Królestwo Maroka, choć w ogromnej większości muzułmańskie, od wieków szczyciło się sporą jak tę część świata tolerancją religijną. Niestety, w ostatnim czasie z przysłowiowej już marokańskiej tolerancji religijnej zostało bardzo niewiele. Wymownym przykładem potwierdzającym ten negatywne trend jest stosunek do marokańskich chrześcijan, którym zakazuje się wstępu do kościołów przeznaczonych dla cudzoziemców.
Obywatelom Maroka grozi areszt nawet za samo przekroczenie progu takiego kościoła. „Zdarza się, że nowo nawrócony chrześcijan, niedawny muzułmanin, nawet trzy razy w tygodniu bywa wzywany na policyjny komisariat, gdzie próbuje się go przekonać, by „powrócił na łono islamu” – powiedział w wywiadzie dla watykańskich mediów Dżawad Al-Hamidi, przewodniczący Marokańskiego Stowarzyszenia Prawdy i Swobód Religijnych.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak dodaje Al-Hamidi, w Maroko zatrzymywani są „nowi chrześcijanie”, których oskarża się o bluźnierstwo. Coraz częściej są to oskarżenia kompletnie „wyssane z palca”. Coraz częściej też za sfabrykowane oskarżenia o obrazę uczuć religijnych większości muzułmańskiej, wymierzane są niewspółmiernie wysokie kary. Potwierdzono również liczne przypadki stosowania przemocy wobec marokańskich chrześcijan.
Al-Hamidi przytacza przypadek Muhammada Al-Magona, niedawno nawróconego chrześcijanina. Kiedy jego pracodawca dowiedział się, że Muhamad wybrał chrześcijaństwo, przyłożył mu do skroni pistolet (!) grożąc śmiercią. Muhammad zgłosił ten fakt na policji, ale stróże porządku nie mieli najmniejszej ochoty zajmować się sprawą. Zasugerowali jedynie marokańskiemu chrześcijaninowi, by nikomu o wydarzeniu w pracy nie mówił. Dziś chrześcijanie stanowią mniej niż 1 proc. populacji Maroka (ok. 33 tys. osób). Ich liczba systematycznie spada.
vaticannews.va
ChS
