Ludzka dusza Zbawiciela w pierwszej chwili swego istnienia poznała w świetle płynącym z oglądania Boga, że Ojciec „Go posłał na świat… aby świat był zbawiony przez Niego” (J 3, 17). Dlatego i my byliśmy obecni już w pierwszych myślach, w pierwszych poruszeniach miłości bosko-ludzkiego serca. Tam było i nasze Odkupienie. Jaki był przedmiot tych myśli? Jak się przejawiała ta miłość w łonie Maryi?
Przede wszystkim poznawał Bóg-Człowiek, że wywyższenie Jego natury ludzkiej do zjednoczenia z Drugą Osobą Boską, do godności Zbawiciela i dawcy łaski dla całej ludzkości, było nie zasłużonym darem i łaską. To poczucie skłoniło Boga-Człowieka do pokornej gotowości na służbę Bogu i nam, Jego braciom. O tej gotowości służenia powie kiedyś: „Syn Człowieczy nie przyszedł aby Mu służono, ale aby służyć” (Mt 20, 28). O tym też napisze kiedyś Apostoł: „Uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci, a była to śmierć krzyżowa” (Fil 2, 8). W późniejszym obcowaniu Zbawiciela z ludźmi, nawet największymi grzesznikami, pierwsze miejsce zajmowała zawsze ta pokorna gotowość służenia. Żyła ona w Jego sercu od pierwszej chwili.
Od początku też ludzka dusza Zbawiciela przejęta była gotowością na ofiarę. Słychać to już w pieśni porannej: „Nie chciałeś ofiary i daru, aleś mi utworzył ciało”. Czyż nie przypomina to „składania okupu za wielu”, albo „posłuszny aż do śmierci, a była to śmierć krzyżowa”? Przed oczyma Zbawiciela wyraźnie jaśniała droga, jaką Mu Bóg wyznaczył, od Betlejem do Golgoty, ze wszystkimi cierpieniami. Zdecydowanie wypowiada na nią swą zgodę, gdyż miłuje Boga i nas. Widzi, że zbawienie nasze związane jest z Jego ofiarą. Na drodze naszego życia, gdzie i nas czekają ofiary, On będzie nam towarzyszył jako wzór, pomoc, jako Pocieszyciel pełen zrozumienia i współczucia. Będzie mógł powiedzieć do nas: Pójdźcie za mną.
O. Bernardyn Goebel OFMCap, Przed Bogiem, Kraków 1965, s. 101-103.