13 kwietnia 2018

Narodowy patos, ale muzea żydowskie. Znów mądrzy po szkodzie?

(FOT.Mateusz Wlodarczyk/FORUM, FOT.Krystian Maj/FORUM)

Polityka to nie tylko szumne, doniosłe i patriotyczno-patetyczne obietnice liderów, wypowiadane na konferencjach prasowych. To głównie, a może przede wszystkim, konkretne decyzje konkretnych ludzi. W przypadku „dobrej zmiany” mamy do czynienia z mieszanką narodowo-sentymentalnej retoryki i działań nakierowanych na finansowanie instytucji Polsce… wrogich.

 

Polska staje się w ostatnich miesiącach coraz hojniejszym sponsorem instytucji zajmujących się tradycjami żydowskimi. Do istniejącego już, nowoczesnego i kosztownego Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w Warszawie dołączą kolejne obiekty. Chodzi o zapowiedziane na początku roku Muzeum Chasydyzmu oraz Muzeum Getta Warszawskiego, o którym wicepremier-minister kultury Piotr Gliński mówił w marcu (razem kosztować mają około 32 miliony zł). Ponadto, za sprawą decyzji Sejmu, zapłacimy prywatnej fundacji 100 milionów złotych za renowację cmentarza żydowskiego w Warszawie. To olbrzymie kwoty, do których doliczyć należy wydatki na mniejsze, lokalne placówki zajmujące się w Polsce historią Żydów. W sumie mamy do czynienia z pokaźną liczbą instytucji. Za wszystkie płaci polski podatnik.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Wielość obiektów o charakterze edukacyjno-muzealnym dotykających tematyki żydowskiej kontrastuje z niewielką liczbą żyjących dziś nad Wisłą Żydów. W przypadku innych, liczniej reprezentowanych czy to w dawnej czy współczesnej Polsce mniejszości narodowych, podobnych placówek jest bardzo niewiele, lub nie ma ich wcale. Słyszał ktoś bowiem o muzeum polskich Niemców czy Rusinów (Ukraińców)? Albo czy istnieje placówka poświęcona badaniom dziejów mniej licznych, ale równie ważnych dla naszych dziejów Ormian?

 

Nadreprezentację muzeów i instytutów żydowskich widzimy jednak nie tylko w przypadku skonfrontowania ich z jednostkami zajmującymi się mniejszościami, ale również tymi, poświęconymi sprawom zdecydowanej większości – a więc Polaków! Owszem, są nad Wisłą liczne muzea poszczególnych miast, regionów, grup etnograficznych oraz placówki o charakterze ogólnonarodowym. Wciąż jednak w tej dziedzinie mamy poważne braki.

 

Nie istnieje na przykład centralne, ogólnonarodowe i dobrze dofinansowane muzeum historii polskich Kresów. A byłoby co w takiej placówce prezentować, wszak Kresy to setki tysięcy kilometrów kwadratowych ziem, na których żyły miliony Polaków i gdzie przez kilka wieków rozgrywały się niezwykle istotne epizody naszej narodowej historii. Jego powstanie – o którym w mglisty sposób wspomina się w kontekście odległej przyszłości – wiąże się jednak z możliwymi napięciami w relacjach z Ukrainą i Litwą, zaś stosunki z nimi „dobra zmiana” uznaje za priorytetowe.

 

Co innego placówki żydowskie. Te, w przeciwieństwie do muzeum kresowego, w krótkiej perspektywie nie zaogniają relacji z żadnym państwem. Natomiast otwarcie przez jakiegoś ministra muzeum żydowskiego pozwala ogrzać się w blasku fleszy, rytualnie odciąć się od antysemityzmu (nawet jeśli nikt go o takie poglądy nie posądzał), a może nawet trafić na szesnastą stronę „New York Timesa”. Istnieje również szansa, że „prawicowy” polityk deklarujący wielomilionowe finansowe wsparcie dla istniejących instytucji lub obiecujący zasponsorowanie nowych nie zostanie tego dnia skrytykowany w TVN czy „Gazecie Wyborczej”. Jest więc się o co bić!

 

Inna sprawa, że pozornie bezpieczne politycznie placówki z czasem stają się centrami antypolskiej propagandy, a finansujące je resorty szybko tracą nad nimi kontrolę. Tak było chociażby w przypadku POLIN. Placówka ta sieje kłamstwa na temat udziału narodu polskiego w antysemickiej czystce roku 1968 i sugeruje, że podobne poglądy dominują w społeczeństwie i dziś, a jej pracownicy otwarcie wspierają „Czarne Marsze” zwolenników legalnej aborcji eugenicznej. Podobne kontrowersje wzbudza również działalność innych publicznych instytucji powołanych w celu zajmowania się historią, ale obecnie angażujących się w bieżące spory polityczne. Żydowski Instytut Historyczny (razem z POLIN) powiązany jest ze spotami „Złe słowa”, które uderzyły w dobre imię Polaków, zaś Centrum Badań nad Zagładą Żydów (jednostka naukowo-badawcza przy PAN), nie ukrywa, że najnowsza publikacja pt. „Dalej jest noc”, poświęcona sprawie polskich zbrodni na Żydach, została opublikowana właśnie teraz ze względu na aktualny konflikt polityczny na linii Polska-Izrael oraz społeczne reakcje na owe napięcia.

 

Tematyka żydowskich instytucji wykracza więc poza nasze wewnętrzne sprawy – nie jest obojętna dla polskiej polityki zagranicznej. Wycieczki żydowskich aktywistów pod adresem Polaków to pestka w porównaniu ze szkodami, jakie może nam uczynić wybrzmiewająca na Zachodzie antypolska retoryka płynąca (np. do USA) z nad Wisły, ze strony ośrodków działających za nasze, publiczne pieniądze.

 

Schemat działania oszczerców jest prosty, a jego logika nie zaskakuje nikogo kto ma świadomość toczącej się obecnie międzynarodowej gry o wydarcie z polskich rąk własności i przekazanie jej lobbystom. Dziwi natomiast krótkowzroczność polskich władz. Najpierw reprezentujące państwo ministerstwo tworzy i finansuje nad wyraz liczne żydowskie instytucje, następnie pozwala im uzyskać programową samodzielność i nawet traci wpływ na obsadę stanowisk kierowniczych w instytucjach takich jak POLIN. Następnie politycy dziwią się, że żydowskie instytucje zakłamują historię Polski i opluwają Polaków po czym… władza planuje tworzenie kolejnych żydowskich instytucji za miliony złotych.

 

Czy dla poklepania po ramieniu przez jakiegoś żydowskiego polityka podczas otwarcia nowego muzeum oraz jednodniowego wstrzymania się od krytyki przez TVN czy „Gazetę Wyborczą”, naprawdę warto wystawiać Polskę na ataki międzynarodowych lobbystów, wspieranych przez argumenty suflowane im przez pracowników instytucji finansowanych z naszego budżetu?

 

Dotychczasowe przyjazne (i zarazem kosztowne) gesty państwa polskiego wobec społeczności żydowskiej brutalnie kontrastują z postawą przedstawicieli Izraela. Przekonać mogliśmy się o tym nie tylko podczas konfliktu dyplomatycznego po nowelizacji ustawy o IPN, ale również w czwartek, 12 kwietnia. Wtedy też, podczas uroczystości w Oświęcimiu, prezydent Izraela powiedział o udziale Polaków w zagładzie Żydów. Taki przekaz poszedł w świat i – jak widać – nie są w stanie zmienić tego miliony wydane na żydowskie instytucje historyczno-kulturalne.

 

 

Michał Wałach

 

  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(1)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie