14 listopada 2013

Nareszcie!

(Fot. raichinger/sxc.hu)

Wiele czasu zajęło warszawskim wiernym pokazanie, że nie akceptują ohydnej profanacji najświętszego symbolu chrześcijaństwa. Jednak znalazł się ktoś, kto postąpił po katolicku i… po męsku.

 

W sprawie bluźnierstwa w Centrum Sztuki Współczesnej jak w soczewce skupiły się główne grzechy współczesnego świata – uczynki i zaniechania. Największym była, co oczywiste, sama profanacja. Kolejnym była reakcja „świata zewnętrznego”, głównie osób pracujących w mediach. Na wszystkie sposoby próbowano wyśmiać tych, którzy ośmielili się zobaczyć w barbarzyńskim akcie coś złego. Inny aspekt – „katolicy otwarci” sprawę zupełnie zamilczeli, jakby nic się nie stało. Część z nich zapewne płakała po warszawskiej tęczy, ale po krucyfiksie profanowanym przez obnażonego człowieka już niekoniecznie. Wreszcie kwestia ostatnia – warszawscy wierni. Bardzo długo zbierali się do walki.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Gdy Daniel Olbrychski szedł do Zachęty rozprawić się z wystawą szkalującą – jego zdaniem – wizerunek i dobre imię aktora, przygotował sobie broń. I to dosłownie, gdyż wziął ze sobą szablę. Czyż zhańbiony krzyż nie powinien w każdym katoliku wywołać silniejszej reakcji niż urażona cześć nawet najbardziej zadufanego w sobie człowieka? A tu nic, tylko deliberacje i oburzenie.  

 

To dość symptomatyczne dla katolików wychowanych w ostatnich pięciu dziesięcioleciach – rozmowy, dialog, w ostateczności „wyrażenie ubolewania”. Gdyby broniący Kościoła na przestrzeni wieków używali tylko słów i próbowali dyskutować z agresorami, czy dziś mielibyśmy możliwość oglądania pięknych świątyń w całej Europie? Gdyby poganie, barbarzyńcy, heretycy słyszeli przez wieki wyłącznie utyskiwania i „święte oburzenie”, dziś Kościół byłby przecież jedynie podziemną organizacją. 

 

Warto przypomnieć, że wszelkie próby obrony symboli wiary na drodze legalnej okazały się kompletnym fiaskiem, zbyt często były to jedynie propagandowe zagrania polityków. Innym razem okazywało się, że legalny sprzeciw jest zupełnie nieskuteczny, gdyż sędziowie – wyznawcy prawnego pozytywizmu za nic mają przekonania religijne katolickiego narodu i za nic samego Pana Boga.

Dlatego nawet jeśli Centrum Sztuki Współczesnej zdecyduje się naprawić instalację i dalej gorszyć za publiczne pieniądze, katolicy powinni nadal modlić się i znów działać. Jak katolicy.

 

Łukasz Sitan

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie