4 kwietnia 2014

Czytając „Ludzi z Doliny Śmierci” doszłam do zapewne oczywistego, a jednak będącego życiowym nie tylko dla mnie, ale także dla bohaterów książki odkryciem stwierdzenia, że Bóg jest przy nas zawsze, szczególnie w sytuacjach trudnych.


„Ludzie z Doliny Śmierci” to zbiór zupełnie niezwykłych reportaży – niezwykłych nie tylko ze względu na przedstawiane historie, lecz także ze względu na swoją różnorodność tematyczną czy wielość charakterów opisywanych postaci – które skondensowane w jednej książce tworzą mozaikę losów ludzkich w środkowo-wschodniej części Europy na przestrzeni XX wieku. Górny prezentuje niekiedy tak nieprawdopodobne historie ludzi zmuszonych stawiać czoła absurdom i okrucieństwu rządów totalitarnych, że czytelnik zastanawia się, czy to w ogóle możliwe, by one się wydarzyły.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Każdy kolejny rozdział  utwierdzał mnie w przekonaniu, że to pozycja poprzez którą autor chciał oddać cześć Bogu Wszechmocnemu. Już sam tytuł skierował moje myśli na chyba najbardziej znany spośród psalmów – 23, nazywany psalmem ufności. „Chociażbym chodził przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną” – brzmi jego czwarty wers. Owa „ciemna dolina”, biblijny Szeol, to kraj ciemności i śmierci, w którym zdaje się, że nie ma Boga. Pan jednak – jak mówi dalej psalm – jest tak wspaniałomyślny, że nie pozostawia człowieka w tejże krainie, ale towarzysząc mu we wszystkich wydarzeniach, zwłaszcza wyjątkowo trudnych, przeprowadza przez nią jak pasterz swe owce. „Ludzie z Doliny Śmierci” to jednocześnie książka, która pozwala na nowo uświadomić sobie, że życie nie jest czarno-białe, ale ma tyle barw, ilu jest ludzi, bo każdy z nich dokonuje innych wyborów i ponosi różne ich konsekwencje.

 

Każda z trzynastu przedstawionych przez autora opowieści jest wyjątkowa na swój sposób, każda niepowtarzalna, każda obrazuje dramat postaci i czasów, w jakich przyszło jej żyć. Spośród nich szczególnie zapadła mi w pamięć historia pewnego węgierskiego pijara, który w czasach realnego socjalizmu prowadził podziemne duszpasterstwo, był mocno zwalczany przez kościelnych hierarchów, a za wierność nauczaniu Kościoła katolickiego dostał wyrok dożywocia, zaś obecnie, zrehabilitowany przez zwierzchników, sprzeciwia się katolickiemu nauczaniu, mówiąc, że „Kościół katolicki to Kościół Antychrysta”. Dramat człowieka, kapłana jest tu tak wielki, że może budzić jedynie współczucie. Jakby bohater dotarł już do granic doliny śmierci i nie potrafił wyciągnąć ręki po kij Pasterza.

 

Inna opowieść, równie poruszająca, na szczęście z happy endem, zatytułowana jest „Spowiedź doktora Adaševicia”. Do złudzenia przypomina historię Bernarda Nathansona czy Bolesława Piechy, nawróconych aborterów. Wstrząsająca od samego początku, gdy czytelnik dowiaduje się, że lekarz mający na swych rękach krew kilkudziesięciu tysięcy niewinnych istnień ludzkich żyje tylko dlatego, że – jak mówi – „lekarz spartaczył aborcję”.

 

Nie wszystkie historie są jednak smutne. Mojej lekturze reportażu traktującego o kazachskim pieśniarzu-analfabecie Dżabajewie, nazywanym „Homerem XX wieku”, towarzyszył uśmiech, będący z jednej strony wyrazem wesołości, ale z drugiej niedowierzania w kreatywność twórców socrealizmu i elastyczność ważnych postaci ówczesnego życia kulturalnego.

 

Chińskie powiedzenie głosi: „Obyś żył w ciekawych czasach”. Takim okresem, niespokojnym i obfitującym w wydarzenia, które zmieniały świat, był właśnie XX wiek, stanowiący tło i wspólny mianownik dla różnorodnych życiorysów bohaterów powieści Górnego. Autor opisuje nie tylko postaci, ale także miejsca, często zupełnie nieznane bądź znane słabo. Wśród nich są podwileńskie Ponary, właściwie nieobecne w świadomości współczesnych Polaków, największe – obok podwarszawskich Palmir czy Piaśnicy pod Gdańskiem – miejsce straceń miejscowej elity. Ciekawy, bo nowatorski w swej tematyce reportaż dotyczy s. Heleny Majewskiej, całkowicie zapomnianej wizjonerki, kontynuatorki dzieła św. s. Faustyny Kowalskiej, współpracownicy ks. Michała Sopoćki, misjonarki Miłosierdzia Bożego, która na prośbę samego Jezusa usunęła się w cień, by nie przysłonić sobą postaci siostry Faustyny. Postać niezwykła, która miała ogromny wpływ na rozwój kultu Bożego Miłosierdzia.

 

Grzegorz Górny pokazuje swoich bohaterów w chwilach próby. I jak to w życiu bywa, jedni jej sprostali, inni nie. Autor ich jednak nie ocenia, zachowując wierność formie reporterskiej. Zbiór opowieści przekazany czytelnikowi ma w moim odczuciu wartość przede wszystkim edukacyjną, pokazuje bowiem wyjątkowość minionego wieku.

 

Renata Ziomek

Grzegorz Górny, Ludzie z doliny śmierci , Wydawnictwo AA, Kraków 2013 r.

{galeria}

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram