Zadanie uczniom utworzenia drzewa genealogicznego swojej rodziny stało się powodem do awantury podczas zebrania rodziców jednej z warszawskich podstawówek. Jak się okazuje, historia rodziny, to problem dla rozwodników i osób żyjących w wolnych związkach.
Stworzenie drzewa genealogicznego rodziny jest dla dzieci lekcją historii, nauką chronologii i uzmysławia upływ czasu. To także ćwiczenie wytrwałości i cierpliwości, bo zdobywanie informacji o przodkach tego wymaga. Jest to również okazja do wspólnie spędzonego czasu z rodziną.
Wesprzyj nas już teraz!
Wydawałoby się, że takie zadanie zlecone uczniom niesie ze sobą same korzyści. Przypadek jednej z warszawskich podstawówek pokazał, że może być też źródłem awantury. Trzy biorące udział w zebraniu mamy zaprotestowały, bo uznały, że jest to krzywdzące dla tych, których rodzice są rozwiedzeni.
Jak podał portal mamadu.pl, panie twierdziły, że „nie utrzymują kontaktu z byłymi mężami i nie zamierzają dzwonić do nich z prośbą o zdjęcia ich przodków, by uzupełnić tę część drzewa genealogicznego”.
Niestety – co potwierdzają statystyki – w Polsce przybywa rozwodów, a rodzice żyją w tzw. związkach partnerskich, często zawierając kolejne związki. W takim wypadku, gdy rodzice dziecka w trakcie swojego życia trwają w kilku związkach, tworzenie drzewa genealogicznego może być trudne.
W przypadku rozwodników eksperci zachęcają jednak do utrzymywania relacji z dzieckiem, w czym akurat tworzenie drzewa genealogicznego może być pomocne. Nie da się jednak zaprzeczyć, że panaceum na te bolączki jest życie w sakramentalnym związku małżeńskim.
W warszawskiej szkole udało się osiągnąć kompromis. Dwie panie uznały, że dziecko może współpracować przy tworzeniu drzewa z każdym z rodziców osobno, a trzecia zdecydowała, że jej dziecko wykona… połowę drzewa.
Źródło: mamadu.pl
MA