1 września 2014

Liturgia czasów św. Grzegorza Wielkiego

(Antonio Vivarini [Public domain], via Wikimedia Commons)

Msza z czasów Grzegorza jest w tym sensie bliższa „trydenckiej”, że jest to ta sama tradycja obrzędowa w różnych fazach swego organicznego rozwoju. O liturgii posoborowej tak już powiedzieć nie można – mówi dla portalu PCh24.pl ks. dr Maciej Zachara MIC, ojciec duchowny WSD Księży Marianów i wykładowca w Kolegium OO. Dominikanów w Krakowie.

 

W niektórych książkach i artykułach poświęconych historii liturgii można znaleźć tezę, że dzięki św. Grzegorzowi I Wielkiemu doszło do reformy liturgicznej. Czy jest to opinia prawdziwa?

Wesprzyj nas już teraz!


Nawet w notce biograficznej w Mszale przy formularzu mszalnym o św. Grzegorzu czytamy słowa „zreformował liturgię”. Opinia, jakoby św. Grzegorz miał jakiś decydujący wpływ na liturgię w Rzymie, istnieje mniej więcej od czasów karolińskich. Czasem tak bywa w przypadku różnych wielkich postaci, że pośmiertnie zaczyna się im przypisywać wpływ na różne dziedziny życia, znacznie większy niż miało to miejsce w rzeczywistości. Tak jest również z liturgiczną aktywnością św. Grzegorza.

Z całą pewnością św. Grzegorz nakazał odmawiać Modlitwę Pańską w obrzędach mszalnych tuż po Kanonie, wcześniej odmawiano ją już po łamaniu Chleba, z bardzo dużym prawdopodobieństwem można mu przypisać także dwie ingerencje w tekst Kanonu rzymskiego. Zakazał on ponadto diakonom wykonywać podczas Mszy św. jakiekolwiek śpiewy poza Ewangelią. Do aktywności związanej z liturgią można zaliczyć ponadto remont bazyliki św. Piotra i przesunięcie ołtarza ze środka nawy nad grób Apostoła. Były to więc ważne pasterskie ingerencje w dziedzinie kultu, ale nazywanie tego „reformą”, to stanowczo za duże słowo. Św. Grzegorz pod tym względem nie wyróżnił się niczym szczególnym na tle innych papieży. Późniejsza tradycja przypisała mu np. zorganizowanie systemu rzymskich Mszy stacyjnych oraz zredagowanie sakramentarza, czyli księgi liturgicznej, będącej odpowiednikiem dzisiejszego mszału, ale to wszystko nie znajduje potwierdzenia w wiarygodnych źródłach. Powstanie tych tradycji to skutek ogromnej popularności św. Grzegorza, popularności nawet większej poza Rzymem, niż w samym Wiecznym Mieście.

Na czym polegały wspomniane przez Księdza ingerencje w Kanon rzymski?


Pierwsza polegała na tym, że św. Grzegorz uczynił modlitwę Hanc igitur („Boże, przyjmij łaskawie tę Ofiarę”) stałym elementem Kanonu, gdyż dotąd była ona jedynie okolicznościowym embolizmem, stosowanym tylko w niektóre specjalne okazje, oraz uzupełnił ją o słowa: „napełnij nasze czasy swoim pokojem, zachowaj nas od wiecznego potępienia i dołącz do grona swoich wybranych”, w miejsce słów związanych z okolicznością danego dnia. Druga ingerencja, słabiej poświadczona źródłowo, ale też prawdopodobna, polegała na dodaniu imion Agaty i Łucji w drugiej liście świętych, w modlitwie Nobis quoque („Również nam, Twoim grzesznym sługom”).

A co z chorałem, nazywanym od Grzegorza gregoriańskim?


No niestety, znów muszę wejść w niewdzięczną rolę „dekonstruktora”. Wszystko wskazuje na to, że to kolejna legenda, stworzona poza Rzymem w ramach rosnącej popularności św. Grzegorza. Poza wspomnianą już przeze mnie decyzją dotyczącą śpiewu diakonów podczas Mszy, nie są poświadczone żadne inicjatywy św. Grzegorza dotyczące muzyki i śpiewu. W liście do biskupa Jana z Syrakuz Grzegorz pisze o mszalnych śpiewach Kyrie i Alleluja, ale odnosi się przede wszystkim do rzymskiego sposobu ich wykonywania, nie pisząc nic o jakichś swoich inicjatywach w tym względzie. Chorał to śpiew liturgiczny, będący syntezą tradycyjnego śpiewu rzymskiego i frankijskiego, a nie autorskie dzieło jednego papieża.

Ale chcę tu z całą stanowczością podkreślić, że to co mówię, nie jest żadnym atakiem na pamięć o św. Grzegorzu czy podważaniem jego świętości i wielkości. Św. Grzegorz był pasterzem według Serca Pana, pełnym pasterskiej miłości do ludu, gorliwie głoszącym Słowo Boże, troszczącym się o poziom duchowieństwa, dbającym o biednych, przejętym troską o chrystianizację Europy północnej – możliwe że właśnie dlatego jego pamięć otaczano szczególną czcią w Galii i na Wyspach Brytyjskich. Poza tym w obliczu nieudolności ówczesnej administracji Rzymu brał na siebie troskę o różne sprawy publiczne, na przykład o zaopatrzenie Miasta w zboże. Myślę, że ówczesny lud po prostu czuł, że ma w Grzegorzu ojca. Stąd potem pełna miłości pamięć o nim, a w jej ramach skłonność do przypisywania mu coraz szerszego pola aktywności.

Porozmawiajmy zatem o liturgii Mszy świętej sprawowanej podczas pontyfikatu dzisiejszego patrona. Ile tradycji liturgicznych funkcjonowało wówczas w Kościele? Jakich używano języków liturgicznych?


Na Wschodzie, z grubsza biorąc, było wówczas sześć wielkich tradycji obrzędowych: wschodnio- i zachodnio syryjska, koptyjska, etiopska, bizantyjska i ormiańska. Używane były różne języki: grecki, syryjski, koptyjski, etiopski, ormiański. Inaczej było na Zachodzie, gdzie wprawdzie też były różne obrządki liturgiczne, wszystkie jednak były łacińskie. Obrządek rzymski obejmował wówczas centralną i częściowo południową Italię. Poza tym były obrządki: północno-afrykański, mediolański, hiszpański, galijski i celtycki. Istniały ponadto liturgie bardziej lokalne, ograniczone do poszczególnych miast i ich najbliższego otoczenia, jak liturgia Akwilei, liturgia Kampanii – w rejonie Neapolu i Benewentu czy liturgia Bragi w dzisiejszej Portugalii. Dziś na Zachodzie poza naszą liturgią rzymską istnieją tylko, i to w dość szczątkowej postaci, liturgie mediolańska i hiszpańska, pozostałe albo wymarły, albo zostały wchłonięte przez liturgię rzymską.

Czym charakteryzowała się ówczesna liturgia rzymska? Czy zachowały się źródła, na podstawie których możemy zrekonstruować przebieg Mszy świętej?


Co do przebiegu Mszy, to najwięcej wiemy o Mszy pontyfikalnej, czyli tej, której przewodniczył papież. Ale musiała ona być także punktem odniesienia dla liturgii z rzymskich tituli, gdzie celebrowali prezbiterzy. Msza zaczynała się od Introit, czyli śpiewu Psalmu z antyfoną na wejście. W tym czasie wchodził papież z asystą. Według późniejszego Ordo romanus I z VIII wieku, papież zatrzymywał się przed ołtarzem na chwilę osobistej modlitwy. Po Introit od razu był śpiew Kyrie, a potem, w dni świąteczne, papież intonował Gloria. Wiadomo, że prezbiterzy mogli intonować Gloria tylko na Wielkanoc. Po Gloria była przeznaczona na dany dzień kolekta.

Potem była liturgia słowa: czytanie, Psalm, Alleluja i Ewangelia. Jest pewien znak zapytania co do ilości czytań przed Ewangelią. Najstarsze zachowane rzymskie Lekcjonarze pochodzą z VII wieku i, wyjąwszy pewne specjalne okazje, jest tam tylko jedno czytanie przed Ewangelią. Nie wiemy, kiedy dokładnie nastąpiła redukcja z dwóch czytań przed Ewangelią do jednego. Po Ewangelii i ewentualnej homilii od razu następowało ofertorium: odbierano od ludu chleb i wino, segregowano i stawiano na ołtarzu. Papież podchodził do ołtarza i odmawiał przewidzianą na dany dzień modlitwę nad darami. Potem od razu następował Kanon, zaczynający się od prefacji. Cały Kanon odmawiany był głośno. Po Kanonie była modlitwa Ojcze nasz z embolizmem „Libera nos”, jak już powiedziałem, to św. Grzegorz zadecydował o tym miejscu Modlitwy Pańskiej. Potem łamanie Chleba, pocałunek pokoju i Komunia święta. W czasie łamania Chleba nie ma jeszcze aklamacji Agnus Dei, bo tę wprowadzi dopiero papież Sergiusz I w końcu VII wieku. Po Komunii jest przewidziana na dany dzień modlitwa po Komunii i rozesłanie. Tak w największym skrócie można opisać przebieg Mszy rzymskiej w tym czasie.

Co do źródeł, to z czasów św. Grzegorza nie mamy jeszcze sakramentarzy w ścisłym sensie tego słowa, mamy jednak pokaźny zbiór tzw. libelli missarum, zgromadzonych razem w tzw. Sakramentarzu z Werony. Libelli missarum to broszurki zawierające formularze mszalne na różne okazje. Nie ma tam opisu Mszy, tradycja obrzędowa była wtedy w naturalny sposób przekazywana z pokolenia na pokolenie, są tam natomiast modlitwy zmienne, przeznaczone na dane święto, których celebrans nie zna na pamięć: kolekty, modlitwy nad darami, prefacje, modlitwy po Komunii i modlitwy końcowe nad ludem. Z innych źródeł mamy choćby kronikę papieską Liber Pontificalis, kanony synodów, listy, homilie itd., które dostarczają danych wprawdzie cząstkowych i rozproszonych, ale jeśli się je zbierze razem i zestawi z tym co mamy w późniejszych księgach, możemy uzyskać pewien wiarygodny obraz całości.

Najstarszy pełny opis Mszy papieskiej to wspomniany już przeze mnie Ordo romanus I z pierwszej połowy VIII wieku. A co do cech charakterystycznych rytu rzymskiego, pod względem teologicznym modlitwy rytu rzymskiego są teocentryczne, ich adresatem jest Bóg Ojciec, do którego zwracamy się przez Chrystusa – Pośrednika. Modlitwy innych rytów zachodnich częściej są adresowane do Chrystusa jako Boga, w Bizancjum adresatem modlitw często jest cała Trójca Święta. To skutek konieczności walki z herezją ariańską, która nigdy bezpośrednio nie dotknęła Kościoła Rzymskiego. A co do stylu rzymskiej modlitwy i całej celebracji, niektórzy liturgiści przywołują takie sformułowanie zapożyczone od św. Ambrożego: sobria ebrietas – trzeźwe upojenie. Znakomicie streszcza to rzymski styl celebracji: głębia teologicznej treści oraz silny ładunek emocji, ale wyrażone w sposób bardzo stonowany i dyskretny. Tu Rzym bardzo różni się na przykład od Bizancjum, gdzie liturgia jest pełna zewnętrznego splendoru, a modlitwy są długie i rozbudowane. Nie chodzi przy tym o wartościowanie, który styl celebracji jest lepszy.

Czy ówczesne modlitwy wstępne miały jakiś rys pokutny, czy są to dopiero późniejsze wpływy gallikańskie?


Modlitw wstępnych jako takich jeszcze wtedy nie było. Pierwszą modlitwą kapłana była dopiero kolekta. Natomiast wcześniej, idąc do ołtarza w czasie Introit mógł on zatrzymać się przed ołtarzem na chwilę własnej modlitwy, co w okresie karolińskim, po adaptacji Mszy rzymskiej w Galii, dało początek już bardziej sformalizowanym modlitwom u stopni ołtarza. Jak już mówiłem, po Introit był od razu śpiew Kyrie eleison i on niewątpliwie ma charakter błagalny i w pewien sposób pokutny – jest to wołanie o miłosierdzie, które nie ma sensu, jeśli człowiek nie rozpoznaje się wobec Boga jako grzesznik potrzebujący ocalenia. Modlitwy, które wchodziły potem, już po reformie karolińskiej, miały niekiedy bardzo silny rys pokutny, w moim przekonaniu przesadny. Te modlitwy, które ostatecznie znalazły się w mszale potrydenckim, są bardzo umiarkowane pod tym względem – tu znów ewidentnie działała ta wspomniana rzymska sobrietas.

Na czym polegał udział wiernych podczas liturgii Mszy świętej?


Najpierw oczywiście na pełnej wiary obecności, na słuchaniu Słowa i na duchowym łączeniu się z kapłanem celebrującym Ofiarę i wypowiadającym w imieniu wszystkich zgromadzonych modlitwy prezydencjalne. Dalej udział polegał na wypowiadaniu odpowiedzi liturgicznych, aklamacji, uczestniczeniu w śpiewie – jak się wydaje, wówczas śpiew Psalmów na Introit, ofertorium i Komunię był wykonywany tak jak Psalm responsoryjny w Mszy zreformowanej po ostatnim Soborze, natomiast w VIII wieku w Mszy papieskiej śpiewała już tylko schola cantorum. Udział wiernych polegał także na przyniesieniu chleba i wina potrzebnego do celebracji danej Eucharystii. No i oczywiście Komunia święta. Wtedy wszyscy jeszcze przyjmowali Komunię świętą pod obiema Postaciami – i to udzielanymi osobno, nie przez zanurzenie. Rzym nie był chyba zbyt mocno dotknięty problemem małej ilości wiernych przystępujących do Komunii świętej, co zdarzało się gdzie indziej na Zachodzie, znów jako uboczny skutek walki z arianizmem.

Gdyby spróbował Ksiądz stwierdzić: czy Mszy świętej z czasów Grzegorza Wielkiego bliżej było do tak zwanej liturgii trydenckiej czy też posoborowej?


Wszystko zależy od tego, jaką przyjmiemy optykę. Dla liturgistów epoki ruchu liturgicznego, Soboru i reformy, liturgia rzymska przedkarolińska (do VIII wieku) była niewątpliwym punktem odniesienia i reforma była dokonywana trochę pod kątem redukowania tych elementów, które weszły później. Pod pewnymi względami bliżej więc do posoborowej, choć nie ma mowy o identyczności. Choćby sprawa Modlitw eucharystycznych, w czasach Grzegorza był tylko Kanon, nie stosowano innych anafor. Ponadto sprawa kierunku celebracji – owszem, Grzegorz celebrując np. w bazylice św. Piotra stał zwrócony versus populum, jak po Soborze, ale z zupełnie innych powodów: nie z racji duszpasterskich, a z powodu orientacji, zwrócenia się w modlitwie na Wschód – bazylika św. Piotra ma absydę po stronie zachodniej. Msza z czasów Grzegorza jest w tym sensie bliższa „trydenckiej”, że jest to ta sama tradycja obrzędowa w różnych fazach swego organicznego rozwoju. O liturgii posoborowej tak już powiedzieć nie można, gdyż ostatnia reforma miała inny charakter, była bardziej skokowa i w pewnym sensie „rewolucyjna”.

Bóg zapłać za rozmowę!



Rozmawiał Kajetan Rajski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie