2 stycznia 2014

Minister Sienkiewicz – pierwszy turysta III RP

(Szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz)

Kilka tygodni temu minister spraw wewnętrznych, Bartłomiej Sienkiewicz wyruszał po białostockich skinheadów. Chyba już na dobre wrócił, bo po krótkim rekonesansie wskazał innego wroga: pijanego kierowcę.

 

Wszystko z powodu tragicznego wydarzenia w Kamieniu Pomorskim, gdzie pijany kierowca wjechał w przechodniów, zabijając pięcioro dorosłych osób i jedno dziecko. Takie wydarzenia niewątpliwie budzą przerażenie i złość toteż nietrudno więc ustawić się w jednym szeregu z ministrem Sienkiewiczem, grzmiącym o problemie siadania po pijanemu za kółkiem i odgrażającym się pięścią, że problem ten rozwiąże prędko, siadając do rozmów z premierem.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Kłopot w tym, że nie do końca wiadomo, dlaczego Sienkiewicz chce ten problem rozwiązywać akurat teraz (choć z drugiej strony zawsze lepiej późno niż wcale), ani też nie jest jasne co chce rozwiązać, skoro przyznał, że normy prawne jeśli chodzi o walkę z pijanymi kierowcami są w Polsce „właściwe”. Według policyjnych statystyk, w roku ubiegłym z powodu pijaństwa kierowców zginęły aż 584 osoby. Liczba ta nie zrobiła widocznie wrażenia na Sienkiewiczu, skoro dopiero masakra w Kamieniu Pomorskim poruszyła jego serce. Ale też jak wynika z wypowiedzi ministra, on sam stał się bardzo ambitny. Przyznał bowiem, że największym problemem jest… społeczne przyzwolenie na jazdę po pijanemu. No,no… ładnie, minister z premierem spotkają się więc przy kawie po to, by omówić sobie co jest a co nie jest społecznie dozwolone. Chyba, że minister chce karać za społeczne przyzwolenie…

 

Metoda rządzenia premiera Tuska i jego przybocznych polega w dużej mierze na doraźnym reagowaniu na problemy w myśl dziecięcej logiki, że skoro woda w kranie przestaje być ciepła, to jakoś tam, po partyzancku trzeba ją ogrzać. Tu się załata, tam zaceruje, a tutaj przysłoni i będzie jak znalazł.

 

Czy ktoś z Państwa pamięta jeszcze jak rząd rozprawiał się z dopalaczami? Tusk grzmiał w Sejmie, grzmiał w mediach, groził palcem, niemal własnoręcznie zamykał wszystkie sklepy sprzedające używkę a wszystko to w ciągu – dosłownie – kilku dni. Powodem całej akcji był zaś niewyjaśniony wówczas zgon nastolatka, o którym lekarze wiedzieli, że parę godzin wcześniej szprycował się syntetyczną substancją. Czy ktokolwiek od tamtego czasu na poważnie przyjrzał się problemowi zażywania przez młodych ludzi narkotyków? Czy premier wie, że dopalacze i tak można sobie kupić przez Internet w sklepach, które siedzibę mają w pobliskich Czechach? Naiwnie załóżmy, że nie ma o tym zielonego pojęcia, dopóki znowu nie dojdzie do jakiejś tragedii…

 

Jak widać, tragedie mają na rząd Donalda Tuska wpływ niemal ożywczy. Gdy do jakiejś dojdzie, premier stanie na głowie by powstrzymać odpowiedzialnych za jej wywołanie. Nawet jeśli odpowiedzialna miałaby być „społeczna świadomość”.

 

A minister Sienkiewicz? Ten chodzi sobie wzdłuż i wrzesz Polski, ścigając skinheadów w Białymstoku, podpalaczy budki pod ambasadą rosyjską w Warszawie, kiboli bijących meksykańskich marynarzy w Gdyni i robiących zadymę w Łomiankach. Teraz minister Sienkiewicz rusza, by dorwać „świadomość społeczną”. A ta pałęta się gdzieś hen, po całej Polsce. Więc minister powłóczy się tam i tu. Wypatrujcie go w swoich miastach na dworcach, w parkach, w okolicach osiedlowych sklepików i – jako dobrzy ludzie – podpowiedzcie, gdzie szukać „świadomości społecznej”. W końcu jednak Sienkiewicz skończy jak Kubuś Puchatek, który chciał zmienić koszulkę, a w końcu zmienił zamiar.

  

Krzysztof Gędłek

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie