20 lutego 2018

Odradzanie aborcji przestępstwem – francuskie prawo od roku utrudnia działalność obrońców życia

(Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay.com)

Mija rok od przyjęcia przez francuski parlament ustawy przewidującej dwa lata więzienia i 30 tys. euro grzywny dla społeczników prowadzących akcję antyaborcyjną na katolickich portalach internetowych.

 

Wprowadzono wtedy pojęcie „przestępstwa przeszkadzania w aborcji”. Doszło do tego po skardze kobiety, która twierdziła, że „odczuła moralną i psychologiczną presję, przeróżnych gróźb i poniżeń”. Wszystko wskazuje na to, że był to jedynie formalny pretekst, by znaleźć legislacyjny oręż do walki z aktywistami pro-life.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Według informacji zebranych przez AFP, przeciwko portalom takim jak IVG.net, avortement.net, SOSbébés, afterbaiz.com i innych, przez 12 miesięcy od uchwalenia tego prawa do francuskich sądów nie trafiła ani jedna skarga i nadal są one masowo odwiedzane przez kobiety w ciąży. Najczęściej korzystają one z darmowego telefonu zaufania, proponowanego przez te portale. Linie telefoniczne były często oskarżane przez władze o podawanie „kłamliwych informacji”.

 

Zdaniem prawnika Alby Horvat społecznie pracującej dla Fundacji Kobiet (La Fondation des Femmes), prawo nie odnosi rezultatów, gdyż jest „zbyt skomplikowane. Przestępstwo opisano i zdefiniowano w taki sposób, że bardzo trudno je wykazać” – wyjaśnia.

 

– By do tego doszło, trzeba być w obecności kobiety, która szuka informacji dotyczącej aborcji i która doświadcza poważnych gróźb lub presji, by była ich świadoma i zdecydowała się złożyć skargę na policji. Musi ona także posiadać dowody tego, czego doświadczyła – tłumaczy Horvat.

 

Fundacja chciała jako pierwsza wnieść sprawę do sądu. Miała jednak trudności nie do przezwyciężenia ze znalezieniem ofiar i zebraniem dowodów (faktur telefonicznych, wymiany sms, mejli itp.) na to, że kobietom grożono, czy wywierano na nie presję.

 

Tekst ustawy jest trudny, bo wiążą go generalne zasady wolności słowa – wyznaje Laurence Rossignol, była minister ds. kobiet, obecnie socjalistyczna senator.

 

– By ustrzec się przed odrzuceniem jej przez Radę Konstytucyjną, do której zwróciła się opozycja, jako sprzeczną z wolnością ekspresji, była na nowo, dwa, trzy razy pisana – tłumaczy Catherine Coutelle, dawna przewodnicząca Delegacji Praw Kobiet w Zgromadzeniu Narodowym i sprawozdawca ustawy, precyzując: w konsekwencji stwierdzono w niej, że nie zamyka się portali pro-life, ale osoby, które były wykorzystywane, mają prawo złożyć skargę.

 

Portal ivg.net, stworzony w 2008 roku, który w ubiegłym roku był znacznie częściej odwiedzany niż portal rządowy, odrzuca „wszelkie zarzuty o przestępstwie”, broniąc „wolności kobiet i prawa do informacji”.

 

Nie rozumiem jak można by złożyć skargę przeciwko nam w sytuacji kiedy odpowiadamy na indywidualne działanie personalne – mówi Marie Philippe, dyrektor portalu. – Jest to prawo głupie i nie do zastosowania – mówi o ustawie.

 

Portale pro-life wskazują jednak, że od roku mają znacznie więcej fałszywych deklaracji i telefonów od kobiet, szukających metod wprowadzenie obrońców życia w pułapkę.

 

Socjalistka Laurence Rossignol wyznaje, że celem ustawy „była też chęć zdestabilizowania” portali obrońców życia, dodając, że „jeżeli obecnie portale te czują się częściej kontrolowane i bardziej uważają na to co mówią, to trochę nam się powiodło”.

 

 

Franciszek L. Ćwik

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram