14 maja 2015

Armia najemników, którzy służyli w siłach specjalnych RPA jeszcze za czasów apartheidu, kilka tygodni temu rozbiła siły Boko Haram na terenie północnej Nigerii. Oddział stworzony przez pułkownika Eebena Barlowa – głównie byłych komandosów – w ciągu trzech miesięcy pomógł zakończyć sześcioletnie panowanie islamistów w północnej części kraju.  


W styczniu prezydent Nigerii Goodluck Jonathan zatrudnił w najwyższej tajemnicy pułkownika Eebena Barlowa, byłego dowódcę South African Defence Forces wraz z grupą innych ekspertów wojennych.  Celem ubiegającego się o kolejną kadencję zwierzchnika państwa było wyszkolenie elitarnej grupy uderzeniowej, wyselekcjonowanej spośród na ogół zdezorganizowanej i zdemoralizowanej armii nigeryjskiej.

Wesprzyj nas już teraz!

Mający za sobą trzydziestoletni staż w służbach specjalnych Barlow wraz z setką swoich, równie doświadczonych jak on podopiecznych, odegrali kluczową rolę w rozbiciu islamistów z Boko Haram. To dzięki nim uwolniono z rąk dżihadystów setki kobiet i dziewcząt, przetrzymywanych jako niewolnice seksualne. Bojownicy Boko Haram musieli uciekać ze wszystkich kontrolowanych dotychczas miast.

Weterani do wynajęcia

W ostatnich dniach pułkownik Barlow zabrał głos podczas seminarium Akademii Obrony Królestwa Danii. Opowiadał o taktyce zastosowanej w celu rozbicia sił islamskich ekstremistów (wcześniej strategię tę opisał portal Sofrep.com).

62-letni Barlow podkreślił, że kampania została przeprowadzona w dobrym momencie i pozbawiła wroga inicjatywy. Specjalne oddziały były z radością witane przez miejscową ludność na okupowanym przez Boko Haram terenie.

Wielu z nas nie jest już dwudziestolatkami. Mamy jednak bardzo dobrą znajomość prowadzonych w przeszłości na terenie Afryki konfliktów i wojen, o których młodsze pokolenie rekrutów musi się jeszcze sporo nauczyć. Powinno ono także doświadczyć na własnej skórze, co to znaczy, kiedy robi się naprawdę trudno – mówił były komandos RPA.

Barlow w czasach apartheidu bronił dyktatury białych przed komunistycznymi bojówkami. Walczył w sąsiedniej Angoli (dzisiejszej Namibii). W 1989 roku, gdy system apartheidu zaczął się kruszyć, założył prywatną firmę wojskową, złożoną z wielu byłych członków sił bezpieczeństwa Republiki Południowej Afryki. Była to jedna z pierwszych nowoczesnych „prywatnych armii” na świecie. W 1995 roku wojsko Barlowa pomogło rządowi Sierra Leone uporać się z lewackimi oddziałami zbrojnymi.

Po rozwiązaniu armii pułkownik utworzył nową spółkę STTEP. To jednostka do zadań specjalnych, prowadząca kompleksowe usługi wojskowe, szkoleniowe, ochroniarskie itp. Około stu jej członków poprowadziło – wraz z grupą specjalną nigeryjskiej armii – operację przeciwko Boko Haram.

Barlow, który opisał przeciwnika jako „bandę uzbrojonych bandytów, korzystających z religii jako czynnika jednoczącego” początkowo zamierzał wyszkolić grupę mającą pomóc w uwolnieniu porwanych przez Boko Haram uczennic. Ponieważ jednak islamiści wciąż masakrowali setki Nigeryjczyków napadając na wioski w północnej części kraju, plan uległ zmianie. Zdecydowano się na – używając terminologii sił specjalnych – „niekonwencjonalne uderzenie mobilne”.

Wytropić i dopaść

Kluczem do osiągnięcia sukcesu było zastosowanie taktyki polegającej na ściganiu i atakowaniu wroga non stop. Niezbędna była synchronizacja wszystkich działań prowadzonych na polu bitwy i nieustanne dążenie do starcia.

Pułkownik wyjaśnił, że w najnowszych konfliktach wróg używa partyzanckich technik hit-and-run: uderza kiedy i gdzie chce, mając nadzieję, że media będą działać jak „mnożnik siły, na okrągło odtwarzając newsy o atakach”.

Oddział najemników dążył do wyczerpania wroga i zniszczenia jego przeważających sił w wyniku zmasowanego uderzenia m.in. artylerii, pojazdów opancerzonych i snajperów.

Barlow wynajął zawodowych tropicieli, którzy na czele lekkiej piechoty poruszającej się z dużą prędkością i minimalną ilością sprzętu ścigali dżihadystów, informując na bieżąco, gdzie powinny skierować się siły uderzeniowe.

Dobrzy tropiciele – jak podkreślił pułkownik – mogą w miarę dokładnie określić czas przemieszczania wroga i rodzaj transportowanej przez niego broni, zlokalizować punkty odpoczynku, opisać rodzaj zaopatrzenia w żywność itp.

Znając kierunek przemieszczania się wroga, można było zawczasu przygotować pułapkę. Pościg prowadzony był non stop, zarówno w nocy jak i w dzień. Operację wspierała sprawnie działająca, niewielka, ale niezwykle skuteczna komórka wywiadowcza. Barlow mówił, że nieliczny zespół, który skupia się w jego oddziale na akcjach wywiadowczych, to jedyni w swoim rodzaju żołnierze SADF RECCE.

Podczas gdy rząd nigeryjski podkreślał rolę rodzimej armii w akcji przeciwko Boko Haram, sugerując, że specjalna jednostka z RPA zajmowała się jedynie doradztwem technicznym, Barlow przyznał, iż jego ludzie brali bezpośredni udział w walce. Ogromną rolę odegrali piloci. Obecny rząd Nigerii podziękował już spółce Barlowa.

Pułkownik ostrzegł, że chociaż przeprowadzono pierwszą od sześciu lat udaną akcję wobec Boko Haram, część sił wroga była w stanie uciec z pola bitwy i bez wątpienia przegrupuje się, by kontynuować akty terroru.

Kodeks specoddziału

Zaangażowanie oddziału STTEP w Nigerii ożywiło debatę nad tym, czy prywatne firmy wojskowe powinny być wykorzystywane w konfliktach. Brytyjskim organizacjom wypisującym na swoich sztandarach walkę o tzw. prawa człowieka nie podoba się, iż Barlow służył „rządowi białych”, który prowadził politykę apartheidu. Barlow odpowiada na te zarzuty, że jego „firma” posiada kodeks postępowania, który opiera się na „działaniach legalnych, moralnych i etycznych”. Wyjaśnia, że prywatne armie często działają skuteczniej niż zachodnie siły ONZ wysyłane na afrykańskie misje. Oenzetowskie siły ograniczają względy polityczne, nieznajomość wroga i jego taktyk.

Niektórzy lubią odnosić się do nas jako rasistów lub żołnierzy apartheidu, mając niewielką wiedzę o naszej organizacji. Jesteśmy przede wszystkim białymi, czarnymi i brązowymi Afrykanami, którzy mieszkają na tym kontynencie i jako tacy są akceptowani przez afrykańskie rządy – odpowiadał kiedyś Barlow na zarzuty amerykańskich wojskowych.

Jakim kodeksem kierują się podopieczni pułkownika? Muszą się zachowywać jak profesjonalni, apolityczni, gotowi do poświęceń żołnierze. Mogą świadczyć kompleksowe usługi wojskowe jedynie rządom legalnym, z zachowaniem krajowych praw i przepisów, miejscowych obyczajów, religii i tradycji. Do ich obowiązków należy uczciwość, rzetelność i należyta staranność we wszystkich powinnościach i zadaniach. Żołnierze muszą się także powstrzymywać od wszelkiej dyskryminacji.

AS

Źródło: telegraph.co.uk

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 784 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram