W sobotę odbyła się debata polityków kandydujących w prawyborach Platformy Obywatelskiej. Zwycięzca zostanie przedstawicielem formacji w wyborach prezydenckich 2020. Chociaż Jacek Jaśkowiak odwoływał się do niemieckiej chadecji, to zarówno poglądy wicemarszałek Małgorzaty Kidawy-Błońskiej jak i prezydenta Poznania trudno uznać za przykład chrześcijańskiego stosunku do kwestii aborcji.
Zdaniem Kidawy-Błońskiej istniejące w Polsce przepisy dotyczące aborcji nie funkcjonują. Tymczasem – wedle wicemarszałek Sejmu – należałoby prowadzić „edukację” seksualną oraz winna być dostępna „antykoncepcja awaryjna”, zaś kobieta powinna otrzymywać wsparcie. Wtedy – zdaniem polityk – nie będzie konieczności rozmawiania o aborcji.
Wesprzyj nas już teraz!
Kandydatka w platformerskich prawyborach zdaje się jednak nie dostrzegać, że w Polsce obowiązuje – chwalone przez ekspertów – nauczanie dotyczące ludzkiej płciowości. Z kolei popierany przez postępowców i obowiązujący w wielu krajach Europy Zachodniej, chociażby w Wielkiej Brytanii, model permisywnej „edukacji” seksualnej nie rozwiązał problemu aborcji. Co więcej, jest dokładnie odwrotnie, gdyż na Wyspach liczba niechcianych ciąż i aborcji wśród nastolatek jest o wiele wyższa niż w Polsce. Czy takiej „edukacji” chciałaby Kidawa-Błońska? Można żywić obawy, że tak, skoro obowiązującego w naszym kraju rozwiązania w zasadzie nie dostrzega. Natomiast popierana przez wicemarszałek Sejmu „antykoncepcja awaryjna” w praktyce oznacza tzw. „tabletki dzień po”, które umożliwiają dokonanie aborcji farmakologicznej.
Z kolei kontrkandydat Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak, poparł szanowanie obowiązujących przepisów, zaś ewentualną „liberalizację” ustawy antyaborcyjnej (a więc zmniejszenie zakresu ochrony życia) uzależnił od społecznej akceptacji i decyzji parlamentu, co jest poglądem mało przełomowym, gdyż – zgodnie z polskim prawem – prezydent bez zgody Sejmu i Senatu nie może zmieniać przepisów. Gdyby jednak parlament podjął taką decyzję to Jaśkowiak popierałby rozwiązania znane z – jak to ujął – państw chadeckich. Powołał się przy tym na przykład Niemiec i uznał za konieczne danie kobiecie możliwości podjęcia dramatycznych decyzji. Zastrzegł jednak, że zakres tego powinien być ograniczony.
Takie słowa świadczą jednak o naiwności polityka PO, gdyż przykład wielu krajów zachodnich pokazuje, że ułatwiony dostęp do dzieciobójczych praktyk najczęściej przeradza się w niczym nieskrępowane „prawo” do mordowania nienarodzonych. Najwyraźniej jednak polityk Platformy Obywatelskiej tego nie dostrzega lub dostrzec nie chce, zaś w razie ewentualnego ułatwienia w Polsce dostępu do aborcji politycy otworzą „puszkę Pandory”, która zmiecie ich ze sceny politycznej lub zmusi do dalszych ustępstw na rzecz krwawej rewolucji, odbierając przy okazji życie tysiącom dzieci.
Jeśli tak ma wyglądać chadecja, czyli „chrześcijańska demokracja”, to mówimy raczej o poglądach, które mają o wiele więcej wspólnego z demokratyzmem niż chrześcijaństwem. Co więcej, istnieje uzasadniona obawa, że – przynajmniej w sprawie aborcji – owe poglądy do chrześcijaństwa nawet nie nawiązują.
Źródło: gosc.pl / komentarz PCh24
MWł
Polecamy tekst prof. Jacka Bartyzela o chadecji.
Aby go przeczytać należy kliknąć TUTAJ.
Chadecja – owoc gnijący już w zarodku
Polecamy także inny tekst tego samego autora
Chadecja: nieposłuszeństwo i niewierność