12 września 2015

Modernizm – synteza wszystkich herezji

(Święty Pius X, autor "Pascendi...")

Ponad sto lat temu światło dzienne ujrzała encyklika św. Piusa X Pascendi dominici gregis – grom z jasnego nieba dla wszystkich miłośników nowinek i postępu. Encyklika o zasadach modernistów nie była owocem „ducha proroczego”, lecz stanowiła zbiór wniosków wyciągniętych z żelazną logiką. Niestety – wciąż aktualnych.

 

„Zwlekać nam dłużej nie wolno. Wymaga tego przede wszystkim ta okoliczność, iż zwolenników błędów należy dziś szukać już nie wśród otwartych wrogów Kościoła, ale w samym Kościele: ukrywają się oni – że tak powiemy – w samym wnętrzu Kościoła; stąd też mogą być bardziej szkodliwi, bo są mniej dostrzegalni” – pisał św. Pius X ostrzegając świat katolicki przed modernizmem, który określił mianem „zbioru wszystkich herezji”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

„Nie wstydzą się iść w ślady Lutra…”

W czasach, kiedy herezjarcha Marcin Luter nie był jeszcze nowoodkrytym „przyjacielem” Kościoła i katolików, takie słowa musiały brzmieć mocno. Święty papież odnosił je do osobliwej cechy modernistycznej formacji, którą była dwoistość poglądów. „Jeszcze więcej światła rzuca na doktryny modernistów ich postępowanie, które jest najzupełniej zgodne z ich zasadami. Słuchając ich lub czytając, wydaje się, jakoby byli sami z sobą sprzeczni, chwiejni i niepewni” – przenikliwie zwracał uwagę autor Pascendi.

 

Tak jak na gruncie wiedzy moderniści postulowali podporządkowanie wiary naukom świeckim, choćby w dziedzinie egzegezy biblijnej, tak w kwestii ustroju społecznego byli zgodni z liberalnymi katolikami co do rozdziału spraw świeckich i religijnych. Ich zapatrywaniom towarzyszyła iście protestancka schizofrenia. Wszak już hiper-herszt wszystkich nowożytnych heretyków, Marcin Luter, pisał: „Jesteś księciem czy sędzią (…), masz ludzi pod sobą i chcesz wiedzieć, co robić. To nie Chrystusa masz pytać o to, co się tyczy danej sprawy, ale praw twojego kraju (…). Między chrześcijaninem a panującym musi istnieć głęboki rozdział”.

 

Tak i moderniści, którzy, jak piętnował papież: „Gdy kreślą dzieje, nie wspominają nawet o bóstwie Jezusa Chrystusa, a z ambon w świątyniach podnoszą je głośno. Jako historycy gardzą Soborami i Ojcami Kościoła, a przy wykładzie katechizmu cytują ich ze czcią należną. W egzegezie znowu odróżniają egzegezę teologiczną i pasterską od egzegezy naukowej i historycznej. Podobnie wychodząc z założenia, że nauka wcale nie zależy od wiary, gdy rozprawiają o filozofii, historii, krytyce, w przeróżny sposób – nie wstydząc się pod tym względem iść w ślady Lutra, zdradzają swą pogardę dla nauki katolickiej, Ojców Kościoła, Soborów powszechnych, dla najwyższego urzędu nauczycielskiego w Kościele; upominani o to skarżą się, że się ich wolność krępuje”.

 

Modernistyczna „reforma” Kościoła

Rozdział „Modernista jako reformator” dostarcza spojrzenia nie tylko na teorię modernizmu, ale także na taktykę, jaka miała służyć modernistycznej „reformie” Kościoła. Pius X omówił cztery najważniejsze filary tej wewnątrzkościelnej rewolucji, którą najlepiej zobrazują jego własne słowa.

 

1. Filozofia i teologia: „Chcą więc reformować filozofię w seminariach duchownych w ten sposób, iż usunąwszy filozofię scholastyczną i złożywszy ją do historii filozofii między przestarzałe systemy, chcą wykładać młodzieży filozofię nowożytną, która jedynie odpowiada epoce, w której żyjemy. Co się tyczy reformy teologii, to teologia, którą zwiemy racjonalną, winna się opierać na filozofii nowożytnej; teologia zaś pozytywna – na historii dogmatów. Historia także winna być pisana i wykładana w myśli ich metod i żądań. Dogmaty i nauka ich rozwoju winny być zharmonizowane z nauką i historią. Co się tyczy katechizmu, to w nim winny być uwzględnione tylko te dogmaty, które zostały zreformowane i są dostępne dla przeciętnego człowieka.”

 

2. Liturgia i pobożność: „Co do ceremonii zewnętrznych, należy zmniejszyć liczbę praktyk pobożnych, albo przynajmniej wstrzymać ich rozrost”. Miało to związek z teorią symbolizmu, wedle której wszelkie zewnętrzne wyrazy kultu nie są w stanie oddać wewnętrznej rzeczywistości wiary i dlatego należało, wedle modernistów, zwracać na nie uwagę o tyle, o ile służą rozwojowi prywatnej pobożności, a nie ze względu na rangę zapoczątkowanego przez samego Chrystusa i Apostołów kultu publicznego.

 

3. Monarchiczna władza w Kościele: „Ale co się tyczy Kościoła rządzącego, ten, zdaniem ich, winien być zreformowany od góry do dołu, zwłaszcza władza dyscyplinarna i dogmatyczna. Duch jego i forma winny się zastosować do stanu świadomości nowoczesnej, która jest dziś całkiem demokratyczną: a zatem i kler niższy a nawet i laicy niech wezmą udział w rządach Kościoła, a cała władza w ten sposób niech zostanie zdecentralizowaną. Podobnie zreformować ich zdaniem należy Rzymskie Kongregacje do prowadzenia spraw kościelnych, przede wszystkim zaś urząd Świętego Oficjum i Indeksu”.

 

4. Moralność: „Co się tyczy moralności, winna tu panować zasada zapożyczona przez nich od amerykanistów: cnoty czynne mają mieć pierwszeństwo przed biernymi tak co do wartości jak i praktyki. Duchowieństwu, w takie instrukcje opatrzonemu, zalecają powrócić do pokory i ubóstwa pierwszych wieków, a swe poglądy i swą działalność zastosować do zasad modernistycznych. Wreszcie są tu i tacy, którzy, idąc w ślady swych mistrzów protestantów, żądają zniesienia celibatu”.

 

Trudno streścić czy nawet opisać ten złożony i łączący się w logiczną całość obraz modernizmu, jaki święty papież nakreślił w swoim dokumencie. Jedno natomiast można powiedzieć na pewno, że po jego lekturze to, co nas obecnie w Kościele niepokoi, nie będzie nas już dziwić. Wszystkie rozplenione współcześnie błędy zasygnalizował Pius X już ponad sto lat temu. W Pascendi dominici gregis odnajdziemy spójny obraz modernisty, który jak kalkę możemy przyłożyć do wielu współczesnych rzeczników postępu ubranych w sutanny czy garnitury. Co ważne, Ojciec Święty nie bazował w swojej analizie na jakimś „zmyśle proroczym”, nie otrzymał żadnych prywatnych objawień – po prostu wyciągnął logiczne konsekwencje z głoszonych przez modernistów nauk.

 

Bomba zegarowa

Kuriozalne, przeintelektualizowane konstrukty filozoficzne czy teologiczne modernistów nigdy nie zostały wprost przyjęte przez Kościół. Inspirowały jednak myślenie, otwierały nowe drogi, które doprowadziły do rozpowszechnienia dziś już nikogo nie dziwiących błędów jak ekumenizm, wolność religijna, kolegializm, czy też po prostu „otwarcie” na świat, które chce ożenić myśl katolicką z liberalizmem, demokratyzmem i postępem.

 

Stąd droga do kolejnego błędu, który każe przyznać wartość, a nawet swoistą „prawdziwość” fałszywym religiom. „Obecnie zauważyć zaraz można, że ona nauka o doświadczeniu w łączności z drugą o symbolizmie kładzie na każdej religii, nie wyłączając wcale pogańskiej, piętno religii prawdziwej” – pisał o tym zjawisku Pius X. „Twierdzą, jedni skrycie, drudzy zupełnie otwarcie, że wszystkie religie są prawdziwe” – dodawał.

 

Innym, burzącym samą podstawę porządku Kościoła, nadużyciem jest próba wprowadzenia do jego ustroju zasad demokratycznych. „Żyjemy przecież obecnie w czasach rozkwitu poczucia wolności. W państwie świeckim świadomość zbiorowa stworzyła demokrację. W człowieku nie ma dwoistej świadomości, jak i nie ma dwoistego życia. Jeżeli więc Kościół w sumieniach ludzkich nie chce rozbudzić i rozpromienić walki wewnętrznej, winien demokratyczny przybrać ustrój, tym więcej, że zagraża mu zguba, jeśli tego nie uczyni. Albowiem szaleństwem jest mniemanie, że poczucie wolności opuści raz zajęte placówki. Grozi ono straszliwym wybuchem. Gdy kto zechce je opanować i zakuć w łańcuchy, wybuch ten jest w stanie znieść i Kościół, i religię” – tak autor Pascendi streszczał argumentację modernistów.

 

Podważenie autorytarnej władzy papieża szeroko otworzyło podwoje zwyczajnego buntu, określanego dziś jako „kolegializm”. Przypisuje się mu znamiona wspaniałego osiągnięcia, dzięki któremu nawet niższe duchowieństwo i osoby świeckie zaczynają brać udział w rządach Królestwem Chrystusowym na ziemi. „Dostrzegacie, Czcigodni Bracia, to jądro owej zgubnej teorii, która żąda, aby ludzie świeccy byli czynnikami postępu w Kościele” – przestrzegał papież. I tłumaczył, iż wedle zwolenników tej nowej herezji, ludzie prywatni w swojej prywatnej duchowości „głębiej” i bardziej „życiowo” odczuwają rzeczywistość wiary, dlatego są warunkiem postępu w Kościele. Podważenie przewodniej roli Urzędu Nauczycielskiego Kościoła staje się w tym kontekście nader jaskrawe.

 

Meta-herezja

Pod koniec encykliki papież szeroko i konkretnie przedstawił środki zaradcze przeciwko panoszeniu się modernizmu, między innymi nakazując biskupom powołanie diecezjalnych rad cenzorskich, a także surowo zabraniając piastowania jakichkolwiek nauczycielskich urzędów przez zdradzających modernistyczne skłonności duchownych i świeckich w katolickich seminariach oraz na katolickich uniwersytetach.

 

Ojciec Święty zwrócił uwagę na szkodliwość wszelkich publikacji szerzących tę arcy-herezję. „Książki, gazety, miesięczniki tego rodzaju nie powinny się dostawać do rąk alumnów w seminariach czy uniwersytetach; są one nie mniej zgubne, jak druki pornograficzne, a nawet może gorsze od tych ostatnich, gdyż zatruwają życie chrześcijańskie u źródła”.

 

Porównanie pism modernistycznych do pornograficznych nie powinno wydawać się przesadzonym. I nie dlatego, iż w czasach Piusa X nikomu nie śniło się jeszcze o pornografii w dzisiejszej formie. Przede wszystkim dlatego, iż podobnie jak pornografia niszczy psychikę u jej podstaw, tak modernizm niszczy sam korzeń życia duchowego, którym jest zdrowa wiara, a tym samym wypacza w człowieku ten ośrodek, który ma go prowadzić prostą drogą do szczęśliwej wieczności, chroniąc od wiecznego potępienia.

 

Niemniej szkodliwy okazał się modernizm dla całego organizmu Kościoła Świętego. Ta „synteza wszelkich herezji” stała się bowiem najsilniejszą z broni, jakie nieprzyjaciel ludzkiego zbawienia wynalazł dotychczas dla oderwania człowieka od zbawiennego zdroju prawdziwej wiary, zdrowej duchowości i godnie sprawowanych sakramentów. Dlatego też uświadamiamy sobie, że poznając modernizm włożyliśmy rękę niejako w worek bez dna, gdyż nabieramy świadomości, iż stanowi on – idąc za myślą św. Piusa X – jakby „meta-herezję”, wciąż wywierającą swe zgubne skutki.

 

„Teraz, obejmując niejako jednym rzutem oka cały ten system, czyż zadziwimy kogokolwiek, jeśli ich zasady nazwiemy zbiorem wszelkich herezji. Gdyby ktoś zadał sobie trud zebrania wszystkich błędnych twierdzeń, wymierzonych przeciw wierze, i wyciśnięcia z nich niejako soków i krwi – zapewne nie mógłby tego dokładniej uczynić niż moderniści. Owszem oni dalej jeszcze poszli: nie tylko religii katolickiej grożą ruiną, lecz, jak to już zaznaczyliśmy, grożą ruiną wszelkiej religii” – mocno kwitował papież zwany „młotem na modernistów”.

 

Filip Obara

 

 

Więcej o zasadach modernizmu:

Zasady modernizmu

Modernizm jako system nowej religii

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 724 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram