina negocjowały cenę za ludzkie organy zamordowanych w łonach matek dzieci.

 

Dobrzy, kochani ludzie, gdziekolwiek jesteście! Nie bądźcie stabilizatorami dekadencji.

 

 

Grzegorz Kucharczyk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie