21 grudnia 2015

Kto zabił generała Pattona? [OPINIA]

Należy do grona najbardziej znanych dowódców alianckich II wojny światowej. Niewątpliwie zasłużył na taką opinie wybitnym dowodzeniem 7., a potem 3. Armią. W 1945 roku, Jerzy S. Patton przewidywał, że w krótkim czasie dojdzie do konfrontacji Zachodu z ZSRS. Jego konsekwentnie antysowiecka postawa uratowała życie m.in. żołnierzom Brygady Świętokrzyskiej NSZ, odmówił bowiem wydania ich w ręce Sowietów. 21 grudnia 1945 r. zmarł w konsekwencji urazów jakich doznał w wypadku samochodowym. Być może prawdziwe okoliczności śmierci generała poznamy dopiero po otwarciu sowieckich archiwów.

 

Jerzy Smith Patton przyszedł na świat 11 listopada 1885 roku w Kalifornii, w zamożnej rodzinie, o bogatych tradycjach wojskowych. Wystarczy wspomnieć, że w wojnie secesyjnej udział wzięło aż 16 Pattonów, z czego 3 poległo. Wśród tych ostatnich był pułkownik konfederacji George Smith Patton, dziadek generała. Jako chłopiec Jerzy chłonął wspomnienia starszych o dawnym Południu i wojnie domowej. Rodzice kształcili go w kulcie kultury klasycznej. Poznał dzieła Homera, Ksenofonta, Plutarcha, a przede wszystkim Biblię, po którą zresztą sięgał regularnie przez całe życie. Lektury wykształciły w nim przekonanie o obowiązku walki ze złem. Niestety, wyniesiony z domu katolicyzm, w późniejszym czasie zaczął łączyć z wiarą w reinkarnację.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Od młodych lat George’a Pattona pociągał sport, a szczególnie jazda konna i strzelectwo. W tajniki obu dyscyplin wprowadzał kilkuletniego jeszcze chłopca ojciec. Notabene, lekcje jazdy konnej odbywał Jerzy w siodle, w którym jego dziadek otrzymał śmiertelną ranę.

 

Rozmiłowany w sztuce wojennej Patton junior marzył o udziale w wojnie, która przyniosłaby mu sławę i awanse. Po wybuchu I wojny światowej postanowił wstąpić do armii francuskiej, jednak zwierzchnicy nie udzielili mu urlopu. Już wtedy miał opinię zdolnego oficera kawalerii i specjalisty od szermierki i broni białej (zaprojektował nowy wzór szabli kawaleryjskiej). Armia USA nie chciała go utracić.

 

Nareszcie walka

W marcu 1916 roku meksykański awanturnik Pancho Villa zaatakował miasto Colombus na terytorium Stanów Zjednoczonych. Patton stawał na głowie, by wziąć udział w ekspedycji karnej poprowadzonej przez gen. Jana J. Pershinga. W jej trakcie wykazał wielką energię w prowadzeniu działań pościgowych. Od tamtych czasów pozostał mu zwyczaj noszenia na pasie dwóch rewolwerów, co później stało się jego znakiem rozpoznawczym.

 

W kwietniu 1917 roku Stany Zjednoczone przystąpiły do wojny światowej po stronie Ententy. Dowódca Amerykańskiego Korpusu Ekspedycyjnego gen. Jan J. Pershing powołał w jego szeregi świeżo awansowanego do stopnia kapitana George’a Pattona. Praca sztabowa szybko znudziła ambitnego kawalerzystę. Przeniósł się więc do tworzonych od podstaw wojsk pancernych. Dwoił się i troił by jak najlepiej przygotować podwładnych do czekających ich walk. Wiosną 1918 roku ruszyli do boju. Już wówczas Patton zwykł był dowodzić żołnierzami z pierwszej linii, pociągając ich własnym przykładem. Sznurek należy ciągnąć, a nie pchać – mówił obrazowo. Niestety, 16 września 1918 r. dosięgła go niemiecka kula. Nim wyzdrowiał, Państwa Centralne skapitulowały.

W zdemobilizowanej armii amerykańskiej nastąpiła marginalizacja broni pancernej. Ambitny oficer postanowił powrócić więc w szeregi jazdy. Pilnie studiował historię wojen i z powodzeniem próbował swych sił jako teoretyk wojskowości. Jednak jego kariera stanęła w miejscu.

 

Nowa wojna

Wszystko zmienił wybuch II wojny światowej. Zaniepokojone rozwojem wypadków władze USA przystąpiły do intensywnej rozbudowy własnych sił zbrojnych. Pod wpływem doświadczeń europejskich postanowiono powiększyć korpus broni pancernej a Patton ze swoim doświadczeniem i talentem organizacyjnym został uznany za idealnego kandydata do dowodzenia tworzoną właśnie, nieomal od podstaw, 2 Dywizją Pancerną.

 

Zbliżający się do sześćdziesiątki dowódca był w swoim żywiole. Wszędzie było go pełno, starał się własnym przykładem, prośbą i groźbą, wpłynąć na rekrutów i oficerów by podnosili swoje kwalifikacje żołnierskie. Zabiegi były skuteczne, o czym świadczyły wyniki manewrów. Ostatecznie wartość Pattona jako dowódcy wysokiego szczebla miały sprawdzić działania wojenne.

 

Jesienią 1942 roku generał wziął udział w operacji „Torch”, czyli inwazji na francuskie Maroko. Z braku poważniejszych walk z Francuzami, bardziej, niż umiejętności wojskowe, przydatne okazały się jego talenty dyplomatyczne i znajomość języka francuskiego. Następnie postawiono go na czele II Korpusu, zdemoralizowanego niepowodzeniami poniesionymi w walkach z Afrika Korps. Metody oddziaływania na żołnierzy, choć u wielu wzbudzające kontrowersje, zdały egzamin. W żołnierzy wstąpił nowy duch. Pod nowym dowódcą godnie i z sukcesem wypełniali swe obowiązki.

 

Zbliżał się ostatni etap wojny – inwazja aliantów na Europę. Wstępem do niego miały się stać walki we Włoszech. Pattonowi, jako najbardziej doświadczonemu w walkach amerykańskiemu generałowi, powierzono komendę nad szykującą się do desantu na Sycylię 7. Armią. Współpraca z dowodzoną przez doświadczonych generałów brytyjską 8 Armią była nie lada wyzwaniem. Jednak amerykański dowódca pokładanych w nim nadziei nie zawiódł. Co więcej, 7 Armia, mająca początkowo za zadanie zaledwie wspierać Brytyjczyków, przejęła inicjatywę, wdarła się głęboko na tyły wroga i zdobyła Palermo, a potem Messynę.

 

Rosnąca z każdym nieomal dniem sympatia Amerykanów do zwycięskiego generała, wkrótce została wystawiona na próbę, w wyniku skandalu jaki wybuchł po spoliczkowaniu przez niego dwóch żołnierzy, których uznał on za tchórzy. Do incydentu doszło w szpitalu polowym. Okazało się, że jeden z nich był chory na malarię i dezynterię, a drugi znalazł się w szpitalu na polecenie lekarza pułkowego. Publiczne przeprosiny zostały przyjęte, jednak nagonka w prasie amerykańskiej zepsuła reputację Jerzego Pattona.

 

Wbrew nawoływaniom pismaków, armia Stanów Zjednoczonych nie mogła sobie pozwolić na przesunięcie do rezerwy tak zdolnego i sprawdzonego w boju dowódcy wyższego szczebla. Patton przetrwał nawet kolejny skandal związany z niefortunną wypowiedzią na spotkaniu w klubie anglo-amerykańskim. Musiał jednak pogodzić się z decyzją przełożonych, że na kontynencie będzie dowodził zaledwie armią, a jego bezpośrednim zwierzchnikiem zostanie dotychczasowy podwładny, gen. Omar Bradley.

 

Inwazja na Europę

W Wielkiej Brytanii Patton dzielił czas między szkolenie nowych podwładnych z 3. Armii oraz udawanie dowódcy fikcyjnej armii inwazyjnej, która miała rzekomo lądować w Pas-de-Calais. Niemcy dali się nabrać i rozproszyli swe siły, dzięki czemu inwazja aliantów w Normandii powiodła się. Tymczasem 3. Armia gen. Pattona wylądowała na kontynencie w drugim rzucie i 1 sierpnia wkroczyła do walki. Szybko wywiązała się z pierwszego zadania, zajmując Bretanię. Później ruszyła na południowy-wschód, w kierunku Falaise. Niestety gen. Bradley zatrzymał ją w Argentan. Patton klął na czym świat stoi, gdyż z niedomkniętego wielkiego kotła wymykały się kolejne dywizje niemieckie, a on nie mógł podać ręki Polakom, którzy pod Falaise toczyli samotny bój z przeważającymi siłami wroga. Gdy kocioł udało się domknąć dywizje Pattona ruszyły dalej. Powierzywszy flanki wsparciu lotniczemu generał parł naprzód jak huragan, nie dając hitlerowcom czasu na przegrupowanie sił.

 

Pod koniec sierpnia 3. Armia była już blisko granic III Rzeszy. Wtedy problemy z zaopatrzeniem nieomal zatrzymały ją w miejscu. Paliwo i wyposażenie trafiały głównie do wojsk gen. Montgomery’ego, zaangażowanych w operację Market-Garden a potem w walki w Zagłębiu Ruhry. W dodatku 3. Armia nadziała się w Lotaryngii na silne oddziały Niemców umocnione w rozbudowywanych od ponad wieku fortyfikacjach. Mimo że nie można było stosować ulubionej taktyki Pattona, którą sam streszczał w zdaniu: „chwycić przeciwnika za nos i kopnąć w tyłek” (związać od czoła i zaatakować od tyłu), 3 grudnia po krwawych walkach, pierwsze oddziały 3. Armii dotarły do Linii Zygfryda.

 

Ostatnie miesiące

Ofensywa Niemców w Ardenach 16 grudnia nie zaskoczyła Pattona. Za zgodą przełożonych wykonał przeciwuderzenie w bok nacierających Niemców ratując z opresji okrążoną w Bastogne 101 dywizję powietrznodesantową i przesądzając o sukcesie aliantów.

 

Na początku 1945 roku wojska sprzymierzonych szybko wdzierały się w głąb III Rzeszy. Patton próbował przekonać zwierzchników do natarcia na Berlin, a potem na Pragę, ale zwyciężyły racje polityczne i układy ze Stalinem. Ostatecznie 3 Armia pod dowództwem Pattona zatrzymała się na terenie Czechosłowacji, w odległości ok. 100 km od Pragi, i tu zakończyła swój szlak bojowy. Działania Pattona na kontynencie to powód do dumy generała. Jego armia, jak pisał historyk wojskowości gen. Franciszek Skibiński „zapisała na swoim koncie co najmniej większość najbardziej efektownych i skutecznych działań bojowych kampanii zachodnich 1944/45 roku…”.

 

Patton obnosił się z wrogością do Sowietów, chronił żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej NSZ, a także walczących przy boku Niemców Kozaków. Mianowany gubernatorem wojskowym Bawarii starał się doprowadzić do normalizacji życia ludności cywilnej na podległych mu terenach. Demobilizacja wojsk amerykańskich sprawiła, że perspektywa konfliktu aliantów z Rosją Sowiecką oddalała się, a przed 60-letnim, czterogwiazdkowym już generałem stanęła perspektywa przejścia na emeryturę.

 

Stało się jednak inaczej. George Smith Patton zmarł 21 grudnia 1945 roku w wyniku obrażeń, które odniósł kilka dni wcześniej podczas wypadku samochodowego. Niektórzy historycy uważają jednak, że zarówno zderzenie z wojskową ciężarówką, jak i późniejszy zgon, nastąpił w wyniku działań tajnych służb sowieckich.

 

Pozostała po nim legenda dzielnego i kompetentnego generała, zawsze chodzącego w nienagannie wyprasowanym mundurze, z dwoma koltami u boku, nie wymagającego od swoich żołnierzy niczego, czego sam od siebie nie wymagał. 

 

 

Adam Kowalik

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie