16 kwietnia 2012

Urzędnikom europejskim nie dzieje się krzywda. Bo też i dziać się nie może, wszak wszelkie decyzje dotyczące uposażenia zależą od nich samych, a że cenią swoją pracę wysoko więc i zarobki muszą być godne. Dlatego z pewnością nikogo nie zdziwi fakt, że komisarz Maros Sefcovic, który trzyma pieczę nad brukselską administracją, uznał, że pensje jego podopiecznych nie są wystarczające.

 

Maros Sefcovic obawia się, że przy obecnych płacach chętnych do pracy w administracji może zabraknąć. Problemem jest też to, że kraje członkowskie ciągle naciskają na zachowanie tzw. równowagi geograficznej. W jego opinii Niemiec czy Brytyjczyk nie obejmie posady gońca jeśli zarobki będą na poziomie 1,8 – 2,7 tys. euro brutto miesięcznie.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Podobnie ma się rzecz w przypadku sekretarki, która nie weźmie posady z pensją w wysokości 1,9 – 3,1 tys. euro. Księgowy nie zgodzi się na zarobki 2,4 – 4,5 tys. euro. Dla urzędnika średniego szczebla pensja w wysokości 3,1 – 6,6 tys. euro też nie będzie wystarczająca. Tak wysokie wymagania finansowe, zdaniem komisarza, sprawiają że reprezentacja Niemców i Brytyjczyków w ogólnej liczbie urzędników wynosi tylko 7% i 2,4%. Jest to w jego opinii wyraźny brak równowagi, trzeba więc zachęcić obywateli tych państw odpowiednio wyższymi wynagrodzeniami. Jeśli natomiast chodzi o stanowiska dyrektorskie Sefcovicowi już nie przeszkadza wyraźna dysproporcja liczebna na korzyść przedstawicieli Niemiec, Francji czy Wielkiej Brytanii.

 

Niepewna również jest, zdaniem komisarza, obsada stanowisk wymagających wysokich kwalifikacji np. ekonomistów sprawujących nadzór nad polityką budżetową państw unii walutowej. Nic to dla niego, że o jedną posadę w zeszłym roku starało się średnio 150 osób. Najwyraźniej po prostu nie wiedzieli za jakie pensje będą musieli pracować.

 

Tymczasem według nieoficjalnych informacji wśród 30 tys. urzędników KE zdecydowana większość pełni mało odpowiedzialne funkcje, mają niewielkie kompetencje, w związku z tym ich uposażenia nawet na chwilę obecną są nieco zbyt wysokie. Tym bardziej w ich przypadku nie jest konieczna jakakolwiek podwyżka płac.

 

Jak się jednak okazuje Niemcy czy Brytyjczycy nie popierają podwyżki płac swoich przedstawicieli w administracji unijnej. Co więcej podpisały się pod petycją domagającą się cięć w pensjach, świadczeniach emerytalnych czy wydatkach administracyjnych brukselskich urzędników. Postulaty te niedługo mogą wejść w życie, gdyż zbliża się termin ustalenia przez kraje członkowskie budżetu na lata 2014 – 2020. Biorąc pod uwagę, że w niektórych państwach szukając oszczędności budżetowych dokonuje się cięć w administracji, propozycja Marosa Sefcovica wydaje się delikatnie mówiąc mocno niestosowna.

 

Dobrym rozwiązaniem tej sytuacji jest pomysł, aby w proteście przeciwko zbyt niskim zarobkom brukselscy urzędnicy zwolnili się masowo z pracy. Z pewnością wszyscy wyszliby na tym dobrze. Obywatele państw europejskich mieliby więcej pieniędzy w kieszeni, a eksbiurokraci mogliby wreszcie poszukać dla siebie czegoś odpowiadającego ich apetytom finansowym. Panom proponuję np. posadę magazyniera w jakimś centrum logistycznym, a paniom może posadę kasjer – sprzedawca w hipermarkecie. Tu zapotrzebowanie na pracowników jest ciągle duże, starczy pracy dla każdego. I pożytek z ich pracy będzie większy…

 

I.Sz.

 

Źródło: www.forsal.pl

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 95 063 zł cel: 300 000 zł
32%
wybierz kwotę:
Wspieram