11 września 2015

Lider al-Kaidy wypowiada wojnę dżihadystom z Islamskiego Państwa

(Ajman az-Zawahiri jeszcze jako doradca bin Ladena, fot. By Hamid Mir [CC BY-SA 3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)], via Wikimedia Commons)

Tuż przed czternastą rocznicą ataku al-Kaidy na World Trade Center, lider grupy Ajman az-Zawahiri w gniewnym przemówieniu wypowiedział wojnę Państwu Islamskiemu. Ma ona być „nieprzejednana”. Amerykańscy twierdzą, że konflikt między dwoma organizacjami terrorystycznymi można wykorzystać w celu ich osłabienia.

 

Ajman az-Zawahiri – egipski lekarz, który zastąpił Osamę bin Ladena i cztery lata temu został szefem al-Kaidy – w najnowszym nagraniu oskarżył o „działalność wywrotową: przywódcę Islamskiego Państwa, Abu Bakr al-Baghdadiego. Zawahiri podkreślił, że samozwańczy kalif to „odszczepieniec”, niebędący faktycznych przywódcą muzułmanów bowiem tytuł ten sobie przywłaszczył.

Wesprzyj nas już teraz!

 

To bardzo interesujące – tak nagranie skomentował Matthew Olsen, były dyrektor amerykańskiego Centrum Zwalczania Terroryzmu. Podkreślił, że „Zawahiri do tej pory nie był skłonny otwarcie potępić Bagdadiego i Islamskie Państwo”. Dodał, że słowa lidera al-Kaidy świadczą, iż różnice między tymi organizacjami „są nie do pogodzenia”. Ekspert tłumaczył dla stacji ABC News, że gdyby Islamskie Państwo i al-Kaida połączyły siły, to „byłoby to straszne”.

 

Olsen sugeruje, że Waszyngton może wykorzystywać techniki dezinformacyjne i prowokować ataki między członkami obu organizacji terrorystycznych, jak wtedy, gdy przedstawiciele Islamskiego Państwa zamordowali najwyższego wysłannika Zawahiriego, który miał mediować w sprawie zawieszenia broni między bojownikami w Syrii, w lutym 2014 r. Olsen wspomniał o podobnej sytuacji w Afganistanie i Pakistanie, gdzie raczkująca grupa Chorasan jednocześnie prowadziła walkę z talibami i al-Kaidą. – To znacznie ułatwiło nam robotę – tłumaczył były szef Krajowego Centrum Zwalczania Terroryzmu.

 

Islamskie Państwo powstało dzięki zbuntowanym członkom Al-Kaidy w Iraku. Zawahiri ubolewał, że „Baghdadi zignorował cierpienia muzułmanów w Gazie i Pakistanie”. Dodał, że wcześnie podjęte próby zdławienia buntu nie przyniosły owoców. „Abu Bakr al-Baghdadi i jego bracia nie zostawili nam wyboru, bo domagali się, by wszyscy mudżahedini wyrzekli się swojej wierności dotychczasowym przywódcom i podporządkowali się samozwańczemu kalifowi” – stwierdził lider al-Kaidy. Dalej egipski lekarz tłumaczył, że każdy był „zaskoczony” deklaracją Baghdadiego, który ogłosił się czwartym kalifem w historii islamu. Zawahiri zauważył, że zrobił to „bez konsultacji z muzułmanami”.

 

Były dyrektor CIA, Michael Hayden, co prawda przyznał, że służby wywiadowcze nie przewidziały powstania Islamskiego Państwa, jednak zawsze uważał, że śmierć Osamy bin Ladena może spowodować poważne podziały pomiędzy Egipcjanami i Arabami al-Kaidzie. Kilka dni temu były dyrektor CIA David Petraeus zasugerował, by… koniecznie dozbroić oddział al-Kaidy walczący w Syrii – Dżabhat an-Nusra. Jego zdaniem ci terroryści mogliby pomóc w pokonaniu konkurujących z nimi ludzi kalifa. A potem można by było spróbować ich wcielić do oddziałów tzw. umiarkowanych rebeliantów walczących z reżimem Assada. Pomysł zdymisjonowanego Petraeusa oburzył niektórych analityków, którzy są przeciwnikami dozbrajania jakichkolwiek frakcji na Bliskim Wschodzie i wciągania amerykańskich żołnierzy do walki, gdyby „sprawy nie poszły jak trzeba”. Jako argument przywołują oni dozbrajanie mudżahedinów w latach 80., którzy walczyli z Sowietami, a następnie stworzyli trzon al-Kaidy.

 

Obecni członkowie IS w dużej mierze to byli jeńcy obozów powstałych po inwazji Ameryki na Irak za prezydentury George’a Busha. Kilka miesięcy temu urzędnicy Białego Domu przekonywali opinię publiczną, że amerykańskie samoloty muszą zbombardować pozycje islamistów w Syrii – nawet bez zgody Kongresu – ze względu na działania rzekomo bardzo niebezpiecznej grupy Khorasan, tworzonej przez doświadczonych rozłamowców z al-Nusry.

 

Co ciekawe, analitycy CIA na kartach przygotowanego studium twierdzą, że dozbrajanie jakiegokolwiek ugrupowania rebeliantów walczących w Syrii jest złym pomysłem. W większości przypadków takie działania zawsze źle kończyły się dla Stanów Zjednoczonych, nawet jeśli początkowo odnoszono sukces. Raport ten został jednak pominięty przez administrację Obamy, nie zapoznali się z nim także kongresmeni.

 

Źródło: yahoo.com, guardian.co.uk, AS.

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 624 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram