26 lipca 2012

Atak mediów na Kościół to efekt ich chorego systemu właścicielskiego

(fot. Jacek Rzyski )

Prezentujemy II część rozmowy z Janem Pospieszalskim, publicystą i muzykiem, członkiem Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, prowadzącym program „Jan Pospieszalski – bliżej”.

 

Wesprzyj nas już teraz!

Klasyczny przykład antykościelnej propagandy w mediach mogliśmy obserwować chociażby na przykładzie walki o ochronę życia nienarodzonych. Była to propaganda wręcz modelowa, gdy głoszone przez Kościół wartości oparte na prawie naturalnym usiłowano wtrącić do kruchty, przeciwstawiając im rzekomo nowoczesne i postępowe teorie.

 

– Dla tych, którzy uważnie śledzą media w III RP takie zabiegi propagandowe, jakie stosuje się by zneutralizować siłę oddziaływania nauki Kościoła w sprawie ochrony życia poczętego, są doskonale znane i faktycznie są modelowe.

 

Jak ten mechanizm propagandowy wygląda? Najczęściej zaprasza się do studia telewizyjnego ładne kobiety, które realizują się w życiu, osiągnęły zawodowy sukces i zajmują postępowe, proaborcyjne stanowisko. Niejako w kontrze do nich chętnie ustawia się osoby niemedialne i nieatrakcyjne fizycznie oraz duchownych, którzy w niejasny dla odbiorcy sposób argumentują konieczność prawnej ochrony życia nienarodzonych.

 

W umyśle odbiorcy konstruowany jest więc schemat: piękni, młodzi, atrakcyjni i nowocześni kontra nieatrakcyjni, niemodni i niespełnieni lub kler. Tymczasem rzeczywistość jest taka, że za obroną życia opowiada się całe mnóstwo ludzi, którzy osiągają osobisty sukces, często są to świeccy ludzie młodzi, a ich poglądy jak najbardziej korespondują z nauką głoszoną przez Kościół katolicki.

 

Media z łatwością zarządzają więc ludzkimi emocjami, używając przy tym schematów propagandowych, którym odbiorca często nie potrafi się oprzeć. To mainstream wytycza pole gry, ustawia linie na boisku, na którym toczy się mecz o fundamentalne wartości.

 

Skąd taka jednostronność mediów w przedstawianiu negatywnego obrazu Kościoła?

 

– To pytanie-rzeka. Możnaby o tym mówić bardzo długo. Pan wie, w czyim ręku jest TVN, Polsat czy telewizja publiczna?

 

Zarządza nią określona grupa interesów, która widzi pewien cel w walce z Kościołem i tradycyjnymi wartościami.

 

– Tak. Ludziom tym blisko jest do takich partii jak SLD czy PO. A na ich usługach działają PR-owcy, udający prawdziwych dziennikarzy.

 

Ładu medialnego w Polsce strzeże Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, na czele której stoi Jan Dworak. Człowiek ten zarządzał telewizją publiczną zaraz po 1989 roku, razem m.in. z Lwem Rywinem, po likwidacji komunistycznego Radiokomitetu.

 

I ten właśnie człowiek, współpracownik Lwa Rywina, który mówi o sobie, że jest katolikiem, kłamie dzisiaj w żywe oczy, gdy uzasadnia odmowę koncesji dla katolickiej Telewizji Trwam.

 

Źródło działań antykatolickich schematów w polskich mediach tkwi więc w ich systemie właścicielskim.

 

Lewicowe media (m.in. „GW”) używają często schematu podziału na katolików „zamkniętych” i „otwartych”, ustawiając w złym świetle, oczywiście, tę pierwszą grupę.

 

– To jest bardzo czytelne w salonowych karierach środowiska „Tygodnika Powszechnego”, reprezentującego postępowy, rzekomo tolerancyjny nurt w Kościele. Na drugim biegunie zlokalizowano  ten „nieładny” kierunek, którego uosobieniem stał się o. Tadeusz Rydzyk, dyrektor Radia Maryja. Sukces inicjatyw redemptorysty z Torunia pokazuje, które z tych środowisk stało się reprezentantem głównego nurtu polskiego Koscioła.

