27 marca 2019

Liban szuka w Rosji przeciwwagi dla bliskowschodniej polityki USA

(Fot. TASS/Forum)

Tuż po opuszczeniu Libanu przez szefa amerykańskiej dyplomacji, prezydent Libanu Michel Aoun udał się do Moskwy, by prosić Władimira Putina o przeciwstawienie się polityce amerykańskiej na Bliskim Wschodzie. Bejrut, podobnie jak Teheran i Ankara, nie akceptuje decyzji prezydenta USA Donalda Trumpa o uznaniu Wzgórz Golan za integralną część Izraela.

 

Wzgórza zostały zajęte przez Izraelczyków w 1967 r. w wyniku sześciodniowej wojny z Syrią. Od tego czasu były okupowane przez Izrael, który w grudniu 1981 r. wcielił je do swojego państwa. Decyzja Knesetu nie została zaakceptowana przez żadne państwo aż do 25 marca 2019 r., czyli deklaracji Trumpa.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Prezydent Libanu powiedział we wtorek w Moskwie, że decyzja prezydenta USA o uznaniu aneksji jest „czarnym dniem dla świata” i „arbitralnym działaniem” sprzecznym z prawem międzynarodowym.

 

Aoun wypowiedział się przed spotkaniem z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem w ramach swojej pierwszej oficjalnej dwudniowej wizyty w Moskwie, której celem jest „rozwinięcie współpracy i wzmocnienie przyjaźni”.

 

Więzi między Rosją a Libanem, zwykle nastawionym prozachodnio, nasiliły się, odkąd Aoun został wybrany na prezydenta w październiku 2016 roku.

 

W poniedziałek prezydent USA oficjalnie uznał Wzgórza Golan za terytorium Izraela podczas spotkania z premierem Benjaminem Netanjahu, ubiegającym się o reelekcję. Ten ruch został natychmiast skrytykowany przez większość społeczności międzynarodowej, w tym Rosję.

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow stwierdził, że „takie posunięcie niewątpliwie będzie mieć negatywne konsekwencje z punktu widzenia ugody na Bliskim Wschodzie i ogólnej atmosfery politycznego porozumienia w Syrii”.

 

Urzędnicy w Moskwie jednocześnie zasugerowali, że Waszyngton powinien uznać aneksję Półwyspu Krymskiego, która miała miejsce pięć lat temu. Maria Zacharowa, rzecznik MSZ napisała na Facebooku, że według tej samej logiki, uznanie Krymu „powinno nastąpić automatycznie”.

 

Liban obawia się, że Stany Zjednoczone mogą również uznać roszczenia Izraela do farm Shebaa, małego pasma ziemi położonego w pobliżu Wzgórz Golan, również spornego między Libanem a Syrią. „Musi być szybki i poważny ruch ze strony państwa libańskiego, aby potwierdzić [jego przywiązanie] do tych terytoriów”, napisał we wtorek libański dziennik „Addiyar”.

 

Przed wyjazdem do Rosji prezydent Aoun wyjaśnił również, że ma nadzieję wzmocnić rosyjskie poparcie dla planu powrotu prawie miliona syryjskich przesiedleńców do kraju, których Liban gości od początku wojny, to jest od 2011 r.

 

W lipcu ubiegłego roku Rosja zainicjowała proces, mający ułatwić powrót setek tysięcy syryjskich uchodźców z sąsiednich krajów, w tym z Libanu. Moskwa domagała się od państw zachodnich, w tym UE, funduszy na realizację tego projektu. Państwa zachodnie miały odmówić środków na powrót uchodźców pod pretekstem obaw o łamanie praw człowieka w Syrii.

 

Libański przywódca we wtorek, po spotkaniu z przewodniczącym Dumy Wiaczesławem Wołodinem stwierdził, że „w interesie Europy leży rozwiązanie problemu przesiedleńców, ponieważ trudna sytuacja gospodarcza w Libanie skłoni ich do poszukiwania alternatyw i Europa będzie ich pierwszym celem”.

 

Aoun i jego sojusznicy odnoszą się do Syryjczyków żyjących w Libanie jako „przesiedleńców”, zamiast „uchodźców”, aby podkreślić tymczasowy charakter ich pobytu w kraju.

 

Liban i Rosja zacieśniają także współpracę energetyczną, co martwi Amerykanów. Prezydent Aoun spotkał się z Igorem Seczinem, szefem Rosnieftu, by omówić najnowszą inwestycję państwowego giganta naftowego w instalacje naftowe w północnym Libanie. Na początku tego roku Rosnieft podpisał 20-letni kontrakt na dzierżawę, eksploatację i rozbudowę magazynów w pobliżu Trypolisu.

Libańczycy chcą przyciągnąć więcej rosyjskich inwestycji. Podczas poniedziałkowego spotkania z rosyjskimi biznesmenami libański lider stwierdził, że jego kraj odegra „kluczową rolę” w odbudowie Syrii. Rząd w Damaszku i jego sojusznicy, w tym Rosja, twierdzą, że wojna syryjska jest zasadniczo zakończona i wygrał ją Baszar al-Assad, którego chcieli odsunąć od władzy zarówno Izraelczycy, jak i Turcy czy Saudowie.

 

Podczas zeszłotygodniowej wizyty w Libanie, sekretarz stanu USA Mike Pompeo ostrzegał Liban przed zacieśnianiem współpracy z Teheranem i Moskwą. Pompeo przybył, aby nie tylko ganić Hezbollah, lecz starać się odzyskać wpływy w kraju pogrążonym w kryzysie gospodarczym.

O Libanie mówi się jako o „udanym państwie upadłym”. To jeden z najbardziej poszkodowanych krajów z powodu wojny w Syrii. Kryzys uchodźczy, ataki Izraela przeciwko Hezbollahowi wspieranemu przez Irańczyków, rywalizacja Iranu i Arabii Saudyjskiej o wpływy polityczne, znacznie przyczyniły się do osłabienia wiarygodności ekonomicznej Bejrutu. Katar 21 stycznia br. ogłosił, że wzmocni gospodarkę libańską.

 

Kraj – z trzecim najwyższym długiem publicznym na świecie w stosunku do produktu krajowego brutto – zapłacił ekonomiczną cenę m.in. za spadek turystyki ze strony państw Rady Współpracy Zatoki Perskiej, takich jak: Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie, w związku z poważnymi obciążeniami finansowymi, wynikłymi z wojny w Syrii i kryzysu uchodźczego.

 

W styczniu władze Kataru ogłosiły, że wzmocnią gwałtownie słabnącą gospodarkę libańską, kupując obligacje rządowe o wartości 500 milionów dolarów. Dopływ gotówki miał dać gwarancje i uspokoić rozwścieczonych „inwestorów”, obawiających się restrukturyzacji zadłużenia zapowiadaną przez polityków. Katarczycy wchodzą do Libanu w sytuacji, gdy pozycja Arabii Saudyjskiej – kraju, blokującego od wielu miesięcy Katar – znacznie osłabła w Libanie.

 

W 2016 r. Arabia Saudyjska zawiesiła pakiet pomocowy w wysokości 3 miliardów dolarów dla Bejrutu, ze względu na własne trudności ekonomiczne, a także z powodu roli Hezbollahu na scenie politycznej. Rok później Saudowie stracili poparcie Libańczyków, w związku z porwaniem premiera Saada Haririego w listopadzie 2017 roku. Próżnię powstałą z powodu osłabienia wpływów Arabii Saudyjskiej w Libanie, wypełnił Katar.

 

Wcześniej, podobnej pomocy Katarczycy udzielili Libańczykom, po ataku Izraela w 2006 r., który pozostawił kraj w ruinie i kryzysie politycznym. Podczas wojny Izraelczycy zniszczyli dużą część libańskiej infrastruktury. Doha, a także Rijad sfinansowały odbudowę państwa. W 2008 r. dyplomaci z Kataru gościli skonfliktowane ugrupowania libańskie, by pomóc w przezwyciężeniu politycznego impasu. Potem, szybko zaplanowano wybory prezydenckie.

 

Katar chce być z jednym ważniejszych partnerów regionalnych Bejrutu w obliczu trwającej już od 2017 r. blokady ze strony m.in. Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Bahrajnu i Egiptu.

 

Libańska gospodarka potrzebuje szeroko zakrojonych reform, by sprostać głównym wyzwaniom i uspokoić nastroje społeczne. Dopływ gotówki katarskiej – choć bardzo mile widziany w Bejrucie – nie rozwiąże głównych problemów.

 

Dług publiczny Libanu w tym roku ma wynieść ponad 160 procent produktu krajowego brutto, a do 2023 r. może wzrosnąć do około 180 procent. Katarski gest wzmocni zagraniczne aktywa libańskiego banku centralnego i poprawi wskaźnik wypłacalności. Będzie też miał wpływ na bilans płatniczy.

 

 

Źródło: thenational.ae, PCh24.pl.

AS

 

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 105 295 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram