30 maja 2018

Mateusz Ochman: „Aniołowie kryją twarz”. A współcześni katolicy?

W 1958 roku początkujący niemiecki teolog dokonał analizy chrześcijańskiego stanu wiary. Wnioski zawarł w niewielkiej publikacji, która przyjęta została raczej z uśmiechem politowania niż z uznaniem. Trudna to była mowa, bo wynikało z niej, że znaczna część nominalnych chrześcijan to tak naprawdę poganie i że nawet w przypadku widywanych co tydzień w świątyni bliźnich, powinniśmy prędzej zakładać ich niewiarę niż wiarę. Po sześćdziesięciu latach trudno jednak młodemu profesorowi Josephowi Ratzingerowi – bo to właśnie on jest autorem tekstu „Nowi poganie i Kościół” – nie przyznać racji. A trudno znaleźć lepszą manifestację niewiary, niż przyglądając się jej stosunkowi do tego, co Najświętsze.

 

„Gdyby ludzie znali wartość Eucharystii, służby porządkowe musiałyby kierować ruchem u wejścia do kościołów”, miała powiedzieć św. Teresa z Lisieux. I choć od lat rozmaite środowiska czynią wiele, by Komunia Święta była udzielana każdemu, komu tylko taka zachcianka wpadnie do głowy (protestantom, zwolennikom aborcji, rozwodnikom żyjącym w kolejnych związkach, praktykującym homoseksualistom…) – ludzie wciąż nie znają wartości Ciała Pańskiego. Na nic cała ta próżna i rzekoma chwała, jaką zdają się Je darzyć, gdy jest Ono traktowane w kategoriach co najwyżej magicznego artefaktu czy kaprysu roszczeniowego dziecka, gotowego krzyczeć w niebogłosy tak długo, aż zapomni o co mu właściwie chodziło. I mniejsza o przepychanki dotyczące tego, kto jest bardziej godny przyjmowania Komunii Świętej, choć Magisterium wprost określa warunki (każdy ochrzczony, wyznający wiarę katolicką, wolny od grzechu ciężkiego, będący w stanie łaski uświęcającej i nie trwający w jawnym grzechu), bo przede wszystkim o cześć do Najświętszego Sakramentu tu chodzi.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Czymś, co świecki świat nazywa „zbiegiem okoliczności”, to właśnie środowiska progresywne, liberalne czy tak zwane „otwarte”, czyli te które najchętniej formowałyby procesje komunijne z jawnych grzeszników i innowierców, przyczyniły się do wykorzenienia w Ludzie Bożym jakiejkolwiek czci wobec Ciała Pańskiego. To właśnie dzięki nim (a w zasadzie przez nie) przed Realną Obecnością Chrystusa w Eucharystii ogół katolików pada na kolana jedynie w pieśniach, by wymienić chociażby wyznanie „kłaniam się Tobie, Przedwieczny Boże”. Jeszcze bardziej cynicznie brzmią frazy „upadnij na kolana, ludu czcią przejęty” oraz „ja, proch mizerny, przed Twą możnością, z wojskiem aniołów klękam z radością”. Pytaniem retorycznym jest natomiast, co Pan Jezus sądzi na temat cynizmu wymierzonego w Niego samego.

 

Przed przyjęciem Ciała Pańskiego na kolana padają już tylko niedobitki rewolucji mającej na celu wyrugowanie z katolickiej świadomości wiary w Realną Obecność. Niedobitki zresztą coraz szybciej i śmielej – w imię „posoborowej odnowy liturgicznej” – eksterminowane, często we współpracy z kapłanami (lub o zgrozo przez nich samych!). Argumentów przeciwko zginaniem kolan przed Panem Jezusem jest oczywiście wiele: od rozbijania jedności wspólnoty, przez tradycje parafii (czy tradycją można nazwać zwyczaj mający góra 20 lat?), aż po głębokie quasiteologiczne wywody dowodzące wyższości postawy stojącej nad klęczącą. Doszło nawet do tego, że tak zwana „młoda fala” konserwatystów i tradycjonalistów (sic!) na rozlicznych forach internetowych przekonuje siebie nawzajem, że klękanie w niedzielę jest grzeszne, motywując to postanowieniami soboru, jednak nie II Watykańskiego, a Nicejskiego (ewentualnie Synodu in Trullo). I o ile te internetowe dyskusje można by w łatwy sposób skwitować chłodnym uśmieszkiem, tak trzeba uświadomić sobie jedną rzecz: oto dorasta w Kościele pokolenie nie znające praktyki zginania kolan przed obecnym w Eucharystycznym Chlebie Jezusem Chrystusem!

 

A to jedynie czubek góry lodowej, widziany z – ciągle mającej łatkę konserwatywnej – Polski! Praktyka udowadnia, że tak zwany Zachód nie zawraca już sobie głowy postawą w jakiej przyjmuje się Komunię Świętą, bo nie zna innej niż stojąca. To samo dotyczy przyjmowania Ciała Pańskiego na rękę. W Niemczech, Belgii, Holandii czy Stanach Zjednoczonych coś, co nad Wisłą wciąż traktowane jest ­– szczęście w nieszczęściu – za nowinkarstwo, w Kościołach lokalnych Starego i Nowego Kontynentu jest stałą praktyką. Podobnie jak udzielanie Komunii przez świeckie kobiety, nazywane w żargonie „asystentkami pastoralnymi”.

 

Czy zatem bardzo pomylił się ksiądz Ratzinger twierdząc ponad pół wieku temu, że mamy w Kościele do czynienia z pogaństwem? Odpowiedzieć na to pytanie możemy sami. Jako podpowiedzi można użyć jego słów, które już jako kardynał zapisał w swoim głośnym „Duchu liturgii”: „Kto uczy się wierzyć, ten uczy się także klękać, a wiara lub liturgia, które zarzuciłyby modlitewne klęczenie, byłyby wewnętrznie skażone” by dodać, że „niezdolność klęczenia okazuje się zatem istotą elementu diabolicznego”.

 

 

Mateusz Ochman

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 413 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram