12 sierpnia 2016

Na kalwaryjskich Dróżkach…

(Maciej Jarzebinski / FORUM )

Zakochałem się w Kalwarii Zebrzydowskiej od pierwszego wejrzenia… Wiem – nie ja jedyny, nie pierwszy i nie ostatni. Ale wiem też, że zlazłem się tym samym w znakomitym towarzystwie. Miłośnikiem tego miejsca był choćby Syn „tej ziemi” Jan Paweł II. Święty…

 

Od ponad osiemnastu lat jestem pod ogromnym wrażeniem dzieła życia rodu Zebrzydowskich – wojewody krakowskiego – Mikołaja; jego syna – Jana oraz wnuka – Michała, na które to dzieło składa się sanktuarium i kaplice na kalwaryjskich dróżkach.  

Wesprzyj nas już teraz!

 

Kalwaria czyli Golgota

Kalwaria, to łacińska nazwa hebrajskiej Golgoty – miejsca śmierci Zbawiciela. Po zajęciu przez Turków Ziemi Świętej, zaczęto w Europie odtwarzać miejsca związane z Męką Pana Jezusa i budowano właśnie kalwarie. Przy zastępujących ulice Jerozolimy dróżkach stawiano stacje symbolizujące wydarzenia związane z bolesną drogą Chrystusa na Golgotę, znane z Ewangelii i przekazów Tradycji.

Tak też powstała pierwsza i najstarsza polska kalwaria – cudowny efekt pobożności, wyrosłej na fali kontrreformacji. Cały tutejszy kompleks, oprócz Bazyliki Matki Bożej Anielskiej i klasztoru Bernardynów liczy 41 kościołów, kaplic i obiektów, wkomponowanych w górzysty teren, zgodnie z zaleceniami Chrystiana Andrychomiusza, z którego książką, zawierającą opis Ziemi Świętej za czasów Chrystusa zapoznał się Mikołaj Zebrzydowski.

Zatem… Dzieje Kalwarii Zebrzydowskiej rozpoczynają się w roku 1600, kiedy późniejszy buntownik przeciw królowi Zygmuntowi III Wazie postanowił zbudować na górze Żarek koło Lanckorony kaplicę Krzyża Świętego, wzorowaną na jerozolimskiej kaplicy Golgoty. Niebawem powstała także kaplica Grobu Chrystusowego.

W 1603 położono kamień węgielny pod budowę kościoła i klasztoru oo. Bernardynów. Potem poszło już „z górki”. Zebrzydowski przeprowadził pomiary terenu między górą Żar, potokiem Skawinki a Lanckorońską Górą, wyznaczając miejsca pod kolejne kaplice. Wtedy potok został przemianowany na Cedron, Żarek zmienił się w Kalwarię, a Góra Lanckorońska – w Górę Oliwną. Okazało się jednak, że wytyczone odległości między tymi miejscami są znacznie większe niż te w Ziemi Świętej. Wtedy pobożny wojewoda krakowski stwierdził: za jeden krok Chrystusa winniśmy zrobić i dziesięć…

 

Płacząca Madonna

Od 1641 roku zwiększyła się sława Kalwarii jako sanktuarium maryjnego. Stało się tak za sprawą podarowanego Bernardynom cudownego obrazu Madonny tulącej Dzieciątko. Kult tego obrazu rozpoczął się od wydarzenia, które miało miejsce 3 maja tegoż roku. Podczas porannej modlitwy, Stanisław Paszkowski z niedalekiego Brzezia dostrzegł, że należący do niego obraz Matki Bożej zapłakał krwawymi łzami. O fakcie tym właściciel powiadomił księży z pobliskiej Marcyporęby, którzy potwierdzili prawdziwość cudu. Poinformowano o tym biskupa krakowskiego, a gospodarza poproszono, by obraz umieścił w kościele parafialnym. Paszkowski wyruszył więc do Marcyporęby, ale jakaś siła ciągnęła go w inną stronę. Długo błądził po bezdrożach, aż wreszcie trafił do sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej. Wtedy wszystko zrozumiał – wolą Bożą jest, by obraz płaczącej Madonny pozostał tutaj.

Niemal od razu przed oblicze Maryi zaczęły napływać rzesze wiernych. Wtedy władze kościelne nakazały, by na czas badania prawdziwości cudu, obraz został ukryty w zakrystii. Jak wiadomo młyny Boże mielą powoli, ale dokładnie… W końcu po 17 latach komisja teologów uznała wizerunek za cudowny, pozwalając na jego publiczną cześć.  

W 1667 roku obraz umieszczono w specjalnie wybudowanej dla niego kaplicy, którą wkrótce zaczęły wypełniać wota za otrzymane łaski. Szybko rozpoczęto starania o koronację obrazu. Rozbiory opóźniły ten dzień, aż do 15 sierpnia 1887 roku. Na uroczystość przybyło około 230 tysięcy wiernych z wszystkich dzielnic Polski, a także z Węgier, Słowacji i Czech. Koronacji papieskimi koronami Leona XIII dokonał ówczesny ordynariusz krakowski ks. abp Albin Dunajewski.

 

Kaplica Żydowin

Rzadko się zdarza, by przybywający tutaj pielgrzymi poprzestali tylko na wizycie w Bazylice. Większość wiernych odwiedzających to miejsce udaje się na Dróżki, które rozlokowane są na obszarze 6 kilometrów kwadratowych. Wierni idą Dróżkami Pana Jezusa lub w odwrotnym kierunku – Dróżkami Matki Bożej (w obu przypadkach ok. 7 kilometrów). Przeplatają się one wzajemnie, kilka razy łączą się i rozdzielają, a większość obiektów służy im wspólnie.

Do obiektów należy dodać jeszcze 6 innych nie należących ściśle do Dróżek. Teren jest lekko górzysty i niektóre podejścia, jak np. pod górę Ukrzyżowania wymagają sporego wysiłku. Na dróżkach część wiernych praktykuje nabożeństwa za zmarłych.

Część obiektów na Dróżkach to arcydzieła architektury: Domek Matki Bożej, Pałac Piłata, Kościół Ukrzyżowania, Gradusy – liczące 28 stopni schody, po których pielgrzymi idą na klęczkach; przepiękny kościół zwany Grobem Matki Bożej… Bez wyjątku każde z tych miejsc jest niezwykłe. Niektóre mają niezwykłe kształty. Ich rzut poziomy przypomina różne figury geometryczne: pięciobok foremny, trójkąt, owal, kształt serca, kształt krzyża greckiego i krzyża Chrystusowego.

Jest jednak na kalwaryjskich Dróżkach obiekt, pozornie niewyróżniający się na tle innych, który zawsze w sposób szczególny przykuwa moją uwagę. To Kaplica Żydowin przy drodze z Kalwarii do Lanckorony. W środku znajduje się obraz Antoniego Gramatyki przedstawiający ukaranego Żyda, który chciał sprofanować ciało Najświętszej Dziewicy po Jej Zaśnięciu. Nieszczęśnikowi dotykającemu mar, odpadły dłonie… To jest dla mnie symbol i przestroga zarazem. Ha! – powie ktoś – w autorze odezwał się (wszech)Polak-katolik, szowinista, antysemita… Bądźmy poważni. Ten obraz jest wymowny. Ktokolwiek chciałby sprofanować Matkę Bożą albo dopuścić się zbezczeszczenia tego świętego miejsca – zasługuje na nieunikniona karę po stokroć gorszą niż ta, która spotkała Żyda uwiecznionego na obrazie Gramatyki.

Wspólnotowo i w samotności

Bogata historia tego miejsca pisana była także przez wiele bractw kalwaryjskich, jak Konfraternia św. Michała, Bractwo św. Franciszka czy elitarne Bractwo św. Anny, do którego należała szlachta i bogate mieszczaństwo z Zebrzydowic. Te stowarzyszenia brały udział w Misteriach Męki Pańskiej w Wielkim Tygodniu oraz w procesjach Pogrzebu i Triumfu Matki Bożej (13 i 15 sierpnia). W uroczystościach tych uczestniczyli także przedstawiciele wojska oraz asysty z różnych miejscowości.

Najbardziej uprzywilejowaną z asyst jest ta z Cieszyna, która od kilku wieków obecna jest na głównych odpustowych uroczystościach kalwaryjskich. Inne znane asysty, to krakowska, skawińska, andrychowska…  Jak możemy wyczytać w starych dokumentach, do asyst „przyjmowane są dziewczęta i młodzieńcy z pobożnych i moralnych rodzin”. Tak oto od piątku do niedzieli w tygodniu, w którym przypada uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, możemy zobaczyć na kalwaryjskich dróżkach – od Domku Matki Bożej, do przepięknego kościoła zwanego Grobem Maryi kroczy barwna procesja duchowieństwa, asyst „pań młodych” w białych sukniach i towarzyszących im „panów młodych” w ciemnych garniturach”; a dalej za nimi podążają orkiestry dęte, tłum pielgrzymów w strojach ludowych z Podbeskidzia, Małopolski i innych części naszego kraju.

Piękne to i wzniosłe przeżycia. A ileż uzyskanych łask! Bo przecież wiadomo, że gdzie dwóch albo trzech gromadzi się w imię Pańskie, tam On jest pośród nich (por. Mt 18,20). Gdzie dwóch albo trzech… a co dopiero tysiące!

Ale są też z tacy – wcale liczni – którzy najlepiej przeżywają Bożą obecność na kalwaryjskich Dróżkach w samotności, najlepiej w jakiś listopadowy poranek. Doświadczyłem tego – polecam każdemu! I mam świadomość, że tak naprawdę nigdy nie jesteśmy sami. Są z nami bowiem Anioł Stróż, Święci, Matka Boża. Pośród tych wszystkich kalwaryjskich „samotników” jest też obecny Zbawiciel.

 




Bogusław Bajor

Redaktor naczelny dwumiesięcznika „Przymierze z Maryją



Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie