To niech Izrael zacznie teraz liczyć straty wynikające z pogorszenia stosunków z Polską. Jak przedsiębiorcy izraelscy zaczną liczyć straty to wtedy zmądrzeją – Witold Gadowski w mocnych słowach odniósł się do skutków kryzysu dyplomatycznego z Izraelem.
Krakowski dziennikarz skomentował decyzję prezydenta Andrzeja Dudy o podpisaniu ustawy o IPN. – Myślę, że jest to dobra decyzja. Przede wszystkim pokazaliśmy że jesteśmy państwem suwerennym i że głowa państwa działa w polskim interesie. Skandaliczne mieszanie się w polskie sprawy wewnętrzne niektórych polityków izraelskich zostało ukrócone (…) należało dać po łapach, delikatnie ale stanowczo – ocenił.
Wesprzyj nas już teraz!
Gadowski zaznaczył, że „trochę go śmieszą” głosy wskazujące, iż nie powinniśmy iść na otwarty konflikt z Izraelem, a co za tym idzie ze Stanami Zjednoczonymi. Wykazał, że nie mamy nic do stracenia w relacjach z Izraelem. W Polsce funkcjonuje wiele firm i przedsiębiorstw z branży zbrojeniowej, handlowej i deweloperskiej z kapitałem izraelskim. Jednak w Izraelu Polacy nie robią większych interesów – symetrii w tym nie ma żadnej – dodał i wskazał, że w Polsce istnieje wiele przepisów, które faworyzują firmy izraelskie przed tymi z Unii Europejskiej, mimo że Izrael nie jest jej członkiem.
To samo tyczy się ruchu bezwizowego. Obywatele Izraela, jak przypomniał Witold Gadowski nie mają żadnych problemów z wjazdem do Polski, a Polacy muszą przechodzić szczegółowe kontrole np. na lotnisku Ben Guriona w Tel Awiwie. Ważnym argumentem w dyskusji jest broń w postaci nacisku na Stany Zjednoczone i chęć wywarcia ograniczenia finansowania wojsk USA w Polsce. Gadowski odparł, że są to „czcze pogróżki”, wskazując, że jako jeden z największych sojuszników USA nadal obowiązują nas wizy wjazdowe do tego kraju.
– Nic więcej się nie pogorszy w stosunkach ze Stanami Zjednoczonymi niż jest już złego. To że dyplomacja uśmiechów zamieni się w dyplomację grymasów nic mnie nie interesuje. Liczą się konkrety. Nie sądzę żeby cokolwiek się zepsuło – przewiduje.
Gadowski zaznaczył także, że najgorszą opcją byłoby ulegnięcie Izraelowi. W dyplomacji z krajami Bliskiego Wschodu należy być twardym i silnym. Słabi godni są jedynie pogardy. – Musimy uwzględniać kontakt zewnętrzny i pokazywać na zewnątrz, że jesteśmy państwem przynajmniej o aspiracjach suwerennych (…) jeżeli się cofniemy, nie tylko będziemy musieli liczyć palce podawanej ręki, ale także liczyć czy jeszcze mamy pieniądze – skonkludował dziennikarz.
Źródło; „Telewizja wPolsce”
PR