21 sierpnia 2015

Książka w cenie urzędowej. W Sejmie trwają prace nad poselskim projektem ustawy o książce

(fot.fot. Grzegorz Kozakiewicz/FORUM)

Pomysł, by czasowo narzucać stałą cenę na nowości książkowe może i uratuje rynek, ale czy przy okazji nie pogrąży i tak już słabego czytelnictwa? W Sejmie trwają prace nad poselskim projektem ustawy o książce. Jej autorem jest wprawdzie Polska Izba Książki, ale to  PSL złożyło projekt do laski marszałkowskiej. Proponowane rozwiązanie z pozoru wydaje się być proste i logiczne, bo wydawcy i importerzy musieliby wspólnie ustalać jednolite ceny książek jeszcze przed wprowadzeniem ich na rynek. Ograniczenie obowiązywałoby przez 12 miesięcy od premiery. Dzięki temu wzrosłyby szanse przetrwania na rynku małych wydawnictw i księgarń. To zaś dawałoby szanse na skrócenie dystansu między księgarnianą półką, a czytelnikiem.

 

Teoretycznie taka regulacja rynku miałaby przynieść dla wszystkich pozytywne skutki. Autorzy mogliby liczyć na należne im tantiemy, mali sprzedawcy mieliby szansę konkurować z rynkowymi gigantami, a czytelnicy ponoć cieszyliby się z tańszych książek. Spadek cen ma być efektem wyrugowania obecnych tendencji do zawyżania oferty wydawnictw tylko po to, by w toku negocjacji – głównie z dużymi księgarniami – zaproponować im sporą obniżkę ceny. W nowych realiach cena dla wszystkich miałaby być jednakowa, a zatem mogłaby być też niższa.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Jak przekonywał parlamentarzystów Włodzimierz Albin, prezes Rady Polskiej Izby Książki, brak ingerencji w rynek księgarsko – wydawniczy już za kilka lat poskutkuje upadkiem małych podmiotów i monopolem gigantów, a w efekcie także ich dyktatem cenowym.

 

Tylko czy stała cena jest rozwiązaniem problemu? Ingerencja w rynek niesie za sobą pewne korzyści, ale i zagrożenia. Już sama próba regulowania budzi wątpliwości konstytucyjne, co prawda usprawiedliwiane dobrem społecznym, ale jednak. Niewiadomą pozostaje również to, jak w nowych warunkach będzie kształtowała się polityka cenowa wydawnictw. Brak konkurencyjności będzie pokusą do ustalania wyższych cen książek. Zapewnienia wydawców, że będą piętnować podmioty nadużywające swojej pozycji jest zbyt słabym zabezpieczeniem interesów końcowego odbiorcy. Dyktat cenowy czytelnictwu służyć nie będzie, szczególnie patrząc na problem przez pryzmat zasobności polskich portfeli.

 

Warto też pamiętać, że doświadczenia krajów europejskich wskazują, że taka regulacja rynku oznaczać może nie tyle spadek cen książek, ale spowolnienie ich wzrostu wobec kursów innych dóbr konsumpcyjnych. Na takie rozwiązanie z powodzeniem zdecydowały się m.in. Francja i Niemcy. Z drugiej strony Dania, Wielka Brytania, Szwecja i Finlandia z reformy szybko się wycofały. Widać były ku temu powody. Nic dziwnego, że i w Polsce ustawa ma swoich przeciwników. Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji, wskazała, że utrzymywanie stałej i zapewne też wyższej ceny książek nie będzie sprzyjało czytelnictwu, a całe doświadczenie może zakończyć się spadkiem sprzedaży książek i ich gorszą jakością.

 

Reforma to także cios dla bibliotek. Jak podkreślił Tomasz Makowski, dyrektor Biblioteki Narodowej, obecnie tego rodzaju placówki mogą uzyskać od wydawców nawet 50 proc. bonifikaty na zakup książek. Taka inwestycja traktowana jest jak reklama, która przyniesie określone zyski. Dzięki niższej cenie, biblioteki mogą zaoferować czytelnikowi więcej nowych pozycji wydawniczych. Po zmianach rabat nie będzie mógł być większy niż 20 proc. To mocny argument, bo to biblioteki obecnie stanowią mocny punkt w rejonach wiejskich, gdzie nie ma ani książkowych supermarketów, ani małych księgarni, a niskie dochody gospodarstw poważnie ograniczają dostęp do ambitnej literatury „na własność”.

 

Projekt ustawy budzi wiele kontrowersji także w samej podkomisji nadzwyczajnej, gdzie był konsultowany nawet podczas sejmowych wakacji. W tym kontekście zbliżający się koniec kadencji parlamentu nie jest dobrym prognostykiem. Można bowiem spodziewać się, że posłowie nie chcąc zaprzepaścić dotąd wykonanej pracy zapragną przyjąć ustawę przed wyborami (prace nad projektem poselskim ustawy nie mogą być kontynuowane przez kolejny Sejm). Podkomisja ponownie zajmie się projektem na początku września i zapewne wtedy przedstawi swoje stanowisko sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu. Sejm przed wyborami zbierze się jeszcze trzykrotnie. Czeka nas zatem kolejny legislacyjny maraton, w którym łatwo będzie zaszkodzić zarówno czytelnictwu jak i rynkowi wydawniczemu.

 

 

Olgierd Molik



 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 624 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram