28 sierpnia 2017

Wrocławskie Madonny Kresowe

(Obraz Matki Bożej Podkamieńskiej, Wrocław (zdjęcie ilustracyjne). By Aw58 (Own work) [CC BY-SA 3.0 pl (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/pl/deed.en)], via Wikimedia Commons)

Repatrianci przywozili je po wojnie z Kresów jako najcenniejsze relikwie. Wykradali z własnych kościołów, ukrywali – niekiedy narażając życie. Tam, gdzie się osiedlali, u „Swojej Maryi” znajdowali ciągłość tradycji, duchowe oparcie i pocieszenie.

 

W obecnych granicach Polski znajduje się ponad 120 cudownych wizerunków, przywiezionych z Kresów. Aż 80 z nich –  na Śląsku (Górnym, Dolnym i Śląsku Opolskim). W powojennej stolicy Kresów – Wrocławiu, czci się aż cztery. Wszystkie ukoronowane koronami papieskimi, doświadczają kultu i mają swoje sanktuaria.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Najpierw druga wojna światowa: wkroczenie Armii Sowieckiej, potem wyparcie jej przez wojska niemieckie, ponowny przemarsz czerwonoarmiowców. Masowe mordy, ucieczki. Repatriacja. Obawa – jak będzie? Krzyki radzieckich żołnierzy, bydlęce wagony – którymi jechali do nowej Ojczyzny. I przekłuwane bagnetami bagaże…. W tych warunkach, Polacy otaczali troską: ukrywali i przewozili cudowne wizerunki, świadków ich tożsamości, które czcili na Wschodzie od wieków.

 

Braliśmy to, z czym byliśmy związani najmocniej – wspominali ci, którzy w porozumieniu z proboszczami przewozili wizerunki w swoich osobistych bagażach, wbrew zakazowi komunistycznych władz. Wywożąc obrazy niekiedy korzystali z fortelu. Takiego jak wikariusz ze Stanisławowa, ks. Kazimierz Filipiak. Otóż w 1945 roku przyszedł do niego oficer NKWD z żądaniem przekazania ikony ze złotą koroną. „Ważny zabytek” nie mógł być przecież wywieziony do Polski! Ksiądz przytomnie wskazał mu na replikę umieszczoną  między wieżami. „Nawet gdybym chciał, nie mógłbym zabrać tego obrazu ze złota, bo jest przymocowany” – stwierdził. NKWDzista uwierzył, ponieważ kopia okazała się pokryta prawdziwymi płatkami złota. Przekonany, że to oryginał, zaniechał poszukiwań, a obraz – w kolejnym roku, wywieziono na tereny Polski w wozie z podwójnym dnem.

 

Zwyciężczyni spod Wiednia

 

Takich lub podobnych historii doświadczało wiele cudownych wizerunków. M.in. obraz Matki Bożej Zwycięskiej z Mariampola. Należał do księcia Stanisława Jana Jabłonowskiego, wybitnego wodza, który zasłynął walce z Moskwą i ze Szwedami, podczas kampanii chocimskiej i odsieczy wiedeńskiej. Na co dzień zmagał się z Kozakami i Tatarami na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej. Wizerunek Maryi, który dziś jest czczony w kościele Najświętszej Maryi Panny na Piasku, hetman woził z sobą podczas wojenny wypraw i miał go w wojennych obozach pod Budziakiem, Żurawnem, na Bukowinie i pod Wiedniem. Rycerze polscy mieli do Wizerunku szczególną cześć. „Leczy najniebezpieczniejsze choroby, ratuje tonących” – pisano o nim w XVIII–wiecznej kronice. Maryję w cudownym obrazie czczono jako Uzdrowienie chorych, Wspomożenie wiernych, Ucieczkę grzeszników i Pocieszycielkę strapionych. Opisywano cudowne uzdrowienia i znaki w mariampolskich kronikach „Liber memorabilium” i „Liber documentorum”. A w 1737 roku specjalna komisja badała otrzymywane tu przez czcicieli łaski.

 

Podczas drugiej wojny światowej mieszkańcy Mariampola doświadczyli dramatu. W nocy z 23 na 24 sierpnia 1941 r. banderowcy zamordowali 58 Polaków wraz z proboszczem, ks. Marcinem Bosakiem, społecznikiem i budowniczym kościoła. Nowym proboszcz, ks. dr Mikołaj Witkowski, wyjeżdżając we wrześniu 1945 r. z Mariampola, wziął ze sobą cudowny wizerunek. Początkowo przechowywał go w swoim pokoju w Głubczycach na Opolszczyźnie, a rozsiani po Polsce parafianie pielgrzymowali tu, by oddać Mu cześć. W 1951 r. obraz, wraz z ks. Witkowskim trafił do Wrocławia, najpierw do kaplicy s. nazaretanek, potem do kościoła św. Marcina, a ostatecznie w 1965 r. – z honorami –  do wspaniałego kościoła NMP na Piasku – będącego perłą gotyckiej architektury. Kult Maryi Zwycięskiej rozgorzał na nowo wraz z obchodami milenium Chrztu Polski. W obecności ks. kard. Stefana Wyszyńskiego oddano wówczas w uroczystym akcie Matce Bożej archidiecezję

wrocławską. Do dziś potomkowie Mariapolan i mieszkańcy Wrocławia, czczą Go – w bocznej kaplicy gotyckiego kościoła.

 

Maryja z Podkamienia

 

Obraz Matki Bożej Różańcowej, znajdujący się we wrocławskim kościele dominikanów, przywieziono z Podkamienia, zwanego „wschodnią Częstochową”. Czym Częstochowa dla Korony, a dla Litwy Ostra Brama, tym dla Rusi – Podkamień – mówiono, wskazując na rangę miejsca i obrazu, który istniał już w XIII w. Do tronu Podkamieńskiej Królowej pielgrzymowali liczni przedstawiciele szlachty oraz wielcy magnaci, tłumy z Wołynia, Podola, Bracławszczyzny i Rusi Czerwonej. Uroczystości koronacyjne, które zaczęły się 15 sierpnia 1727 r. i trwała całą oktawę, były najwspanialszymi w historii przedrozbiorowej Rzeczpospolitej. Korony nakładano Maryi przy huku 56 dział, dźwięku strzelb, orkiestr i gromkich pieśni. Po tym jak w 1870 r. skradziono złote korony, nałożono nowe, wykonane według projektu Jana Matejki, który także tu pielgrzymował.

 

Także tutaj podczas II wojny światowej miał miejsce ogromny dramat. 12 marca 1944 r. siepacze z SS-Galizien i pomagające im bojówki Ukraińskiej Powstańczej Armii wdarli się do klasztoru, w którym schronili się okoliczni mieszkańcy. Zamordowali dominikanów i ok. 250 osób, w tym kobiety i dzieci.

 

O. Józef Burda, dominikanin, uratował obraz. Cudowny wizerunek trafił najpierw do dominikanów we Lwowie, a następnie w 1959 r. do Wrocławia. Kult ożył: tutaj także zaczęli zjeżdżać czciciele Maryi, którzy mieszkali w okolicach Podkamienia. Ufundowano nowe korony, sukienki i berło. Maryja odbiera tu szczególną cześć do dziś: poprzez nabożeństwa i osobisty kult.

 

 

Matka Boża Hodowicka

 

Malutki i niepozorny obraz Patronki Małżeństw znajduje się w kościele oo. kapucynów, cztery kilometry na południe od centrum Wrocławia. To dzięki niemu w 1961 r. kościół otrzymał tytuł „Sanktuarium Maryjnego dla całego Dolnego Śląska”.  Obraz przybył z Hodowicy k. Lwowa, gdzie był czczony od XVIII wieku także przez Słowaków, Czechów i mieszkańców Moraw. Poszerzała się liczba wot, będących wyrazem wdzięczności za otrzymane łaski, w większe uroczystości rozdawano ponad 20 tys. Komunii Świętych. 2 lipca 1932 r. odbyła się koronacja.

 

Po wojnie cudowny obraz został przewieziony przez ks. Jarosława Chomickiego, ostatniego proboszcza kościoła w Hodowicy do Jaworzyny Śląskiej. W 1957 r. trafił do Wrocławia: najpierw do prywatnej kaplicy abp. Bolesława Kominka, potem do kościoła kapucynów. Do nowego sanktuarium zaczęły ściągać pielgrzymki dawnych parafian z Hodowicy. Obraz cieszy się czcią do dziś.

 

Sanktuarium NMP Pocieszenia

 

Do parafii św. Klemensa Dworzaka, także na południu Wrocławia, trafił ze Lwowa obraz Matki Bożej Pocieszenia. Ma on dla Polaków szczególną wartość religijną i patriotyczną.

„Modlili się: w 1621 r. król Zygmunt III Waza w drodze na wyprawę turecką, w 1647 r. król Władysław IV wraz z swoim kanclerzem Jerzym Ossolińskim, w 1651 r. król Jan Kazimierz przed i po bitwie pod Beresteczkiem, w 1657 r. Stefan Czarnecki, który dziękował za odniesione zwycięstwo pod Magierowem i Międzyborem” – pisze we wnikliwym studium Józef Mandziuk.

 

Przed tym obrazem legat papieski w Polsce, Piotr Vidoni, w obecności tłumu wiernych z królem Janem Kazimierzem na czele, w czasie nabożeństwa w 1660 r. dodał po raz pierwszy do Litanii Loretańskiej trzykrotne wezwanie: „Królowo Korony Polskiej” , które lud pochwycił słowami: „Módl się za nami” . Przed lwowską Madonną modlił się również król Jan III Sobieski wraz z swoimi synami.

 

Obraz doświadczał burzliwych losów po kasacie zakonu jezuitów, który otaczał Go troską we Lwowie, i później, podczas obu wojen. W 1945 roku wizerunek trafił najpierw do Krakowa, a w 1974 r. do Wrocławia, do świątyni, która podczas stanu wojennego stała się sanktuarium świata pracy i gdzie tłumy gromadziły się na Mszę Świętą za Ojczyznę.

 

***

 

Obrazy Kresowe są dowodami wiary naszych przodków, łącznikami pokoleniowymi i tożsamościowymi. Po 1989 roku w nowych warunkach politycznych, to przy nich zaczęli zrzeszać się dawni parafianie zza Buga i Niemna, ich dzieci i wnuki. Zaczęli nawiązywać współpracę z mieszkańcami miejscowości, z których sami się wywodzili. W ten sposób zyskały nową rolę: zarówno świadka jak też łącznika pomiędzy Kresami i Wrocławiem.

 

 

DN

 

 

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 784 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram