Po godzinie 15:00 ze stołecznego Ronda Dmowskiego wyruszył marsz Niepodległości. Organizatorzy za główne hasło wydarzenia wybrali tym razem fragment pieśni maryjnej „Z dawna Polski Tyś Królową”.
Tak jak co roku – wiele dziesiątków tysięcy uczestników, rodacy w każdym wieku, morze biało-czerwonych flag. Warszawski Marsz Niepodległości już na stałe wpisał się w kalendarz obchodów rocznicy obchodzenia przez Polaków – po 123 latach – rocznicy wyzwolenia spod władzy zaborców.
Wesprzyj nas już teraz!
Hasło marszu, a zwłaszcza jego oficjalny plakat przedstawiający zaciśniętą dłoń i owinięty wokół niej różaniec, wzbudził szereg kontrowersji. Wiele osób odczytało go jako wezwanie do przemocy i porównywało z podobnymi gestami obecnymi w symbolice lewicowych radykałów.
Niepokój organizatorów wzbudziło zachowanie warszawskiego ratusza wobec wydarzenia. Szef stołecznego biura zarzadzania kryzysowego Ewa Gawor, której wielokrotnie wypominana była przeszłość w takich organizacjach jak ZMS, ZSMP, PZPR oraz pracę w MSW kierowanym przez Czesława Kiszczaka, zasygnalizowała możliwość marszu „jeśli uzna to za konieczność”. W związku z tym poseł Robert Winnicki próbował interweniować w biurze. Przedstawiciele organizatorów nie zostali jednak dopuszczeni do grona obserwującego imprezę pod egidą władz miasta.
Podczas marszu nie obyło się bez prowokacji. Na wysokich piętrach budynków znajdujących się na jego trasie wywieszone zostały transparenty z prowokacyjnymi hasłami („Naziole won!”) i symbolami, m.in. ideologii LGBT. Wokół palmy na Rondzie De Gaulle’a zgromadzili się entuzjaści KOD, usunięci z trasy marszu przez policję, gdyż ich zgromadzenie nie zostało wcześniej zgłoszone.
RoM
TVP Info, Twitter, Facebook