 

Środowiska te uderzają również w Kościół hierarchiczny „pałką” pedofilii i chciwości.

 

– Jeśli chodzi o doniesienia o nadużyciach – duchowni powinni być pod społeczną kontrolą. To, że publicznie piętnowane są niegodne zachowania niektórych duchownych, samo w sobie nie jest złe. Natomiast rażąca dysproporcja w uwadze, jaką kierują media tzw. głównego nurtu na przekroczenia obyczajowe poszczególnych księży, nosi znamiona tej piętnowanej w Ewangelii cechy szukania źdźbła w oku bliźniego, przy równoczesnym niedostrzeganiu belki we własnym.

 

Ponadto, charakterystyczny jest fakt, że do recenzowania Kościoła np. w TVN, „Polityce” czy „Gazecie Wyborczej” używa się często nieszcęśliwców, eks-duchownych, którzy zerwali więź z Kościołem.

 

Jeśli zaś chodzi o tę „pałkę” chciwości, o której pan powiedział, to już sowieci doceniali skuteczność populistycznej propagandy, wskazującej na bogactwo Kościoła. Dziś kwestie majątkowe znów są w centrum uwagi. Mam wrażenie, że obecny aparat władzy korzysta z tych samych sprawdzonych metod.

 

Obecnie media są zdominowane przez jeden nurt ideowy. Tzw. mainstream zawładnął większością tytułów prasowych, a po wykluczeniu TV Trwam z multipleksu, w jego rękach znalazły się wszystkie media elektroniczne. Jaką dostrzega Pan szansę dla mediów katolickich w takim układzie?

 

– Nie wszystkie media są zdominowane przez mainstream. Oczywiście, asymetria jest rażąca, ale sukcesy takich tytułów jak „Gość Niedzielny”, „Gazeta Polska”, „Niedziela”, „Nasz Dziennik”, „Gazeta Polska Codziennie” i uzyskujące olbrzymi nakład „Uważam Rze” pokazują, iż na rynku prasowym nie jest tak źle. Inna sprawa to kwestia przychodów z reklam. Wyżej wymienione tytuły, odwołujące się do wartości chrześcijańskich i patriotycznych, nie są w stanie zarabiać na reklamach, ponieważ w Polsce pookrągłostołowej mamy zjawisko cichej dyskryminacji ekonomicznej. Sprzedawany co tydzień nakład „Wprost” i „Gazety Polskiej” jest taki sam. Natomiast dochody z reklam różnią się stukrotnie. To pokazuje, że nie rynek rządzi światem reklamy, a nacisk polityczny. Podobnie można porównać nakład „Gościa Niedzielnego” i „Polityki” czy „Newsweeka” i ilość zamieszczonych tam reklam. Dysproporcja jest rażąca. Należy zapytać, czy katolicy i konserwatyści nie są targetem konsumenckim?

 

Otóż, nie chodzi tu o reguły biznesowe. To jest przemoc ekonomiczna, obliczona na pozbawienie tych tytułów podstaw materialnej egzystencji. Społeczne zaangażowanie katolików powinno także uwzględniać współodpowiedzialność za media, w których jest słyszalny ich głos. Powinniśmy kupować i czytać prasę, w której zawarte są treści konserwatywne, patriotyczne i chrześcijańskie, a nie wspierać te media, gdzie się nas obraża.

 

Jeśli chodzi o telewizję, to tu jest jeszcze gorzej, bo koncesje są rozdawane – jak widać na przykładzie TV Trwam – według klucza politycznego. Tylko zmiana władzy może przynieść istotną poprawę w tym obszarze.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

 

Rozmawiał: Krzysztof Gędłek

 

Czytaj również: Antykościelna manipulacja III RP – pierwsza część rozmowy PCh24.pl z Janem Pospieszalskim

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie